U mnie od początku czerwca czyli od nadejścia ładnej pogody jest duużo lepiej. Objawy czasem wracają ale na krótki czas i są zdecydowanie słabsze(ból pachwiny prawej, krocza, pieczenie odbytu podczas siedzenia) niż na początku choroby. W tej chwili jedynie mam ból/pieczenie odbytu przez jakąś godzinę od oddania stolca i pojawia się on wtedy gdy muszę bardziej napierać podczas oddawania, później znika i jest ok. Czasem po mastrurbacji mam nawroty (tak co drugi raz średnio)na kilka dni ale rzadko to praktykuję. Antybiotyków do tej pory nie brałem żadnych. Piję męczennicę, pokrzywę itp, jem żurawinę, prostimen i generalnie staram się racjonalnie odżywiać, z niczym nieprzesadzać. Co mnie pomaga: pozytywne myślenie, aktywny tryb życia( spacery, praca fizyczna ale niezbyt ciężka),seks, rozciąganie, brak stresu (najlepiej czuje się w weekendy czyli wtedy gdy nie pracuję). Piję duzo wody, mam wtedy mocny strumień moczu i generalnie więcej energii. Szkodzi mi stres, czaasem ta masturbacja. Nie wiem jak z alkoholem gdyż nie nadużywam.
Wczoraj wystraszyłem się trochę bo przez parę godzin bolało mnie jądro i promieniowało do pachiwny, szczególnie podczas chodzenia. Dziś już jest tylko lekko tkliwe. Zadzwoniłem do swojego urologa bo wyczytałem o tych skrętach jądra itp i wystraszyłem się. Uspokoił mnie że to byłby ból nie do zniesienia. Zapisałem się na wizytę mimo wszystko , żeby sprawdzić czy jakiegoś stanu zapalnego tam nie ma.