Dlatego ja zaznaczam, że moje leczenie dotyczy "przewlekłego zapalenia prostaty bez wad anatomicznych". Jeżeli ktoś ma klasyczne zakażenie, jak ja to taki system leczenia na pewno mu pomoże - będzie czuł się dobrze i będzie można normalnie żyć.
Rzecz jasna to po jakim czasie poczuje się lepiej zależy od nasilenia objawów i od rodzaju bakterii jakie zasiedliły prostatę. Dlatego różne osoby mają nieco inne objawy.
Jeżeli ktoś ma współistniejące zakażenia innych rejonów jak żołądź, pęcherz czy cokolwiek to musi leczyć dodatkowo tamte zakażenia. Z resztą są one zwykle znacznie łatwiejsze do leczenia niż prostata. Przecież nie mówię, że masaże prostaty wyleczą wszystkie choroby układu moczowo-płciowego.
Natomiast jak już masz zakażenie prostaty to jego wyleczenie lub zaleczenie ma kluczowe znaczenie dla zdrowia całego układu, bo w przeciwnym razie będziesz miał stale zakażenia cewki i/lub żółędzi, bo bakterie z prostaty będą stale, po każdej ejakulacji nadkażać cewkę i żołądź czy napletek. Bez wyleczenia prostaty w tym zakresie będzie także wańka-wstańka.
Moje poglądy na temat leczenia prostaty ewoluują bo słucham, czytam, patrzę na badania i wyciągam wnioski. Kiedyś sądziłem, że da się wyleczyć samymi antybiotykami wspomaganymi szczepionkami. Potem zauważyłem, że efekt jest tylko na chwilę. Zastanawiałem się dlaczego. Zrozumiałem, że zakażenie bakteriami nie jest przyczyną, a skutkiem zaburzenia równowagi w okolicy prostaty. Tą równowagę zaburza stres nerwowy, który powoduje nieprawidłowe napięcia mięśni dna miednicy - czyli mięśni w obrębie pęcherza i prostaty. To powoduje, że wtedy bakterie z dróg moczowych z z jakiegoś powodu łatwiej wnikają do prostaty. Wewnątrz kanałów w prostacie mają miejsce do kolonizacji, a zastoje wydzieliny powodują, że mogą się tam spokojnie namnażać.
Budowa prostaty powoduje, że antybiotyki bardzo trudno tam penetrują. Właśnie dlatego leczenie musi trwać tak długo, bo osiąga się małe stężenie leku w prostacie. Dodatkowo zwykle cześć bakterii przeżyje atak antybiotykiem. Dlatego w czasie leczenia mamy poprawę, a zaraz po zakończeniu jest nawrót bo bakterie znowu się namnażają począwszy od kolonii, która przeżyła.
Jeżeli ci się udało i wszystkie bakterie zginęły to wtedy przechodzimy do tematu napięcie mięśni dna miednicy. Jeżeli jest ono nieprawidłowe to stale wciskasz sobie do prostaty mocz z bakteriami. Czyli zakażasz się ponownie.
Ograniczenie stresu (Valused, akupunktura), likwidacja zastojów (masaż prostaty), zmniejszenie napięcie mięśni (masaż prostaty, ruch przy seksie), opróżnianie prostaty (seks), podnoszenie odporności (akupunktura), działanie przeciwzapalne i przecibakteryjne (Proxelan) - to wszystko działa na przyczyny zakażenia.
Antybiotyk musi być dodatkiem, elementem leczenia - bardzo dobrym - ale nie jedynym.