Cześć wszystkim. Chciałbym opisać mój problem z prostatą, może ktoś będzie w stanie doradzić co robić. Wszystko zaczęło się pjakieś dwa miesiące temu. Zrobiłem sobie długą przejażdżkę rowerową, rower z mega twardym siodełkiem. Po kilku dniach zacząłem odczuwać objawy jakbym miał przeziębiony pęcherz. Parcie na pęcherz przede wszystkim, częstomocz, pieczenie w cewce po sikaniu. Potem doszedł dyskomfort przy siedzeniu (lekki ból). Ciekawe jest to, że w trakcie sikania nie odczuwałem żadnego bólu, dopiero później. Udałem się do lekarza rodzinnego, ten myślał, że to zapalenie pęcherza i przepisał antybiotyk Biseptol na 5 dni i dał skierowanie do urologa. Antybiotyk nie pomagał. Po 5 dniach udałem się już do urologa. Ten zrobił mi badanie per-rectum i usg prostaty. Nie wyszło mu zapalenie. Tego dnia też do objawów doszedł mi ból jąder (takie ćmienie). Urolog kazał odstawić Biseptol i zrobić posiew moczu, nasienia, badanie krwi na PSA i CRP i potem do niego się zgłosić. Badania zrobiłem - wszystko w normie. Po paru dniach ćmienie jąder ustało. Z objawów zostało pieczenie w cewce po wysikaniu, takie uczucie jakby została tam jakaś kropla. Zgłosiłem się do urologa po tygodniu już z badaniami. Stwierdził, że wszystko ok i zapisał Levoxa 500mg na "doleczenie" na 10 dni. Brałem to do końca i faktycznie objawy przeszły. Myślałem, że wyzdrowiałem. Ale niestety po 2 tygodniach pojawiły się ponownie. Czyli pieczenie w cewce po wysikaniu, uczucie jakby jakaś kropla została w cewce, dyskomfort przy siedzeniu i po tygodniu znowu lekkie ćmienie w jądrach. Nie wiem co robić. Zacząłem brać wierzbownicę drobnokwiatową w tabletkach 2x dziennie, ale nie pomaga. Kolejna wizyta u urologa? Kolejny antybiotyk? Dodam, że nie odczuwam żadnego bólu przy oddawaniu moczu, czy też wytrysku.