Koledzy witam Was, szkoda że na tym forum no ale cóż zajeb... życie. Mam 26 lat w czerwcu tamtego roku byłem w szpitalu na neurologii ponieważ traciłem przytomność - leczyli mnie na padaczkę i nie wykryli jej. Byłem słaby, nie miałem siły zacisnąć ręki w pięść, miałem objawy typu palenia lewej połowy twarzy, przeczulicę na udzie i takie tam. Potem problemy z widzeniem i bóle głowy. Przeleczyli sterydami bo wykryli w mózgu rozsiane zmiany ale nie demielinizacyjne - na szczęście. 2 tygodnie po szpitalu zaczęło się - zapalenie pęcherza które przeszło na prostatę i od tego momentu tragedia. Powiem tak medycyna jest qrwa w czarnej dupie. PO szpitalu byłem zdany na siebie, rodzina mnie do psychiatry chciała wysłać w pracy zresztą też. to całe zapalenie pęcherza przeszło w zespół reitera - zapalenie stawów i spojówek oczu + pęcherz. Szukałem normalnego lekarza i znalazłem panią doktor która mi pomogła. Pojechałem przebadała mnie na aparacie moora i wyszły lamblie wszędzie gdzie się tylko da a w układzie moczowym proteus \. Wcześniej chodziłem do urologa do internisty i przepisywali tylko abaxy które nic nie pomagały - było gorzej. Pamiętam że po jednym abaxie w nocy obudził mnie straszny ból - wytrysk takich granulek - żelków wielkości ziaren ryżu - bezbarwne galaretowate. bolało jak s..... nie zapomnę tego. Pani doktor która mi pomogła na te moje słabości, problemy z widzeniem które to powodowały lamblie mówi że zapalenie prostaty u mnie jest wynikiem zakwaszenia organizmu. Od wyjścia ze szpitala w którym stwierdzili chorobę autoimmunologiczną -twardzinę układową zmieniłem dietę, Jem więcej warzyw, proszek zasadowy piję raz dziennie, piję około 4 litrów wody na dzień. Żadnych herbat, kaw, alkoholu, słodyczy, cukru itd. Z wyników badań wychodzi na to że mam duże zachwiania / niedobór pierwiastków przez te lamblie które zaburzały wchłanianie. Np krzemu mam -98%. Za to wapnia mam +300% to oznacza że mam niestety wapnicę - która jest jedną z objawów twardziny układowej która jak to immunolog powiedział zajęła narządy wewnętrzne - jelita, żołądek, mózg. Flaki mnie bolą już ze 3- 4 lata chodziłem od lekarza do lekarza i stwierdzali wrzody bez badania lub nerwicę hehhhe pojebańcy. Owszem flaki mnie bolą jak się wypróżnię albo długo nic nie jem - da się przeżyć. Na prostatę masaż nie podziałał nawet u mnie było zaostrzenie objawów a jestem z zawodu rehabilitantem i raczej dobrze go serwowałem, piję vilcacorę. Leczę się u takiej Basi która jest zielarką i leczy mnie ruskimi prochami oraz ziołami z rosji. Nie powiem bo jest lepiej, przynajmniej przy ejakulacji nie boli tak przeraźliwie jak bolało- no prawie wogóle nie boli. Ale w nasieniu dalej są te grudki, jest go mało i raczej plemniki są nie żywe tak więc życie spierdolone. A myślałem że jestem nie zniszczalny. Zauważyłem, że jak jest zimno czuję prostatę, czasami bywa tak że gdy mam dużo moczu w pęcherzu to ciśnie na tą prostatę i czuję lekkie kłucie. W nocy gdy wstaję siusiu - bo piję 4 litry wody żeby wypłukać toksyny z organizmu mocz leci normalnie - czuję że wszytko tam na dole jest luźno -> pod kołdrą jest cieplutko i prostata się wygrzewa. Smaruję nadbrzusze spirytusem kamforowym, oraz jakimś płynem pomarańczowym z rosji. Gdy się podniecę prostata boli, także nie myślę o panienkach. JEdno wam powiem robiłem badania na mykoplazmy, chlamydie, grzyby -posiewy nasienia, moczu - wszystko ok. Wiem że część z Was ma zapalenie prostaty przez chlamydie lub mykoplazmy i nawet o tym nie wiecie - jeden abax tego ... nie wyleczy. Część z Was ma zapalenie nie bakteryjne - w tym przypadku uważam że trzeba wygrzewać prostatę, uprawiać umiarkowane ćwiczenia oraz odkwasić organizm, pić dużo wody i sikać, nie przeć na strumień moczu. Z ziół które łykam to - siekiernica, pokrzywa, wierzbówka - mogę obiektywnie powiedzieć że jest lepiej. Zauważyłem jeszcze że przyczyna u mnie lezy w krążeniu ale to musze sprawdzić.