A ja zaczynam uważać, że w zapaleniu prostaty mięśnie dna miednicy odgrywają większa rolę niż sądziłem:
A. po masażu oraz elektrostymulacji pojawia się od razu poprawa samopoczucia
B. wczoraj musiałem zrobić kupę w biurze, gdzie wszystko słychać w sekretariacie. Akurat miałem dużo gazów i długa walczyłem z tą kupą, aby nie było dziwnych dźwięków w sekretariacie. Trwało to długo i bardzo sterowałem procesem i go wstrzymywałem. Generalnie na pewno nieprawidłowo używałem tych mięśni. W rezultacie już 15-20 minut po wizycie w toalecie pojawiło się charakterystyczne, narastające odczucie mrowienia/swędzenia/dyskomfortu w odbycie i okolicach prostaty (blisko przecież). Ten stan trwał do wieczoru i zniszczył mi totalnie wieczór planowany na ruchanie (czekaliśmy na to kilka tygodni, aby pozyć się dziecka). KURWA!!! Poza tym pojawiło się plamienie moczem majtek po kropelce.
Reasumując jestem prawie pewien, nieraz mylę te odczucia ze stanem związanym z zakażeniem prostaty. Inni na pewno też tak mylą. Można chyb opanować zakażenie, a jeżeli mamy problem z tymi mięśniami, to nadal mylimy objawy z bakteryjnym zakażeniem, a zły stan tych mięśni sprzyja kolejnym zakażeniom.
Będę kontynuował więc te durne elektrostymulacje mięśni. Oprócz tego jadę akupunkturę i antybiotyk, a także samodzielne masaże.