Każdy lekarz jest dobry (nawet laryngolog) który:
a) wyciśnie z prostaty co się da w próbie Stameya.
b) zleci posiew w najlepszym laboratorium (np. Badbak)
c) dowali (zgodnie z antybiogramem) miesięczną kurację dożylną o wysokim stężeniu antybiotyku penetrującym do prostaty.
Najgorsze to to najpierw sobie zorganizować (np. wlewy, pielęgniarka, zmiany wenflonu, badania poziomu stężenia antybiotyków we krwi) potem kupić (np. Wankomycyna to 8000 zł) a następnie przeżyć i nie zwariować gdy coś takiego trzeba powtórzyć z 5 razy
🫣