WhiteRaven
New member
Cześć, jestem tydzień po zabiegu stulejki, która miałem robioną w szpitalu w znieczuleniu ogólnym i jak czytam z wypisu były tu dwie rzeczy - podwiązanie i przecięcie wędzidełka i cytuję "plastyka napletka modo Petrywalski". Po wybudzeniu się po zabiegu po pewnym czasie zachciało mi się sikać i nikt nie powiedział jak to zrobić, dostałem kaczkę i radź sobie sam. Chciałem odciągnąć napletek, ale nie dało się więc nie robiłem na siłę. Wieczorem tego dnia wyszedłem ze szpitala. Lekarz mówił, żeby ćwiczyć napletek, no i tak robiłem codziennie, ale nie mogę ściągnąć go w ogóle. Maksymalny otwór jaki się tworzy to jakieś 1,5cm. Byłem na kontroli w czwartek i lekarz stwierdził, że wygląda ok. Próbował ściągnąć napletek, ale tak mnie to bolało, że nie dało się. Powiedział, że sam muszę sobie go ściągnąć pomału i najlepiej podczas ciepłej kąpieli w wannie. Tak robiłem, ale nie dało to wiele, no może jakieś 1-2 mm więcej. Dziś rano jeszcze spróbowałem do oporu i bólu i usiadłem na tronie z wiadomą potrzebą. Po zakończeniu patrzę w kibel, a tam czerwona stróżka. Nie wiem co się stało, ale może jakiś szew puścił, albo wciął się w skóre. Nic nie czułem, żadnego bólu. Opanowalem krwawienie i teraz przez cały dzień się sączy i co jakiś czas przemywam rivanolem. Nie było żadnego bólu przy krwawieniu, nawet teraz nie czuję nic. Przyjmniej przy sikaniu nie piecze, bo to gdzieś głębiej, gdzie mocz nie dociera. Ciężko mi nawet stwierdzić dokładne miejsce powstania rany bo nie odciągnę napletka na tyle, ale to gdzieś tak jakby prawy górny róg patrząc na penisa od góry, jeśli mogę to tak opisać. Po oddaniu moczu, kiedy naciągam napletek ile mogę żeby obmyć rivanolem to rana troche popuszcza. W ten sposób nie wiem jak to się zagoi tam :/
Ja już po prostu nie mam siły, to miał być dobry rok, poczyniłem duże zmiany w życiu. Zdecydowalem się na zabieg (w ogólnym bo tak sobie zażyczyłem, miejscowego bym nie zniósł psychicznie) i mamy maj i już dwie duże porażki w życiu w tym roku... W zasadzie nie zmieniło się nic na chwile obecną po tym zabiegu, jak nie mogłem ściągnąć napletka tak dalej nie mogę, a do tego mam szwy (wchłanialne) i teraz jakies krwawienie...ehh... po co mi to było.
Ja już po prostu nie mam siły, to miał być dobry rok, poczyniłem duże zmiany w życiu. Zdecydowalem się na zabieg (w ogólnym bo tak sobie zażyczyłem, miejscowego bym nie zniósł psychicznie) i mamy maj i już dwie duże porażki w życiu w tym roku... W zasadzie nie zmieniło się nic na chwile obecną po tym zabiegu, jak nie mogłem ściągnąć napletka tak dalej nie mogę, a do tego mam szwy (wchłanialne) i teraz jakies krwawienie...ehh... po co mi to było.