Ajpinus, z całym szacunkiem, ale właśnie takie teksty, jak ten o konikach, zupełnie zniechęciły mnie do książki Wise. Nie mam zamiaru tutaj dyskutować o tym, czy teoria spięć mięśni miednicy jest słuszna czy nie, być może jest, ale książka Wise to dla mnie przykład wodolejstwa i wciskania "pozytywnego myślenia" i "relaksacji". Nie potrzebuję książki, żeby odkryć, że takie rzeczy pomagają. A już na pewno nie potrzebuję wschodnich mądrości i przypowieści. Mimo to, jeżeli Tobie w jakikolwiek sposób pomogła, to bardzo się cieszę.
Obecnie stosuję samodzielny masaż rektalny co kilka dni, srebro koloidalne, nasiadówki w gorącej wodzie 30 minut raz dziennie, profilaktycznie żurawina i urinal, przynajmniej pięciodniową abstynencję seksualną. Oddaje mocz 4-5 razy dziennie, zmalały dolegliwości bólowe, coraz częściej pojawiają się normalne erekcje. Staram się być aktywny: joga, siłownia, rolki, w miarę możliwości siatka, po której przechodzą wszystkie objawy (to w ramach zmiany stylu życiu, pracować nad sobą trzeba, z tym się w pełni zgadzam). Myślałem wcześniej też o Rakowskim, tak żeby spróbować, ale jak na razie wszystkie znane mi opinie ludzi, którzy byli, to że nic nie pomaga.
Jedna rzecz, jaka nie daje mi spokoju, to fakt, że bardzo często jest tak, że siedząc/leżąc nie odczuwam żadnych dolegliwości, podczas gdy stojąc, chodząc, a szczególnie biegnąc, zaczynam czuć pobolewanie/parcie. Podejrzewam, że jest to ucisk, który nasila się tylko w pewnych pozycjach.
Nie jestem do końca przekonany do żadnej z metod, z którymi się tutaj natknąłem, ale próbuję wszystkiego. Na pewno nie jestem w takim stanie, żeby próbować usuwania prostaty, co w ogóle jest jakimś kretynizmem, skoro z tego co czytałem, zdarza się, że dolegliwości pozostają plus dochodzą inne. Ogólnie po prostu staram się z tym żyć i w miarę możliwości łagodzić objawy. Tego lata czuję się nieporównywalnie lepiej niż rok temu, tak więc może jest jakaś nadzieja.
Aha, i jeszcze jedno. Mi antybiotyki generalnie pomagają, ale w niewielkim stopniu i tylko tymczasowo. Może to efekt placebo, może mi się wydaje, może przeciwzapalne ogólne działanie, może coś innego. Pewnie zdecydowałbym się na długotrwałą terapię różnymi antybiotykami plus masaż u lekarza, który nie mieszkałby na drugim końcu Polski, wiedział co robi i nie zdarł ze mnie majątku. Ponieważ takich lekarzy nie znam, pozostaje mi łagodzenie objawów we własnym zakresie.
Pozdrawiam wszystkich