Moja przygoda z leczeniem zapalenia bakteryjnym zaczęła się, kiedy po półtora roku walki metodami ukierunkowanymi na zapalanie niebakteryjne nie przynosiła rezultatu. Doszedłem do wniosku, że urolodzy , którzy uparcie twierdze, że jest małe prawdopodobieństwo bakteryjnego jednak się mylą. Poszedłem do dr hab., czytam, habilitację zrobił z prostaty, więc na pewno bardziej ogarnięty człowiek. Okazało się, że ten też się uparł, że mam niebakteryjne, ale skoro ja się upieram, to przepisał mi antybiotyki. Jak się później okazało taką dawkę, że nie pomogłoby a może i zaszkodziło (e coli by się uodporniła, ale to tylko domysły). Oczywiście nie wziąłem tych antybiotyków, bo po lekturze publikacji no i tego forum stwierdziłem, że bez antybiogramu nic więcej nie biorę.
Poszedłem do kolejnego urologa, na wizytę prywatną czekałem 1,5 miesiąca, ale się doczekałem. ten zaczął od tego, że powinienem sprawdzić czy mam zapalenie bakteryjne. Ponieważ miałem posiew moczu oraz posiew nasienia stwierdził,,że nie muszę robić testu 4 szklanek, lecz wystarczy, że zrobię sobie posiew z wydzieliny prostaty. W końcu załatwiłem sobie pobranie materiały w szpitalu, z tym zajechałem w mniej niż godzinę do laboratorium, oddałem i czekałem 5 dni. Odebrałem wyniki: e coli (liczność wzrostu +) enerococus fae. (liczność wzrostu +). W przypadku pierwszej bakterii wrażliwa m.in na trimotoprim/sulfam. Druga wrażliwa m.in. na ampicyline,imipenem. Z wynikami poszedłem do uruloga: Popatrzył i stwierdził, że najwłaściwszym rozwiązaniem będzie zastosowanie trimotoprimu z długotrwałym leczeniem. Generalnie przepisał mi chyba 500 mg dziennie, łącznie od niego dostałem tabletek na 5,5 tyg. Załatwiłem sobie jeszcze opakowanie, więc miałem ok. 6,5 tygodnia brania antybiotyków. Poprawę zacząłem odczuwać po kilku dniach, bóle zeszły do ok.30% po dwóch tygodniach, a do końca zeszło do ok. 20%. Zeszły mi całkowicie bóle tyłka, okolic prostaty, ciągłe parcie jakby piłki w dupsku, bóle pachwin. Zdecydowanie zmniejszył się częstomocz, bo nie miałem teraz dużego bólu w prąciu i na odcinku prącie-prostata. Ale nadal miałem jeszcze bóle w prąciu. teraz były na tyle dokuczliwe, że były cały czas, a wcześniej przed leczeniem antybiotykiem nie były permanentne.
No nic, kolejna wizyta u urologa, kolejne badanie wydzieliny, antybiogram i wyniki: e coli (brak) enerococus fae. (liczność wzrostu ++), wrażliwy na ampicylina,imipenem,wankomecyna,linezolid. Znowu do urologa z wynikami: trochę się wkurzył na ten wzrost ++, ale stwierdził, że właściwie tu najlepsza będzie amoksycylina. Przepisał lek na 2 tyg. i kazał przyjść ,żeby zobaczyć jak idzie reakcja na lek i liczył, żeby jednak była (dał jakby do zrozumienia, że to jedyny lek, takie odniosłem wrażenie). Dwa tygodni później mówię mu,że jest reakcja, bóle są minimalne i rzadkie, praktycznie jestem zdrowy. Zapisał kolejną dawkę na 2 tygodnie i kazał się pojawić. Po dwóch tygodniach zero bólu, więc nie idę, bo i tak antybiotyku od razu bym nie wziął. Kolejne tygodnie to niestety pogorszenie. Bóle wróciły, o tyle lepiej ,że nie są cały czas, ale jak są to dość intensywne. Chciałem od razu iść, ale gość na urlopie, jeszcze wizyty z opóźnieniem, będę u niego dopiero 1 października. Od tego czasu mam tak, że po ejakulacji mam ból, narasta, jest kulminacja i później schodzi. trwa to ok. 4 dni. Miałem tak dwa razy. Kulminacja to ogromne osłabienie, chodzenie jak pijany, oczy spuchnięte, kark i szyja boli, bardzo duży ból na odcinku od penisa do prostaty (tak tu czuje, nie wiem czy to jest źródło bólu). Żeby się upewnić, że to enerococus fae. od razu 4. dni poszedłem zrobić posiew moczu. Wynik: jest bakteria 10^2, czyli bardzo mało, ale jest. Wcześniej nigdy nie było w moczu. na szczęście nie pojawiły się bóle tyłka, bo to bym załamał się psychicznie, liczę, że e coli już nie ma. Że to jednak skutek bakterii, to potwierdził poniekąd urolog, bo po masaży strecza w celu pobrania wydzieliny też miałem identyczne objawy, i on stwierdził, że to jest reakcja organizmu na walkę.
Co dalej: Jestem dość mocno przekonany, że enerococus fae. w prostacie jest. Augmentin nie zadziałał, bo raczej nie miał prawa zadziałać. Lek nie zabija tej bakterii, raczej nie pozwala się jej rozmnażać. Tak czytałem , ile w tym prawdy nie wiem. Jutro jadę do laboratorium dowiedzieć się czy mogą sprawdzić inne antybiotyki na tę bakterię, bo po co mi trzeci raz antybiogram z tymi samymi lekami. Ja już wiem na co jest wrażliwa bakteria, a i tak większość jest do leczenia szpitalnego. Przed wszystkim chcę sprawdzić Moksyfloksacyne, podobno (ktoś tu pisał na tym forum), jest najbardziej przenikająca do prostaty. W laboratorium spotkałem bardzo miłych ludzi, może też sami coś zaproponują. No i oczywiście zobaczymy co urolog wymyśli.
Mam też swoją suplementacje oraz dość spore doświadczenie w walce z cpps, jakby kogoś interesowało, to mogę to opisać.
jesli chodzi o wielkość prostaty mam ją prawidłowej wielkości.
Poszedłem do kolejnego urologa, na wizytę prywatną czekałem 1,5 miesiąca, ale się doczekałem. ten zaczął od tego, że powinienem sprawdzić czy mam zapalenie bakteryjne. Ponieważ miałem posiew moczu oraz posiew nasienia stwierdził,,że nie muszę robić testu 4 szklanek, lecz wystarczy, że zrobię sobie posiew z wydzieliny prostaty. W końcu załatwiłem sobie pobranie materiały w szpitalu, z tym zajechałem w mniej niż godzinę do laboratorium, oddałem i czekałem 5 dni. Odebrałem wyniki: e coli (liczność wzrostu +) enerococus fae. (liczność wzrostu +). W przypadku pierwszej bakterii wrażliwa m.in na trimotoprim/sulfam. Druga wrażliwa m.in. na ampicyline,imipenem. Z wynikami poszedłem do uruloga: Popatrzył i stwierdził, że najwłaściwszym rozwiązaniem będzie zastosowanie trimotoprimu z długotrwałym leczeniem. Generalnie przepisał mi chyba 500 mg dziennie, łącznie od niego dostałem tabletek na 5,5 tyg. Załatwiłem sobie jeszcze opakowanie, więc miałem ok. 6,5 tygodnia brania antybiotyków. Poprawę zacząłem odczuwać po kilku dniach, bóle zeszły do ok.30% po dwóch tygodniach, a do końca zeszło do ok. 20%. Zeszły mi całkowicie bóle tyłka, okolic prostaty, ciągłe parcie jakby piłki w dupsku, bóle pachwin. Zdecydowanie zmniejszył się częstomocz, bo nie miałem teraz dużego bólu w prąciu i na odcinku prącie-prostata. Ale nadal miałem jeszcze bóle w prąciu. teraz były na tyle dokuczliwe, że były cały czas, a wcześniej przed leczeniem antybiotykiem nie były permanentne.
No nic, kolejna wizyta u urologa, kolejne badanie wydzieliny, antybiogram i wyniki: e coli (brak) enerococus fae. (liczność wzrostu ++), wrażliwy na ampicylina,imipenem,wankomecyna,linezolid. Znowu do urologa z wynikami: trochę się wkurzył na ten wzrost ++, ale stwierdził, że właściwie tu najlepsza będzie amoksycylina. Przepisał lek na 2 tyg. i kazał przyjść ,żeby zobaczyć jak idzie reakcja na lek i liczył, żeby jednak była (dał jakby do zrozumienia, że to jedyny lek, takie odniosłem wrażenie). Dwa tygodni później mówię mu,że jest reakcja, bóle są minimalne i rzadkie, praktycznie jestem zdrowy. Zapisał kolejną dawkę na 2 tygodnie i kazał się pojawić. Po dwóch tygodniach zero bólu, więc nie idę, bo i tak antybiotyku od razu bym nie wziął. Kolejne tygodnie to niestety pogorszenie. Bóle wróciły, o tyle lepiej ,że nie są cały czas, ale jak są to dość intensywne. Chciałem od razu iść, ale gość na urlopie, jeszcze wizyty z opóźnieniem, będę u niego dopiero 1 października. Od tego czasu mam tak, że po ejakulacji mam ból, narasta, jest kulminacja i później schodzi. trwa to ok. 4 dni. Miałem tak dwa razy. Kulminacja to ogromne osłabienie, chodzenie jak pijany, oczy spuchnięte, kark i szyja boli, bardzo duży ból na odcinku od penisa do prostaty (tak tu czuje, nie wiem czy to jest źródło bólu). Żeby się upewnić, że to enerococus fae. od razu 4. dni poszedłem zrobić posiew moczu. Wynik: jest bakteria 10^2, czyli bardzo mało, ale jest. Wcześniej nigdy nie było w moczu. na szczęście nie pojawiły się bóle tyłka, bo to bym załamał się psychicznie, liczę, że e coli już nie ma. Że to jednak skutek bakterii, to potwierdził poniekąd urolog, bo po masaży strecza w celu pobrania wydzieliny też miałem identyczne objawy, i on stwierdził, że to jest reakcja organizmu na walkę.
Co dalej: Jestem dość mocno przekonany, że enerococus fae. w prostacie jest. Augmentin nie zadziałał, bo raczej nie miał prawa zadziałać. Lek nie zabija tej bakterii, raczej nie pozwala się jej rozmnażać. Tak czytałem , ile w tym prawdy nie wiem. Jutro jadę do laboratorium dowiedzieć się czy mogą sprawdzić inne antybiotyki na tę bakterię, bo po co mi trzeci raz antybiogram z tymi samymi lekami. Ja już wiem na co jest wrażliwa bakteria, a i tak większość jest do leczenia szpitalnego. Przed wszystkim chcę sprawdzić Moksyfloksacyne, podobno (ktoś tu pisał na tym forum), jest najbardziej przenikająca do prostaty. W laboratorium spotkałem bardzo miłych ludzi, może też sami coś zaproponują. No i oczywiście zobaczymy co urolog wymyśli.
Mam też swoją suplementacje oraz dość spore doświadczenie w walce z cpps, jakby kogoś interesowało, to mogę to opisać.
jesli chodzi o wielkość prostaty mam ją prawidłowej wielkości.