zacząłem brać znowu cipronex, doksycyklinę, probiotyki, relanium ( bo sie sie naczytalem ze miesnie mi sie rozluznią ) noi po kilku dniach pomogło ( ale co ? ) kiedy przestałem brac relanium mimo brania antybiotykow znowu mam nawroty... bylem przekonany ze to bakteria ale co to do ch.... w koncu jest .... juz wysiada mi mozg od tego myslenia co mi dolega, chorowalem na nerwice, depresje w przeszlosci i problem z odsikaniem mialem od zawsze kiedy ktos kolo mnie stał, kiedy nikogo nie bylo strumie odrazu lecial.... czy ja na prawdę spinam tę mięsnie miednicy ? mial ktoś tak jak ja ?
Według mnie cierpisz na problemy mięśni dna miednicy a nie prostate. Przeczytałem twój pierwszy post i co rzuciło mi się w oczy, to fakt że wystarczyły ci z tego co dobrze zrozumiałem kilka pastylek antybiotyku i już problem z głowy . W przypadku problemów bakteryjnych antybiotyki tak nie działają. Też tak miałem, ba nawet powiem ci więcej : brałem Amoksycylina kilka dni i wszystko w 100% odeszło, nawrót po miesiącu, przerzucenie się na moloxin, znów to samo, natychmiastowa poprawa i nawrót po miesiącu, potem zastrzyki gentamycyna, tutaj 1 zastrzyk i już, ale nawrót był tym razem bardzo szybki. Co jednak najciekawsze wtedy próbowałem wraz z lekarzem każdego tego leku jeszcze raz : amoksycylina - miesiąc brania, zero reakcji organizmu. Moloxin - miesiąc brania, zero reakcji organizmu. Gdy doszedłem do tego że cierpię na problemy z mięśniami dna miednicy, uznałem że antybiotyki działają jak placebo. Myślimy że cierpimy na prostatę, nic o tym nie wiemy, uważamy że choroba jest do wyleczenia raz-dwa, idziemy do urologa, ten nam daje lek, bierzemy 1 tabletke, w końcu relaksujemy się bo przecież wiemy już że będziemy zaraz zdrowi, mięśnie miednicy puszczają, rozluźniają się mija powoli ból i uczucie piłki w kroczu itp. Jeśli mamy szczęście i problemy z mięśniami miednicy nie wrócą uważamy że wyleczyliśmy zapalenie prostaty antybiotykiem. Jeśli jednak mamy pecha za drugim razem jednak przy kontakcie z tą samą substancją nasz umysł jakby nie daje się już oszukać w ten sam sposób ponownie.
To oczywiście tylko i wyłącznie moja teoria podparta tym co czytałem w badaniach naukowych, może być w 100% błędna, w tej chorobie i tak żadnego mądrego się nie znajdzie na całym świecie.
Jeśli ci to coś pomoże w diagnozie to ja na 9 lat zanim zachorowałem na "prostate" miałem całą paletę niezidentyfikowanych problemów jelitowych, które rozpoczęły się od silnego stresowego wydarzenia w młodości. Też diagnozowane przez lekarzy na 1000 sposobów - helicobacter, jelito drażliwe itp. W 2015r. doszły piorunujące bóle dolnej części pleców rozchodzące się po nogach - diagnoza specjalistów : rwa kulszowa, skolioza, lordoza, bla bla. Wystarczyło jednak wziąć lek z tej samej kategorii co relanium i nagle plecy uspokoiły się na 100% a jelita na 90% i w takim bardzo dobrym stanie są do dziś.
Niestety z układem moczowo-płciowym już tak łatwo nie jest, poczytaj o tym w internecie, zacznij robić stretchingi, może się przydać pomoc fizjoterapeuty (uważaj na terapie leczenia trigger pointsów, mnie nie pomagała a tylko się czułem jakby mi ktoś wsadzał palca do rany i przekręcał, ale może akurat tobie pomoże) i wg mnie nie powinieneś odstawiać leków psychotropowych bo widzę że jesteś bardzo niespokojny a tak się nigdy nie zrobi progresu w tej chorobie. Benzodiazepiny jak relanium szybko uzależniają, popytaj swojego psychiatrę o doksepinę, ona oprócz poprawy nastroju, działa na nerwicę narządową, także w układzie moczowym -
https://www.ncbi.nlm.nih.gov/pubmed/2795725
Powodzenia.