Witam wszystkich, podzielę się wrażeniami z zabiegu obrzezania staplerem u dr Jakubowskiego bo w sumie mało jest staplerowych tematów a od niego to już w ogóle. Nosiłem się z tematem już bardzo długo, w sumie w zeszłym roku ktoś mi pomógł się w końcu zdecydować i najpierw zapisałem się do Tondela bo wszyscy chwalili ale po wysypie tych wąskich cięć zrezygnowałem i odkryłem metodę staplera. Która jest chyba najbezpieczniejszą opcją w tym kraju xD serio niektóre cięcia co tu przechodzą jako ok to chyba tylko żeby autora nie załamywać. I tak znalazłem Jakubowskiego, a że cena była okej to się zapisałem.
Wizyta wstępna to jakieś 10 minut na oglądanie i krótkie omówienie, w sumie dużo tremy bo trzeba facetowi pokazać siurka wybór metody bo można wziąć też klasyka, dr nie narzucał w sumie nic w tym temacie, no i zapis w recepcji, przedpłata i czekanie na termin. A propos recepcji to w sumie ciekawe ile ziomeczków się przewija przez ten malutki gabinecik zawsze przynajmniej dwóch z kamienną twarzą siedzi, dziwne uczucie że wszyscy będziemy mieć nowego ptaka xD
Zabieg - meldowanie się z wynikami krwi na recepcji, przypomnienie drowi metody, rozbieranie i na stół. Najgorsza część znieczulenie ale bez tragedii, trochę bardziej niż zwykłe pobieranie krwi w sumie. Chwila na sprawdzanie ale szybko działa, i dr zaczął dłubać (wypalać?) wędzidełko. Mega dziwne uczucie odległego skrobania po drętwym penisie, najgorsze że w jednym miejscu jakby bardziej czułem dotyk i cały czas się bałem że zaraz dr dojdzie do tego miejsca i zezgonuję z bólu, na szczęście było ok. Po wędzidełku przyszedł czas na przymierzanie staplera, trochę zabolało ale co dziwne samego zaciśnięcia nie czułem, tylko taki promieniujący gorąc. Potem opatrunek, zalecenia jak go zakrywać i nie zmoczyć moczem, płatność na recepcji i do domu. Trwało to nie wiem, 40 minut może. Polecam przyjść od razu z jakimś ketonalem albo tym dexakiem, bo dosłownie w chwili wyjścia chwyta mega ból, ledwo doszedłem do apteki która była na szczęście obok.
Ogólnie to polecam odpuścić sobie jakieś pociągi i jeżdżenie tylko taksóweczka prosto do łóżeczka no bo średnio jest. Ból trwał jakieś 2-3h i co dziwne odpuścił zupełnie, aż się wystraszyłem czy nie za ciasny opatrunek bo był purpurowy troche heh. Oczywiście przy leżeniu spokój a jak wstawałem to ból wracał. Noc nieprzespana ale dlatego że bałem się obrócić się na bok w trakcie snu. Na drugi dzień w sumie okej, najgorzej opanować skradające się wzwody. Bardzo ciekawe że ringu w ogóle nie czuć, tylko miejsce wędzidełka w sumie - takie mega nieprzyjemne uczucie drapania, jak suchym ręcznikiem czy serwetką po zębach, kiedy się chodzi prawdopodobnie to nitki z opatrunku ocierają. Ogólnie to myślę że przy wyborze opcji z pozostawieniem wędzidełka jak ktoś może albo chce zostawić zabieg jest iście kosmetyczny i bezkrwisty, ja akurat wybrałem opcje bez ale to osobny temat do przemyśleń. Przy oglądaniu penisa widziałem że coś tam kapnie krwi u góry na opatrunku przy szwach po wędzidełku, ale ogólnie jest bardzo bardzo schludnie z zewnątrz.
Jedynie co to mam małego-średniego krwiaka od strony dolnej, z tego powodu też dr naciął pierścień na 2gi dzień dopiero. W sumie przy tym nacinaniu czułem skalpel na skórze i kropelki krwi, ciekawe czy zostanie ślad po tym? Z zaleceń pozabiegowych to dostałem Tribiotic do smarowania i Reparil ze względu na tego krwiaka, trochę mnie straszył że może się zakażenie wdać. Ponoć mogę brać prysznic normalnie i w ten sposób rozmaczać opatrunek przed zmianą, no ja mam trochę wątpliwości bo wędzidełko pewnie będzie się jeszcze długo goić. Pytałem czy coś jeszcze robić poza bandażami i noszeniem do góry, ale dr mówił żeby kompletnie nic a nic do czasu kontroli po 3 tygodniach - jak macie jakieś wskazówki to zamienię się w słuch a jakieś foty wrzuce może jutro bo mały wariat jest pod ciasną kołderką
Wizyta wstępna to jakieś 10 minut na oglądanie i krótkie omówienie, w sumie dużo tremy bo trzeba facetowi pokazać siurka wybór metody bo można wziąć też klasyka, dr nie narzucał w sumie nic w tym temacie, no i zapis w recepcji, przedpłata i czekanie na termin. A propos recepcji to w sumie ciekawe ile ziomeczków się przewija przez ten malutki gabinecik zawsze przynajmniej dwóch z kamienną twarzą siedzi, dziwne uczucie że wszyscy będziemy mieć nowego ptaka xD
Zabieg - meldowanie się z wynikami krwi na recepcji, przypomnienie drowi metody, rozbieranie i na stół. Najgorsza część znieczulenie ale bez tragedii, trochę bardziej niż zwykłe pobieranie krwi w sumie. Chwila na sprawdzanie ale szybko działa, i dr zaczął dłubać (wypalać?) wędzidełko. Mega dziwne uczucie odległego skrobania po drętwym penisie, najgorsze że w jednym miejscu jakby bardziej czułem dotyk i cały czas się bałem że zaraz dr dojdzie do tego miejsca i zezgonuję z bólu, na szczęście było ok. Po wędzidełku przyszedł czas na przymierzanie staplera, trochę zabolało ale co dziwne samego zaciśnięcia nie czułem, tylko taki promieniujący gorąc. Potem opatrunek, zalecenia jak go zakrywać i nie zmoczyć moczem, płatność na recepcji i do domu. Trwało to nie wiem, 40 minut może. Polecam przyjść od razu z jakimś ketonalem albo tym dexakiem, bo dosłownie w chwili wyjścia chwyta mega ból, ledwo doszedłem do apteki która była na szczęście obok.
Ogólnie to polecam odpuścić sobie jakieś pociągi i jeżdżenie tylko taksóweczka prosto do łóżeczka no bo średnio jest. Ból trwał jakieś 2-3h i co dziwne odpuścił zupełnie, aż się wystraszyłem czy nie za ciasny opatrunek bo był purpurowy troche heh. Oczywiście przy leżeniu spokój a jak wstawałem to ból wracał. Noc nieprzespana ale dlatego że bałem się obrócić się na bok w trakcie snu. Na drugi dzień w sumie okej, najgorzej opanować skradające się wzwody. Bardzo ciekawe że ringu w ogóle nie czuć, tylko miejsce wędzidełka w sumie - takie mega nieprzyjemne uczucie drapania, jak suchym ręcznikiem czy serwetką po zębach, kiedy się chodzi prawdopodobnie to nitki z opatrunku ocierają. Ogólnie to myślę że przy wyborze opcji z pozostawieniem wędzidełka jak ktoś może albo chce zostawić zabieg jest iście kosmetyczny i bezkrwisty, ja akurat wybrałem opcje bez ale to osobny temat do przemyśleń. Przy oglądaniu penisa widziałem że coś tam kapnie krwi u góry na opatrunku przy szwach po wędzidełku, ale ogólnie jest bardzo bardzo schludnie z zewnątrz.
Jedynie co to mam małego-średniego krwiaka od strony dolnej, z tego powodu też dr naciął pierścień na 2gi dzień dopiero. W sumie przy tym nacinaniu czułem skalpel na skórze i kropelki krwi, ciekawe czy zostanie ślad po tym? Z zaleceń pozabiegowych to dostałem Tribiotic do smarowania i Reparil ze względu na tego krwiaka, trochę mnie straszył że może się zakażenie wdać. Ponoć mogę brać prysznic normalnie i w ten sposób rozmaczać opatrunek przed zmianą, no ja mam trochę wątpliwości bo wędzidełko pewnie będzie się jeszcze długo goić. Pytałem czy coś jeszcze robić poza bandażami i noszeniem do góry, ale dr mówił żeby kompletnie nic a nic do czasu kontroli po 3 tygodniach - jak macie jakieś wskazówki to zamienię się w słuch a jakieś foty wrzuce może jutro bo mały wariat jest pod ciasną kołderką