Po pierwsze to nie że żałowałem, Urolog powiedział mi, że muszę to zrobić i koniec kropka, dwie wizyty po 120zł + jakieś 150 zł za leki, na trzecią wizytę pójdę dopiero jak wyczyszczę całego penisa. I leki się skończyły tak, ale kiedyś nie byłem w stanie zdjąc ani o minimetr, a teraz jakoś idzie.
Ogólnie to tak, miałem prawie całego zaserowanego napletka, tylko trochę końcówki było czyste, teraz wygląda to tak
(zdjęcie pasukdne dla ludzi o mocnych nerwach)
Zostało trochę bo za cholerę nie chciało odejść a bałem się szturchać mocno pensetą. Wydaje mi sie ze jutro lub po jutrze znow namocze i będe kombinował. Ale nie ściągam napletka do końca tylko tak jak widac na zdjęciu, boje się o te załupki i inne dziadostwa, co o tym myślicie? Mam paniczny strach ze ściągnę i nie będę mogł naciagnac bo zejdzie mi z żołędzia na mniejszy trzon.
I co do operacji, tak szczerze to wolałbym ją mieć i byłoby z głowy bo to już ze 2 miesiące czy 3 i dalej dupa