A może w stanach kilkudziesięciodniowa dożylna kuracja antybiotykami, badania i konsultacje urologa kosztują tyle, że sporo facetów próbuje wyleczyć się ćwiczeniami?
Nie jestem pewien czy wszyscy z nas będą mieć pewną szansę na pełne zdrowie, próbować warto do oporu, natomiast z rozwagą, bo można sobie zaszkodzić np antybiotykami.
W Stanach jest tak samo mało lekarzy umiejących to leczyć, jak u nas. Też ich badziewiom, więc goście szukają tak, jak my.
Tylko silna kuracja dożylna, długa kuracja antybiotykami może dać efekt. Oczywiście poprzedzona dokładną diagnostyką. Nie ma pewności, ale jest duża szansa.
Absolutnie fundamentalne jest wzmocnienie odporności. Inaczej choroba NA PEWNO powróci.
Gdy nie chorujesz długo i bakterie nie zagnieżdżą się w całej prostacie (oraz nie wytworzą biofilmu) to nawet samo wzmocnienie odporności połączone z częstym seksem i redukcją stresu całkowicie Cię wyleczy. Teraz to zrozumiałem, że taki był klucz sukcesu mojego leczenia przed laty przez Białorusina.
Mega, mega ważne, aby "odpuścić w życiu". Należy przestać się denerwować głupotami. Ja kilka miesięcy temu tak zrobiłem. Pomyślałem "kijem Motławy nie zawrócisz". To też na pewno wpłynęło na sukces mojego obecnego leczenia. Jak ktoś nie umie tak się sam nastawić to pomaga w tym Valused.
Próbować należy wszelkich technik dzięki którym można poczuć się lepiej, ale ostatecznie tylko całkowite wybicie bakterii lub ich redukcja do minimalnego poziomu da efekt w postaci normalnego życia bez ograniczeń i bez czopków Proxelan w dupsku.
Ważne, aby przestać chodzić od zwykłych urologów, którzy przypisują Augmentin, Levoxę i Bactrim na 14 dni. To debile i szkodnicy.
Generalnie trzeba zbierać kasę na Gołąbka, bo to lekarz, który nie działa półśrodkami, a przy tej chorobie tak trzeba działać.