Ogólnie cierpiałęm na przewlekłe zapalenie prostaty pare lat temu, w sumie do końca nie wiem co mi pomogło, wiekszosć objawów ustąpiła. Ktoś tu pisał, że choroba po jakims czasie sama wycisza i chyba tak jest, napisze co mi pomagało:
1. Jak obajwy były ostre i piekło w kroku to wkładałem butelke z goracą wodą w skarpete i do prostaty (uwaga: nie wiem czy taka gorąca flaszka przy mosznie nie spowoduje bezpłodności)
2. Unikam bodźców, które powodują podniecenie i napięcie seksualne nie konczące sie stosunkiem (tzn.np ogladanie filmow erotycznych, czy podjecie stosunku bez ejakulacji) - z tym że ludzie mają rozne doswiadczenia sprawa indywidualna,
3. Zawsze po stosunku (wytrysku nasienia) za jakas chwile szedłem sie umyc i wysikac
4. Staram się, nie wstrzymywać moczu żeby nie powodowac jakieś długotrwałego parcia, czyli jak chce się sikac to ide się wysikać.
5. Zmieniałem pracę z siedzącej (8-11h siedzenia przed biurkiem i w stresie) na pracę w terenie (wiecej ruchu i satysfakcji z tego co robie), jak nie mam ruchu to spacery, sport
6. Na jaki czas odstawiełm alkohol i ostre przyprawy, ogólnie starałem sie zdrowo odżywiać, chyba tez kawy nie piłem,(zieloną herbatę piłem – to chyba bez znaczenia)
7. Jak jest zimno to nosze kalesony i staram sie nie wyziebiac krocza, oraz pozadne zimowe buty, jak cos to wkladam jeszcze jakies specjalne wkladki zeby nie wyziebiac stóp
8. Nie siadam na zimnym fotelu w samochodzie w zime - kupilem mate podgrzewajaca na fotel kierowycy z allegro
9. Ogólnie starałem sie nie uciskać krocza, na rower kupilem specjalne siodelko zelowe z wycieciem na gruczol krokowy by go nie ugniatać (za ponad 100zł)
10. Ograniczyć stres i nauczyć się go kontrolować, znaleźć czas na relaks np. obejrzeć sobie jakiś film w telewizji przed spaniem, ogólna taka higiena życia, dobrze się wysypiać, trzeba to sobie jakoś poukładać, tak żeby mieć czas na na sport, na sen, odpoczynek, relaks, modlitwe, czyli współczesna gonitwa (praca w korporacji, stresy etc) troche sprzyja chorobie
11. Nie myśleć za dużo o chorobie, mieć jakieś zajęcie najlepeij takie które nas odprężą i relaksuje, sprawia nam przyjemność.
Dodatkowo:
Jakiś czas jadłem pestki z dyni nie wiem czy pomogają gdzies wyczczytałem że ogólnie na prostate
Mozliwę że eksperymentowałem też z żurawiną (nie pamietam, może herbatki).
Dodam jeszcze, że krótko stosowałem antybiotyki (chyba tylko jedna seria) (na pewno Cipronex, czy coś więcej nie pamiętam) ale objway po antybiotykoterapi jeszcze sie utrzymywały. Także raczej mi one nie pomogły. Robiłem jakieś posiewy napewno nasienia, bad bakterilogiczne moczu, oraz badania w kierunku Chlamydii i Ureoplazmy, badania nic nie wykazały, choć mogło być tak że coś zostało uznane za naturalna florę. Pamietam że w tatmtym okresie przyjmowałem lek o nazwie Ginjal (wyciąg z konika morskiego) ze względu na kamień na nerkach, łykałem długi czas potem, ale nie mówie że to ten lek mi pomógł po prostu brałem go jakoś w tamtym okresie, być może same te zalecenia higeniczno dietetyczne jak pisałem wyżej i choroba sama się wyciszyła.
W sumie może mi to zaraz wrócić bo mam teraz inne poważne problemy zdrowotne i prostata może za chwile znowu dac mi w kość, na dzień dzisiejszy to mogę powiedziec że częściej tylko sikam, ale może dlatego że więcej pije.