Byłem wczoraj u swojego lekarza z wynikami badań. Posiew wydzieliny po masażu stercza nic nie wykazał - bakterii brak czyli antybiotyki zrobiły co miały zrobić. Lekarz zbadał prostatę - nie ma stanu zapalnego i brak bólu przy badaniu.
To koniec leczenia, zajęło mi to 6 miesięcy i ciągle na antybiotyku. Dla mnie to długo ale jak czytam że niektórzy leczą się latami to chyba los był dla mnie w miarę łaskawy. Delikatne objawy które jeszcze mam ( naprawdę te objawy można nazwać głaskaniem w porównaniu co było na początku ) wg lekarza powinny zejść same po jakimś czasie jedynie kazał brać ziołowy lek typu "Prosti Men", "Prostamol Uno" itp przez rok.
Żyje normalnie, pije alkohol , kąpie się w jeziorze co pół roku temu było nie do pomyślenia bo ledwo żyłem. Jedynie sex postanowiłem uprawiać tylko w prezerwatywie akurat uważam że zaraziłem się od sexu oralnego ale tu każdy ma swoje teorie.
Załamałem się tylko tym że lekarz mnie nastraszył że ta choroba lubi wracać i żeby w zimie ciepło się ubierać. Podobno najwięcej zachorowań jest po wszystkich świętych. Wiele osób siada na zimnych ławkach na cmentarzu i problem gotowy
Podobno jest grupa osób gdzie spożywanie mocnych alkoholi powoduje nawrót zapalenie prostaty. Nie wiedziałem tego i po jakimś czasu po odstawieniu antybiotyków wypiłem trochę mocnych alkoholi na całe szczęście nie jestem w tej grupie bo nie zauważyłem pogorszenia
Z tej choroby można wyjść. Najważniejsze to dobry lekarz, zrobienie posiewu wydzieliny prostaty no i trzeba robić masaże prostaty u lekarza. Ja miałem ponad 10 masaży robionych podczas antybiotykoterapii myślę że masaże też swoje zrobiły.