Witam,
u mnie również rozpoznano LSA. Na liszaja choruje około 2 lat, z tymże choroba znacznie postąpiła w ciągu ostatnich kilku miesięcy. Nie wiem czy ktoś tu jeszcze zagląda, jeśli tak to napiszę więcej a i dołączę fotki mojego sprzętu (od razu zaznaczam że to co widziałem u was to zaledwie igraszka do tego co noszę w spodniach - być może przesadzone, ale naprawdę w wielu przypadkach które widziałem tutaj odpowiem wam - chłopy nie macie jeszcze aż tak źle). Z tej pozycji chciałbym pozdrowić swansonga, który rzeczowo opisał swoją taktykę leczenia i którą sam zamierzam wdrożyć jeszcze w tym tygodniu (póki co u rodzinnego), kontrola u specjalisty 8 sierpnia. Na koniec powiem tylko tyle, że jest to straszne ustrojstwo i naprawdę trzeba fachowej wiedzy aby to okiełznać. Póki co zastosuję się do rad swana, gdyż parę lat wstecz również podawano mi Piascedline, aczkolwiek wówczas nie chorowałem na LSA - być może to będzie jakimś krokiem.. zresztą wszystkie drogi już wyczerpane, raczej nie ma wyjścia. Pozdrawiam i życzę zdrówka