Nie mam pojęcia. Ustąpienie objawów następowało w okresie całkowicie bezstresowym. W pewnym momencie zamiast bólu w odbycie zaczynałem czuć takie głębokie łaskotanie, uczucie podobne do tego jak głęboka rana zaczyna się goić. Po czym pewnego dnia, ten czas łaskotania to był gdzieś tydzień, budziłem się i... nic. Zero bólu, swędzenia, pieczenia. Ustąpienia objawów z niczym nie umiem powiązać z wyjątkiem braku stresu. A wpadnięcie w kłopoty zawsze było spowodowane rozrywkowym trybem życia: osłabieniem, przechlaniem, przemarznięciem, przedźwiganiem, seksem bez hamulców i stresem w pracy.