Już po zabiegu...
Całkowite obrzezanie + wycięcie wędzidełka. Zabieg wykonywał doktor Zdanowicz - Gliwice.
Nie miałem typowej stulejki, a jedynie zbyt krótkie wędzidełko i podobno trochę ciasny napletek. Doktor dziwił się, że chcę całkowite i do tego pozbyć się wędzidełka, ale wolałem mieć wszystko od razu wycięte, niż na raty (w przypadku późniejszych problemów - a trochę się naczytałem na forum o komplikacjach po częściowym).
Zabieg miałem wczoraj... miał być o godz. 17.30, jednak było opóźnienie... i na stole leżałem dopiero o 18.30.
Wszystko było OK, poza jednym małym szczegółem - mój organizm był jakiś oporny na środek znieczulający... praktycznie wszystko czułem. A już na pewno podczas szycia...
Dzisiaj byłem na kontroli i zmianie opatrunku, chociaż trochę mnie to dziwi, ponieważ doktor wczoraj powiedział, że mam się dzisiaj już wykąpać i zmienić opatrunek. Moim zdaniem nie wygląda to najgorzej... opuchlizna jest znaczna - ze względu na dość dużo zastrzyków znieczulających - chyba dostawałem kolejne, gdy sygnalizowałem, że czuję...
Krwi nie było zbyt dużo, czyli dobrze zszyte. Teraz mam go tylko płukać wodą utlenioną, psikać sprayem Neomycynum. I "okrywać" gazikiem zmoczonym rivanolem. Moją domową pielęgniarką jest żona
Jak myślicie, nie wygląda to chyba źle?
Poniżej kilka fotek - sprzed i po zabiegu (z dzisiejszej kąpieli).
Przed
Po (20 godzinach - 25/07/07)
Całkowite obrzezanie + wycięcie wędzidełka. Zabieg wykonywał doktor Zdanowicz - Gliwice.
Nie miałem typowej stulejki, a jedynie zbyt krótkie wędzidełko i podobno trochę ciasny napletek. Doktor dziwił się, że chcę całkowite i do tego pozbyć się wędzidełka, ale wolałem mieć wszystko od razu wycięte, niż na raty (w przypadku późniejszych problemów - a trochę się naczytałem na forum o komplikacjach po częściowym).
Zabieg miałem wczoraj... miał być o godz. 17.30, jednak było opóźnienie... i na stole leżałem dopiero o 18.30.
Wszystko było OK, poza jednym małym szczegółem - mój organizm był jakiś oporny na środek znieczulający... praktycznie wszystko czułem. A już na pewno podczas szycia...
Dzisiaj byłem na kontroli i zmianie opatrunku, chociaż trochę mnie to dziwi, ponieważ doktor wczoraj powiedział, że mam się dzisiaj już wykąpać i zmienić opatrunek. Moim zdaniem nie wygląda to najgorzej... opuchlizna jest znaczna - ze względu na dość dużo zastrzyków znieczulających - chyba dostawałem kolejne, gdy sygnalizowałem, że czuję...
Krwi nie było zbyt dużo, czyli dobrze zszyte. Teraz mam go tylko płukać wodą utlenioną, psikać sprayem Neomycynum. I "okrywać" gazikiem zmoczonym rivanolem. Moją domową pielęgniarką jest żona
Jak myślicie, nie wygląda to chyba źle?
Poniżej kilka fotek - sprzed i po zabiegu (z dzisiejszej kąpieli).
Przed




Po (20 godzinach - 25/07/07)

