Dzień 7 po zabiegu:
Sorry za brak aktualizacji wczoraj, ale mi net padł.
Generalnie jestem po kontroli. Wszystko w porządku, goi się dobrze, nie ma powodu do niepokoju. Podczas kontroli podejmowaliśmy próby zdjęcia pierścienia. Niestety nie chciał cały zejść, ale został ponacinany w kilku miejscach, tam gdzie się dało to został zdjęty. Dzisiaj rano sam kolejny fragment zdjąłem (trochę krwi pokapało). Mam patrzeć gdzie zaczyna odstawać i próbować sobie go zdejmować samemu. Ponad to, nie ma problemu żeby go myć wodą z mydłem (a jak pisałem, do tej pory używałem tylko octeniseptu), także tutaj chyba nie zrozumiałem się z Panią Doktor. Opuchlizna trochę się zmniejszyła, pojawiła się "gulka" z jednej strony, ale tak jak się pojawiła tak powinna zniknąć. Opatrunków już robić nie muszę.
Zdjęcia:
Imgur: The magic of the Internet
Padło pytanie o wędzidełko - miałem je przedłużane naście lat temu, więc przynajmniej to odpadło
Odnośnie jazdy - jednak znacznie lepiej mi się jechało z ptakiem w opatrunku, przyklejonym do brzucha, w luźnych dresach i bez gaci. Nic mnie nie uciskało i nic nie bolało przez całą drogę. Droga powrotna była gorsza bo jednak trochę przy nim się działo i był obolały. Ale jakby jeszcze do tego doszły gacie i jakieś ciaśniejsze spodnie to byłoby bardzo niekomfortowo.
Normalnie jak muszę wyjść na miasto to oczywiście, przyklejony do brzucha + bokserki. A w domu paraduję nago więc problemu z majtkami nie mam
Następne aktualizacje będą pewnie rzadziej, najgorsze już chyba za mną.