Dzis minal 8 dzien po zabiegu.
Wyglada to duzo lepiej niz chocby dwa dni temu. Wszystko pieknie sie goi, coraz mniej dokucza. Wedzidelko w koncu ropieje mniej niz wczesniej, wiec
bardzo mnie to cieszy.
Wzwody w koncu przestaly byc bolesne, teraz to sa juz prawie calkowicie przyjemne. A to kicha troche bo cisnienie coraz wieksze,
a dziewczyna obok nie pomaga w byciu spokojnym. ;D Szwy cos czukd zaczna wypadac na dniach. Juz jest kilka ktore moglbym sobie wyjac, ale wyznaje
zasade, ze lepiej by same wypadly. Blizna wyglada cudnie, fachowa robota, czyste ciecie. Blizna jest duzo mieksza niz myslalem, po tym co czytalem u
innych. Ale zgadzam sie, ze miejsce to staje sie erogennym punktem.
Po domu latam bez opatrunku, jak musze wyjsc, to owijam tylko gaza, by nie kuly mnie szwy ale chodzic moge normalnie. Hartowanie juz jest na dobrym
poziomie, poza faktem, ze zoladz przykleja sie do jajek i to przy zmianie pozycji w czasie siedzenia sprawia niemile, dosc nieprzyjemne uczucie. Reszta git.
Mam pytanie do was - Czy spanie 8 dnia po zabiegu bez opatrunku to dobry pomysl? Czuje, ze dam rade, spalem juz 3 godziny w ciagu dnia i bylo okej, ale
cala noc to moze byc roznie. Wy od kiedy spaliscie bez opatrunku?