Dzień dobry,
Od dłuższego czasu czytam ten temat, ale nigdy nie miałem tutaj konta. Mam obecnie 25 lat, a problem zaczął się w 2017 roku. Stale pojawia się e. faecalis i e. coli, czasami pojawiła się k. pneumoniae i serratia marcescens (zanieczyszczona próbka lub zakażenie oportunistyczne). Wybrałem dużo antybiotyków z grupy fluorochinolonów, Biseptol, Augmentin, furaginę, Nitroxolin, fosfomycynę i tego dziadostwa nie udało mi się wybić. Miałem rok spokoju pomiędzy 06.2019 a 10.2020 i zapalenie (wraz z zakażeniem) nawróciło mi się po spadku odporności po covidzie, a wcześniej jeszcze po sterydach doustnych na astmę. Teraz się męczę jak cholera ze stałym bólem, parciem na mocz, pieczeniem w cewce moczowej i bolesną ejakulacją. Poprawa o około 30% była w lecie bieżącego roku po szczepionce Strovac, doustnej szczepionce Urivac i jednocześnie z tym Biseptol 960 2x2 na 20 dni i potem przez 40 dni 2x1. Po Levoxie w styczniu tego roku o mały włos nie zmiotło mnie z planszy - po jednej dawce 500 mg połączonej z diklofenakiem 100 mg dostałem zapalenia chyba wszystkich ścięgien w rękach i nogach, bólu głowy, mięśni, stawów i otępienia. Ścięgna nadal w pełni nie wyleczyłem, wszystkie badania reumatologiczne w absolutnej normie. Nie mam boreliozy, mycoplazmy, ureoplazmy i innych paskudztw przenoszonych drogą płciową. Leczę się na astmę wziewami sterydowymi, umówione mam usunięcie migdałków (bo od 4,5 lat wraz z prostatą są stale w stanie zapalnym), wagę mam dość dużą, bo około 96 kg przy 185 cm wzrostu. Miałem w przeszłości IBS i depresję i na to brałem paroksetynę (pomogło), akurat skończyłem ją brać w czerwcu 2017, a prostata mi siadła w październiku-listopadzie tego samego roku. Zawsze był u mnie problem z częstymi infekcjami górnych dróg oddechowych i w związku z tym zrobiłem badania układu odpornościowego za chore pieniądze i nie wykazały one ubytku w odporności. Teraz piję zioła, zażywam Urivac, berberynę, koci pazur, d-mannozę i właśnie dostałem skierowanie na autoszczepionkę do Krakowa. Stale robię 2 razy w tygodniu masaże prostaty, często się masturbuję. W okresie lekkiej poprawy sperma wyglądała nie najgorzej, a teraz przypomina galaretę albo (brzydko pisząc) żółty smark z nosa... Z tą szczepionką wiążę jeszcze duże nadzieje. Psychika mi powoli siada i niedawno już miałem w planie skończyć to życie, ale jakoś mi przeszło. Może macie drodzy Panowie pomysł, czego jeszcze mógłbym spróbować? Chyba już wszystkie rady z tego forum wykorzystałem, a i tak nadal mnie prostata boli jak cholera. Co ciekawe jest niewielka, trzech urologów określiło ją jak u zdrowego mężczyzny, zwapnienia niestety są. A, i jeszcze zapomniałbym - mam zepsuty kręgosłup lędźwiowo-krzyżowy, a z tego co tutaj piszecie - często się to łączy. Zatoki mi też "siadają" dwa razy w roku i najpewniej jest to związane z tymi migdałkami do wycięcia. Wybaczcie, że mój wywód jest jakoś nieskładny, ale naprawdę ciężko mi jest napisać kilka zdań w logicznym sensie, tak mam mózg zepsuty po fluorochinolonach. Uważajcie na te antybiotyki, bo to miecz obosieczny... Mi prostaty nie wyleczył, a dołożył mi jeszcze zmartwień. Pozdrawiam.