• Cytatów używajcie tylko jeżeli jest to potrzebne! Jeżeli chcecie komuś odpisać używajcie @ z nazwą użytkownika.

Wyleczeni

danielllo

New member
Witam. Zalogowałem się tutaj bo walczę z tym czymś (zapalenia prostaty? CPPS? zapalenie pęcherza? ) juz sam nie wiem z czym od roku.
Moje problemy z sikaniem zaczęly się odkąd pamiętam, tzn gdzies od 15 roku zycia , teraz mam lat 28. Zawsze czesto biegalem do toalety, ale bagatelizowalem ten problem, ąz do jesieni ubiegłego roku. Udalem sie do urologa, który wykrył u mnie zapalenie prostaty. Przepisal antybiotyki, które brałem 6 tygodni...oczywiscie nic nie pomogły, to postanowiłem sie udac do drugiego urologa , który przepisal kolejne antybiotyki , które tez nic nie pomagały, (badania na posiew moczu wychodzily jałowe) a ból posostwał, pieczenie, cęstomocz, bardzo duzy dyskomfort podczas chodzenia, tzn czułem sie jak bym miał pilę tenisową w tyłku która tak jak by mi cały czas tam pulsowala. Po nieudanych terapiach postanowilem sam sie leczyc, brałem Fura*ine, która o dziwo zaczęła łagodzic objawy, szczegolnie czestomocz tak jakby ustąpil. Ale boł i dyskomfort nadla pozostawal, wiec udalem sie do kolejnego urologa ( podobno najlepszy w krk ), który stwierdził, ze po zapaleniu prostaty nie ma juz sladu! Ptrzepisał mi omsal, i polecił mi zmienienie trybu zycia :wink: (ogólnie prace mam dosc stresująca i siedzącą), i z natury jestem człowiek nadpobudliwym. Po kuracji tym lekarstwem objawy lekko ustąpiły, a z przyjsciem cieplejszych dni , maj, a pozniej czerwiec ustąpiły, az do konca wrzesnia bierzącego roku. Co najlepsze jest w tym wszystkim ze nawrót choroby, przyszedł z pojawieniem sie zimniejszego dnia , a wtedy chodzilem po miescie cały dzien w spodenkach i ngle poczułem jakby chłod w okoicach jąder i penisa. A teraz to cholerstwo na dobra zadomowilo sie u mnie czyli boł w kroczu, czeste sikanie i cholerny dyskomfort nie pozwalają mi normalnie zyc :(

Dodam tylko , że np po wypiciu znacznej ilosci alkoholu czuje sie wysmienice, a szczególnie na drugi dzien...nie wiem czym to jest spowodowane? Może alkohol rozładowuje stres i miesnie sią tak nie spinają?! tak samo jest z wypróznianiem sie....po oddaniu stolca sa dluzsze chwile ze czuje sie wysmienicie, a sa ze jeszcze gorzej...to samo tyczy sie wytrysku...raz po nim czuje sie lepiej, a drugim razy objawy sie nasilają.. czy moze mi ktos pomóc? 303andy widze jest obezany w temacie :D z góry dziekuje za pomoc i życzę wszystkim wytrwałosci w walce z tym cholerstwem!
 

303andy

New member
Daniello wszytko przemawia za tym że dołączyłeś do klubu CPPS. Będziesz musiał poświęcić trochę czasu na edukację co to jest i jak sobie z tym radzić , sporo informacji znajdziesz na tym portalu w zasadzie wystarczająco dużo , ale im więcej poczytasz tym lepiej. Jeżeli znasz angielski to super bo w tamtym obszarze CPPS opisana i leczona jest już od wielu lat.
Zimno odwrotnie do ciepła powoduje reakcję spinania i kurczenia , może też przeziębiłeś drogi moczowe pojawił się ból a Ty w reakcji na niego dopinałeś mięśnie dna miednicy. Organizm radzi sobie z zapaleniami typu przeziębienie , ale podświadomie nabytych nawyków spinania mięśni trudno się pozbyć zwłaszcza gdy nie mamy pojęcia że je mamy. Więc zaziębienie mija a CPPS zostaje .
Ludzie pod wpływem alkoholu się nie stresują , mięśnie wiotczeją więc zmniejsza się ucisk na miejsca wywołujące objawy, podobnie działają środki uspokajające oczywiście u jednych poprawa nastąpi zaraz po odurzeniu się a u innych nie bo mamy różne organizmy i różne stadium przykurczu pospinanych mięśni.
Oddając stolec przeważnie wypychasz i rozluźniasz pewne mięśnie dna miednicy widocznie u ciebie akurat te mięśnie spinasz , sprawdź czy nie zaciskasz w stanach podniecenia emocjonalnego pośladków.
Po tym co napisałeś wydaje mi się , że po zastosowaniu Stanford Protocol dość szybko poczujesz poprawę.
 

Krzysiek_ad84

New member
Witam Panowie,
1 maja pisałem w tym temacie kompletnie zrozpaczony i załamany. Długo zbierałem się do kolejnego posta aż w koncu się zebrałem. Otóż sprawy potoczyły się następująco. Zrobiłem posiew moczu wg zaleceń urologa, przed kolejną wizytą sprawdziłem wynik - bakterii brak. Nie czekając aż łaskawie wypisze mi skierowanie na posiew nasienia lub też nie, zrobiłem odpłatnie go sam, w przyszpitalnym laboratorium cena 30 zł. Wyszła Klebsiella pneumoniae, z wynikami udałem się do urologa tym bardziej że kończyła mi się Levoxa którą dostałem na 10 czy 14 dni. Na podstawie wyników posiewu nasienia stwierdził że wiadomo już co leczyć i dostałem Levoxe na kolejne 30 dni i dalej na kolejne 30 Cipronex 250 mg, stwierdził też że to cholerstwo lubi nawracać, gdy zapytałem się czy pod koniec antybiotykoterapii podejść na konrtrole stwierdził że nie ma potrzeby jeśli będzie wszystko OK. W między czasie wziąłem się za sprawy związane z "głową" i kręgosłupem. Udałem się do psychiatry i tak jak myślałem dostałem spowrotem lek na nerwicę i depresję (Elicea - inhibilitor wychwytu zwrotnego serotoniny). Dalej udałem się po skierowanie do neurologa. Neurolog wypisał mi skierowanie na prześwietlenie odcinka lędźwiowego kręgosłupa oraz odcinka górnego twierdząc że dopiero w następstwie badania rtg będzie mnie mógł skierować na tomografię. Z ćwiczeń rozciągających raczej nic nie robiłem, ciężko mi się jest mobilizować do takich rzeczy, jednak starałem się stosować metodę rozluźniania spiętych pośladków w momencie w którym sobie o tym przypominałem. Cały czas biorąc antybiotyk brałem również elicee która najpierw zostrza objawy psychiczne a jej właściwe działanie zaczyna się dopiero po miesiącu. W tym czasie myślałem że się wykończę, koszmary nocne, przebudzenia, kołatanie serca, uczucie że zaraz umrę, potrafiłem przechodzić pół nocy. Dodakowo nie odczuwałem żadnej poprawy w związku z "konsumpcją" antybiotyku lub chemioterapeutyku jak kto woli. W między czasie starałem się przed zaśnięciem robić relaksację poprzez treningautogeniczny, po czym modliłem się co naprawdę mnie uspokajało. Dodatkowo "zajadałem" się z rana i wieczorem Oeparolem (olej z wiesiołka), Preventogripem (czosnek + cynk itp.), Uromaxinem (żurawina w tabletkach), Poldanenem (wyciąg z kory czegoś tam afrykańskiego) oraz jadłem po łyżeczce pestek dyni na oraz żurawiny suszonej. No i tak mijały dni i tygodnie, psychicznie mi się polepszało, zdarzały się dni bez bólu w kroczu, jąder, penisa itp. Gdy kończył mi się antybiotyk udałem się do urologa, ponieważ poprawy zbytnio nie czułem chciałem na nim wymóc dodatkowe opakowanie a najlepiej opakowania tymbardziej że nie czułem żadnych skutków ubocznych którymi mnie straszył na prywatnej wizycie za 150 zeta niejaki doktor Jarema, ba według niego to po 3 miesiącach powinienem już chyba chodzić na czworakach z braku sił i wyniszczenia organizmu. Urolog stwierdził że nie można przesadzać z lekami i że skoro jednak jest jakaś poprawa to na razie trzeba odstawić antybiotyk i co najwyżej mogę sobie kupić Prostamol czy cuś podobnego a do niego się zgłosić w razie zaostrzenia. Powiedział jeszcze żebym się udał do chirurga bo być może coś mam w odbycie co może dawać takie objawy.
No więc skończył się antybiotyk, zażywałem sobie dalej te moje ziołowo-warzywno-owocowe preparaty, byłem poraz kolejny na wizycie i psychiatry który dodatkowo zaczął namawiać mnie na spotkania z terapeutą a najchętniej to w ogóle by mnie wysłał pod pruszków na 3 miesiące na oddział zamknięty dla ludzi chorych na nerwicę. Stwierdziłem że nie ma mowy, mam synka bez którego tyle nie wytrzymam no i oczywiście żonę ;). W między czasie zaczęło mi się zdecydowanie polepszać, dolegliwości bólowe stopniowo ustępowały, coraz rzadziej czułem ucisk na kość ogonową czy parcie na pęcherz. Więcej zaczynało być dni bez częściowych lub całkowitych dolegliwości. Od 1 sierpnia poszedłem do drugiej pracy, dość ciężkiej fizycznie, wczęsniej pracowałem całymi dniami na siedząco i dziś mogę stwierdzić że praca fizyczna to była kolejna rzecz która mi pomogła. Co prawda przez nią nie poszedłem jeszcze ani do chirurga ani do neurologa chociaż mam już zrobione prześwietlenia kręgosłupa. Opisu RTG nie znam bo zdjęcia mają czekać na biurku lekarza podczas wizyty. Acha po antybiotykoterapii powtórzyłem posiew nasienia, klebsielli brak ale pojawiła się coli odporna bodajze na antybiotyki które przyjmowałem, miałem iść z tym do urologa ale w sumie obajwów nie mam, lekarz pierwszego kontaku stwierdził że te bakterie moga się tam znajdować. Przyjmuję dalej żurawinę która pomaga wypłukiwać coli z dróg moczowych, Poldanen odstawiłem już dawno, poza tym resztę specyfików staram się dalej zażywać chociaż nie ukrywam że już nie robię tego tak regularnie - powody sa dwa, brak bólu nie sprzyja mobilizacji, no i praca fizyczna na tyle mnie pozytywnie męczy że często zapominam o tabletkach.
Podsumowując na ten moment, czuję się naprawdę dobrze, bóle zdarzają się sporadycznie głównie w momentach silnego stresu lub też napięcia mięśni z powodu dużego wysiłku fizycznego, trwa to jednak tylko chwilę a ból zlokalizowany jest głównie przy odbycie i czasem w penisie. A jak jest to w sumie nie mam czasu o nim myśleć. Nie mam problemów z seksem, nie stosowałem też żadnych diet, chociaż raczej nie piję alkoholu to zdarzało mi się pić piwo czy wódkę i w żaden sposób nie zaostrzało to moich objawów. Nie robię już relaksacji, modlę się sporadycznie ponieważ gdy sie położę to z reguły już po minucie zasypiam. Dalej biorę Elicee, u chirurga jak i neurologa nie byłem jeszcze z braku czasu, do psychiatry się wybieram na kontrolę i po receptę. Rozluźniania pośladków też nie stosuję już właściwie bo tak jak wcześniej czułem że miałem je cały czas napięte tak teraz czuję że tego napięcia nie ma.
Jedyne co mnie zastanawia to to czy pomógł mi antybiotyk czy psychiatra i lek przez niego przepisany, ale skłaniam się ku temu drugiemu, ponieważ podczas zażywania antybiotyku jak również bezpośrenio po zakończeniu antybiotykoterapi poprawy właściwie nie było. Nie pomijam również oczywiście pozytywnego wpływu innych rzeczy jak wysiłek fizyczny i preparaty typu preventogrip czy żurawina podnoszące odporność organizmu jak i dróg moczowych.

W każdym układzie panowie zacytuję post z odpowiedzią dla mnie od a0a0a0:

Krzychu...przeczytaj moje posty!!!
Ja w tym widze glowe...depresje.
Jeszcze rok temu jak nie bylo trwalej poprawy bylem w gorach gdzie przez 2 tyg spalem w namiocie, pilem wodke itp.
I wiesz co? Bylo zdecydowanie lepiej do czasu, kiedy znowu dopadla mnie szara rzeczywistosc.
I dobra rada. O ktorej wypelnienienie wiem jak jest ciezko.
Mniej czytania, mniej szukania...trzeba zapomniec o prostacie.
Wtedy przerywamy bledne kolo. Ale to chyba kazdy z nas musi przerobic sam.
Powodzenia


Na początku trudno było mi przyjąć wyżej wymienioną odpowiedź do wiadomości. Oczywiście nie twierdzę że każdy ma depresję, ale na pewno ten problem siedzi również w głowie, nie można się nakręcać że to niuleczalne itd. itp. Trzeba przerwać błędne koło. Tak jak napisał a0a0a0 każdy musi przerobić to sam, ja to zrobiłem, zajęło mi to trochę czasu i to bardzo ciężkiego czasu ale najważniejsze to opanować panikę.

Sorry bo być może opisałem to wszystko trochę chaotycznie ale myślę że w miarę zrozumiale.
To forum i osoby tu piszące jako pierwsze dały mi nadzieję na poprawę dlatego też postanowiłem opisać swoje postępy i dodać otuchy tym którzy są teraz na tym etapie na którym byłem nie tak dawno jeszcze ja sam.

Panowie głowa do góry i powodzenia!!!
 

Czyzyk2

New member
Hmmmm, a jak wygląda sprawa z papierosami? Niby są niezdrowe ale pomagają rozluźnić te mięśnie, przynajmniej ja takie doświadczenia miałem. A co do tych ćwiczeń, wiem, że ciężko określić ale ile średnio potrzeba czasu na wyleczenie zakładając, że ćwiczę 2 razy dziennie po pół godziny? Albo tak ile czasu potrzeba w stadium choroby, gdzie objawem jest pieczenie, częstomocz i zmiany skórne na żołędziu. Szukam motywacji dalszej, a odświeżenie dyskusji tutaj byłoby najlepszą ;)
 

mike 31

Member
Mnie też papierosy pomagają, ale nie zawsze, pale nie wiele, moze pare dziennie i zacząłem właśnie przez tą chorobę, gdy zauważylem ze mi to rozluznia mięsnie. Nie namawiam nikogo oczywiscie do próbowania, tylko pisze co mnie pomaga. Od pewnego czasu zapisałem sie na box tajski , podczas treningu duzo sie rozciagamy, między innymi mięśnie dna miednicy, po treningu czuje sie świetnie, natomiast na drugi dzień jest znowu to samo. Ja zauważylem u siebie taki ciąg, 2 tyg problemy z prostatą, czyli częstomocz, pieczenie w kroku, obnizona potencja, grudki w nasieniu a potem 2 tyg problemy z jelitami, czyli parcie na stolec i skórcze po defekacji i tak w kółko. Myśle że to wszystko przez cpps.
Jutro ide oddać kał do badań mykologicznych, zobaczymy czy coś wyjdzie.
 

303andy

New member
Papierosy ,alkohol , trawka a w końcu leki przeciwzapalne i przeciwbólowe oraz uspokajające i rozluźniające to wszystko chwilowo może pomóc. Chwilowo, bo przecież nie można tymi używkami otumaniać swojego układu nerwowego non-stop ! Skutecznie wyleczy się tylko ten kto trwale porozciąga i odpręży pospinane mięśnie oraz nauczy się inaczej reagować na stres tak aby nie spinać ich ponownie. Używki i leki mogą pomóc i moim zdaniem powinny wspomagać procesy relaksacji , rozciągania i zmiany trybu życia . Stosowanie samej chemii to droga do nikąd. Opisywałem już wcześniej moje doświadczenie z relanium, które postanowiłem zażywać w szczytowym stadium moich objawów po około roku od pojawienia się pierwszych symptomów CPPS. Rezultaty były już po kilku dniach rewelacyjne bo wszystkie objawy ustąpiły. Bóle jednak powróciły wzmocnione po 2-3 dniach od odstawienia relanium gdy przestałem otumaniać mój układ nerwowy. Potem stosowałem chemię już tylko sporadycznie , głównie leki rozluźniające mięśnie , czasami też relanium . Koncentrowałem się na trwałym i naturalnym usunięciu przyczyny, czyli na rozciąganie , relaksacji i zdrowym trybie życia. Na początku na ćwiczenia i relaks poświęcałem sporo czasu bo około 2-3 godziny dziennie, potem coraz mniej. Z medytacji relaksacyjnych zrezygnowałem po kilku miesiącach cały czas rozciągając się 2-3 a nawet 4 razy dziennie po około 30 minut . Im więcej czasu i pracy poświęcicie na terapię tym szybciej poczujecie poprawę . Oczywiście dużo zależy też od jakości terapii oraz od tego jak długo przenosiliście stres na mięśnie i jak dawno temu doprowadziliście wasze mięśnie do tej fazy spięcia. Eliminacja bezwarunkowych odruchów przenoszenia stresu na spinanie mięśni nie jest łatwa bo mamy bardzo ograniczoną kontrolę nad mięśniami dna miednicy. Kto miał więcej niż miesiąc nogę lub rękę w gipsie wie , że dopiero po kilku tygodniach rehabilitacji wraca pełna sprawność, ale tu funkcja mięśni była zaburzona tylko kilka tygodni a nie lat jak w przypadku CPPS i na dodatek nasza świadomość ma pełną kontrolę nad mięśniami nóg i rąk ! Reasumując gdyby przywracanie do normy odkształconych mięśni dna miednicy było takie proste i szybkie to wyleczonych byłoby znacznie, znacznie więcej.
 

Czyzyk2

New member
Leki rozluźniające mięśnie? Jakie i jakiej podstawie je dostałeś? I jakie ćwiczenia na rozciąganie - te z książek czy coś modyfikowałeś? I ta twoja relaksacja na czym polegała konkretnie? ;)
 

Czyzyk2

New member
Eh raczej nie o to chodziło mi co napisałem wyżej, trochę taki to był post jakby ignoranta, bo zapomniałem, że wiele rzeczy pisałeś już wcześniej. ;) Ciężko mi szukać po wątku, ale co myślisz o ćwiczeniach z Heal Pelvic Pain? I ta relaksacja Bruno Schultza na czym polega bo chyba nie tłumaczyłeś a nie mogę też nic znaleźć. No i też ponawiam pytanie o leki rozluźniające mięśnie.
 

Chris74

New member
Witam ! Jestem tutaj nowy i z ciekawością przeczytałem jak ludzie mający podobny problem radzą sobie z tą dolegliwością.
Mam 38 lat i jakieś 6-7lat temu zacząłem odczuwać bardzo przykre i uciążliwe dolegliwości( parcie na pęcherz, dyskomfort w okolicach odbytu, pieczenie w kroku itd).
 

303andy

New member
Nie pamiętam już nazw wszystkich leków rozluźniających mięśnie bo było ich kilka , pamiętam , że był Baclofen i Sirdalud. Nie miałem jednak po nich jakiejś jednoznacznej poprawy bo brałem je doraźnie , pewnie dlatego próbowałem różne. Kolosalną zmianę miałem tylko po Relanium, które jak już pisałem polecił mi Dr Wise ten od Stanford Protocol (SP) mówiąc mi, że jak po kilku dniach brania co 4 - 5 godzin po 2 gr Relanium poczuję poprawę to mam CPPS. Te leki rozluźniające jednak nie uzależniają tak jak Relanium więc eksperymentowałem z nimi przekonawszy się , że mam CPPS.
Robiłem większość z ćwiczeń z tego linka : http://www.freewebs.com/trydent78/
im więcej ćwiczeń i częściej tym lepiej , sam po jakimś czasie zorientujesz się , które ćwiczenia są dobre dla Ciebie.
Chodziło mi o Trening autogenny Schultza jest o tym trochę na necie. Nie jestem mocny w teoriach relaksacyjnych , ktoś mądry mi kiedyś powiedział , że to co stosuje Dr Wise w SP jest zbliżone właśnie do treningu autogennego Schultza. Osobiście nie dałem jednak rady wciągnąć się w ten program relaksacyjny Wise opisywany jako Relaksacja Paradoksalna w książce AHIP mimo , że przeszkolił mnie sam autor i wyposażył w nagrania. O wiele bardziej przypasowała mi relaksacja z płyty, którą kupiłem od terapeutki Małgorzaty Rakowskiej córki Rakowskiego z Poznania: www.ctm.home.pl . Może dla tego , że MR nagrała polecenia relaksacyjne w tle kojącej muzyki .
Moim zdaniem bardzo dużo daje tzw relaksacja chwilowa "Minute to minute" czyli koncentrowanie swojej uwagi i rozluźnianie mięśni dna miednicy w każdej możliwej okoliczności i jak najczęściej. Zwyczajnie łapiesz sekundy , minuty w których odcinasz się od spraw bieżących i wyciszasz mózg dając odpocząć spiętym mięśniom , koncentrujesz swoją uwagę na rozluźnianiu ciała - mięśni . Możecie i powiniście to robić wszędzie.
 

Chris74

New member
303andy
Wszystko wskazuje na to że również jestem dotknięty CPPS ! Czytałem wiele Twoich postów i prosze o wyjaśnienie jednego. Przyczyną naszych dolegliwości jest niekontrolowane spinanie mięśni dna miednicy i to jest logiczne. Ale w takim razie jakie znaczenie dla Twojego wyzdrowienia miały np. diety warzywne czy bezglutenowe??? Pozdrawiam
 

303andy

New member
Chris 74

Nie umiem jednoznacznie odpowiedzieć na Twoje pytanie. Nigdy nie twierdziłem , że jestem pewien jaka terapia mi pomogła. Postawiłem na CPPS bo moich doświadczeniach z nieskutecznością urologów i antybiotyków , po teście relanium i po przeczytaniu dużej ilości materiałów uznałem , że CPPS jest najbardziej prawdopodobne. Nigdy jednak do końca nie byłe pewien czy nie mam jakiejś bakterii , wirusa , grzyba , czy też alergii . Tak bardzo chciałem być zdrowy , że łapałem się wszystkich sposobów . Z perspektywy czasu mogę z dużą dozą pewności stwierdzić , że ani gluten , ani laktoza nie były przyczyną ponieważ obecnie konsumuję oba te składniki bez ograniczeń i nic mi nie jest.
Co do zdrowego odżywiania w tym spożywania dużej ilości warzyw to polecam to każdemu bez względu na to czy jest zdrowych czy chory. Uważam , że o ile nie mamy zaburzeń genetycznych to nasz organizm jest tak genialny , że potrafi się sam wybronić przed atakiem bakterii, wirusów i grzybów , nie wolno nam tylko mu w tym przeszkadzać osłabiając go niezdrowym trybem życia. Jeżeli nie będziemy zatruwać naszego organizmu chemią podawaną w pokarmach i w środowisku którym żyjemy i nie będziemy wyniszczać się stresem to nasz genialny organizm poradzi sobie z prawie każdą chorobą sam.
Z tego powodu równolegle do terapii CPPS na którą postawiłem , prowadziłem ortodoksyjnie zdrowy tryb życia.
Nie mam pewności co mnie wyleczyło , ale mam pewność , że ani jedno ani drugie mi nie zaszkodziło.
 

Homer22

New member
W wielu publikacjach można przeczytać:

"Spośród czynników etiologicznych za przyczynę
NIH III B przyjmuje się uszkodzenie nabłonka przewodów wyprowadzających stercza, porównywalne do
uszkodzenia nabłonka przejściowego pęcherza moczowego występującego u chorych na śródmiąższowe
zapalenie pęcherza (IC, interstitial cystitis). Dlatego proponowano uznanie prostatodynii za jedną z postaci IC"

To czy dolegliwośći bólowe występują tylko od spięcia miesni?. Typ IIIB jest to postać nie zapalanie więc tak jak przy IC zakończenia nerowe są podrażniane przez uszkodozny nabłonek, więc jak sie ma do tego fizjoterapia.Czy fizojoterpia przynosi tylko chwilową ulgę?
 

Chris74

New member
303andy
Już jako 20-kilkulatek odczuwałem nienaturalne parcie na pęcherz w sytuacjach stresowych. Nie miało to jednak charakteru ciągłego więc specjalnie się tym nie przejmowałem . Jednak w roku 2006 ( w wieku 32lat) objawy zaczęły znacznie się nasilać. Oprócz parcia na pęcherz doszło okresowe pieczenie w penisie, drażnienie i uczucie dyskomfortu w kroczu i odbycie, czasami uczucie mrowienia w prawym udzie itd . Może nie był to jakiś wielki ból jednak taki stan utrzymywał się całymi tygodniami i miesiącami przez co był strasznie uciążliwy i zabierał praktycznie 70% humoru i sił witalnych.
Mniej więcej po roku ciągłych objawów zacząłem chodzić po urologach którzy stwierdzili przewlekłe zapalenie prostaty i przepisywali antybiotyki(oczywiście bez żadnych rezultatów).Robiłem sobie w tym czasie badania moczu i nie było w nim żadnych bakterii (posiew jałowy). Pojechałem do Warszawy gdzie po badaniach krwi w prywatnej klinice lekarz stwierdził że mam prostatę jak dziecko!!!!! O ile pamiętam PSA 0,4 . WIĘC SKORO JEST TAK DOBRZE TO DLACZEGO JEST TAK ŹLE?????
Przestałem chodzić po lekarzach tylko zmieniłem tryb życia polegający głównie na zwiększeniu wysiłku fizycznego i częstszego przebywania na powietrzu . I mniej więcej w polowie 2008 roku zacząłem odczuwać zmniejszenie dolegliwości. Praktycznie przez 4 lata do sierpnia 2012 moje dolegliwości były bardzo słabe lub nie było ich całymi tygodniami w ogóle. W zasadzie nie czułem żadnego dyskomfortu .
Jednak w tym roku od wiosny chyba trochę odpuściłem(poczułem się wyleczony) i od września nastąpił u mnie nawrocik((( Objawy są słabsze niż w latach 2006-2007 ale jednak są upierdliwe. Zacząłem bardziej o siebie dbać, od 1,5 miesiąca robię sobie codziennie godzinne marszobiegi i dzięki Twoim postom zacząłem się trochę rozciągać. I muszę przyznać że już odczuwam poprawę. Czasami tylko w ciągu dnia miewam 1-2 godziny lekkiego dyskomfortu . Zauważyłem że bieganie bardzo łagodzi moje dolegliwości dlatego mam wrażenie że nie mam żadnego zapalenia prostaty tylko właśnie CPPS. Najbliższe tygodnie i miesiące powinny rozwiać wszelkie wątpliwości.Pozdrawiam
 

303andy

New member
Dosyć powszechne jest odczuwanie poprawy przy bieganiu lub intensywnych spacerach.
Ja też stosując SP sporo spacerowałem i truchtałem bo biegać wówczas ze względu na ból było mi ciężko. Moja teoria jest taka że marsz i biegi to naturalny masaż powodujący lepsze ukrwienie dna miednicy. Lepsze ukrwienie zwiększa możliwości samoobronne naszego organizmu w przypadku gdy przyczyną choroby są bakterie, wirusy , grzyby itp.
Dla potrzeb CPPS teorię mam taką , że przy bieganiu masujemy i rozciągamy mięśnie dna miednicy potrząsając nimi przy stawianiu kroków dzięki czemu neutralizowane są napięcia i punkty spustowe. Gdyby ktoś znał się dobrze na anatomii to być może usłyszelibyśmy to co instynktownie podejrzewam , że podczas biegu lub marszu mięśnie dna miednicy nie pracują a ich podświadome spinanie w fazie biegu jest ograniczone ze względu na wysiłek do jakiego zmuszamy nasz organizm.
Nie bez kozery ruch to panaceum na wiele schorzeń szczególnie tych o podłożu psychosomatycznym gdzie duże znaczenie ma przekierowanie naszej podświadomości na inne cele np regeneracja po mocnym zmęczeniu !?
Proszę tylko nie oczekiwać cudów i nie zniechęcać się do spacerów , biegów, ćwiczeń i relaksacji po kilku dniach lub tygodniach. Gdy będziecie systematyczni poprawy możecie oczekiwać raczej po kilku miesiącach niż tygodniach z fazami nawrotów które z upływem miesięcy będą coraz słabsze (-:
Więc w Nowym Roku życzę wszystkim właśnie wytrwałości i systematyczności w terapii.
 

piotrekz

New member
chris74, na forum pecherz.pl są posty pulkosa, który pisał o wirusach grypopododnych i ospopochodnych, po których od 2006 jest dużo więcej przypadków pęcherzowo-prostatowych. Może coś się zmutowało i nas gryzie. A my długo abx, a od abx grzybki.
 

Chris74

New member
piotrekz
Co to jest to abx??? W wolnej chwili poczytam sobie ale mam wrażenie że u mnie przyczyną są bardziej kwestie psychogenne niż jakieś bakterie,wirusy czy grzyby. Ponadto po alkoholu czuje się dobrze i jak się dużo ruszam i ćwiczę to prawie nie mam przykrych objawów. I jak radził 303andy od tygodnia rozciągam sobie mięśnie miednicy ( coś a'la szpagat) i na dobrą sprawę jest super))) Ale jeszcze poczekam z ostateczną oceną. Pozdro
 

piotrekz

New member
abx to w skrócie antybiotyk.
Jak nic niema z badań: posiew nasienia (bakterie, grzyby), test krwi na chlamę, myco, ureo, wirusy, usg prącia, tk jamy brzusznej i miednicy małej, to chyba masz cpps.
 

d4wid3k

New member
Stwierdzono u mnie w 2009 ZGK, od początku lekarze nie umieli mi pomóc, mam to samo co 303andy, spinam mięśnie- naśilają się objawy,ciągła masturbacja, słabe mięśnie dna miednicy i przeziębienie ukł. mocz-pł. Jak leczyć już wiem, nie wiem jaki zestaw ćwiczeń wybrać, czy naciskać miejsca nasilone bólem, czy to czasem niepodrażnia bardziej. Na rozluzmienie pije 200ml alkoholu i to właśnie on przywraca mi całą euforię, dla mnie 1tab relanium nie działa dorażnie.
 
Do góry