• Cytatów używajcie tylko jeżeli jest to potrzebne! Jeżeli chcecie komuś odpisać używajcie @ z nazwą użytkownika.

Moja historia - w tej chwili już dzień po :)

on22

New member
Ponieważ większą część napletka miałem zrośniętą z żołędzią.
W takim przypadku możliwości wyleczenia stulejki są dwie. Pierwsza to taka, że ten przyrośniety napletek zostaje, ale nie bardzo sobie wyobrażam jak wtedy miałbym funkcjonować, lekarz mówił, że to w niczym później nie przeszkadza, ale moim zdaniem względy estetetyczne wtedy również wchodzą dosyć mocno w gre.
Natomiast drugie rozwiązanie jest takie, jakie ja przeszedłem, czyli odklejenie, oderwanie zrośniętego napletka od żołędzia. Wówczas proces leczenia jest znaczenie wydłużony, głównie ze względu na to, iż grzyb potrzebuje czasu, aby dojść do siebie. Przeczytaj dokładnie mój temat, tam pisałem jak wyglądało to w poszczególnych momentach. Strupy, zmiana warstw skóry, itp. itd.
Nie będę teraz jeszcze raz tego pisał.
Betadine również stosowałem, ale od ponad tygodnia zaprzestałem. W tym momencie, od wczoraj stosuje żel, który przyśpiesza gojenie ran, znieczula troszkę i powoduje, że opatrunki się nie przyklejają w zasadzie w ogóle, ale czubka penisa nim nie smaruje, dlatego też czasami mi się tam przykleją gacie albo część opatrunku.
 

on22

New member
Dzień 24

Napiszę jakąś relację, bo trochę mi się nudzi, a i pojawiły się też pewne epizody, chociaż za wiele się nie działo.

Dzisiaj przespałem cała noc bez jednego przebudzenia. Jeżeli o mnie chodzi, to spory wyczyn, bo wcześniej opatrunek przyklejał mi się do grzyba, wysychał i to powodowało dyskomfort, budziłem się. Od trzech już dni, stosuję zajebisty żel na rany, o którym wspomniałem wczesniej. Nazwy niestety nie pamętam, ale jeśli ktoś będzie zainteresowany, mogę później napisać. Żel jest bez recepty, wiec bez problemu można go kupić.
Świetnie działa zarówno leczniczo, jak i pomaga mi bezproblemowo zmieniać opatrunki. Z reguły sam daje o sobie znać, kiedy przychodzi do zmiany :D W momencie, gdy cały żel zostanie wchłonięty, gaziki same się "zsuwają" z grzyba i nawet najmniejszy ruch nie jest potrzebny do tego, aby je odklejać. Fajna sprawa, naprawdę.
Generalnie czuję się o 10x lepiej, niż jeszcze tydzień temu. Rany wyraźnie się goją, chociaż sam proces na pewno jeszcze potrwa. Jestem na to przygotowany i zdeterminowany by zakończyć leczenie. Wczoraj wieczorem trochę mi opadły skrzydła, bo jak zmieniałem opatrunek, to na grzybie zauważyłem takiego jak gdyby bąbla. Przyznam szczerze, że nie dawało mi to trochę spokoju, ale nie panikowałem z tego powodu. Zrobiłem zdjęcie i wysłałem do doktora, żeby ocenił. Powiedzial, żebym dzisiaj przyjechał do niego, a nie jak to pierwotnie miało być, w poniedziałek.
Byłem już na zmianie opatrunku i kontroli tego "bąbla", który swoją drogą po nocy wyraźnie się zmniejszył i zaczął jak gdyby osuszać. Główka zrobiła się biała. Nie boli, ani nie swędzi.
Lekarz go dokładnie obejrzał i nakłuł sklapelem przed czym się cholernie broniłem, ale ostatecznie doszło do nakłucia :D Lekarz musiał to zrobić, żeby sprawdzić, co to dokładnie jest.

Koniec końców, szczęśliwie się okazało, że to "syf", tylko taki troszkę inny. Ciężko to nawet opisać. Generalnie nie ma w nim nawet ropy, więc jest ok. Profilaktycznie dostałem antybiotyk, który mam brać przez 5 dni. Jutro jadę na kontrolę. Ciężko też stwierdzić, skąd się pojawił. Wydaję mi się, że w moim przypadku wystarczy naprawdę niewiele, aby pojawiło się "coś" takiego. No ale, nie ma co rozpamiętywać, wchłonie się i będzie git.

To chyba na tyle. Kolejna relacja niebawem.

Jako ciekawostkę opowiem skrót historii, którą przytoczył mi dzisiaj lekarz, kiedy zapytałem, czy miał kiedyś taki przypadek jak ja. Otóż, kiedyś miał pacjenta, który całe życie chodził ze stuleją całkowitą i zgłosił się do doktora dopiero w wieku ponad 30 lat! W tym czasie spłodził dziecko, czy dwa i się ożenił. Doktor powiedział, że facet miał tak pozrastany naplet do grzyba, że w zasadzie co tydzień przechodził mikro zabieg, podczas których kawałkami naplet został wykrajany, czy odklejany, już nie wiem. U mnie powiedział, że nie było "tak źle", bo podczas zabiegu mógł cały napletek mimo wszystko w miarę swobodnie oderwać. Pocieszające, ale jednocześnie przestroga dla innych. Wiadomo, że nie każdemu od razu się zrośnie, ale każdy rok zwłoki potęguję tylko problem, a nie jak mogłoby się wydawać wyłącznie odkłada jego rozwiązanie w czasie.
Nic bardziej mylnego. Nie wyobrażam sobie, jakbym miał przechodzić operację za 10 lat i częściami pozbywać się zrośnietego napleta. To by była dopiero masakra :D
 

on22

New member
Dzień 33

Hej, hej,

postanowiłem odświeżyć troszkę post, dawno nic tutaj nie pisałem :)
Sytuacja ma się ku lepszemu. Ogólnie nadal dobrzeje, nie dzieje się nic niepokojącego. Jestem pod stałą opieką chirurga, który mnie ciał. Kolejna wizyta kontrolna już w środę.
Ogólnie czuję się już w tej chwili zajebiście i raczej ten post skupiał będzie moje psychiczne odczucia, bo rana nadal się goi i wymaga czasu. Na to niestety nie ma złotego środka :(

Grzyb jest w o wiele lepszym stanie, niż na ostatnich dodanych przez mnie zdjęciach.
Z informacji technicznych, stosuję nadal żel z kryształkami srebra. Powoli idąc od początku grzyba, widać różową skórę. Docelowo zapewne wyglądać tak będzie cała żołądź. Ten "syf" o którym kiedyś tam pisałem i stosowałem na niego antybiotyk również zdecydowanie zmalał i praktycznie się już wygoił. Zostały jakieś małe resztki. Budujące jest o, że nic więcej się z tego nie rozwinęło i w zasadzie od razu sytuacja została opanowana.
Grzyb według lekarza potrzebuje jeszcze około miesiąca. Ja się z tym w pełni zgadzam, mimo, iż nadwrażliwości praktycznie już nie mam, ale brakuje na nim "normalnych" warstw skory. Nadal coś tam się lekko sączy i dochodzi powoli do siebie. Cewka też jeszcze nie jest w pełni drożna, małymi kroczkami do przodu.

Blizny po cięciu naturalnie robią się powoli twarde. To normalne, pytałem oto lekarza, wytłumaczył mi to od medycznego punktu widzenia. W momencie, gdy zagoi mi się cały grzyb, zacznę stosować maść na blizny na linii cięcia i na całym grzybie :)
Drażni mnie trochę to, że w momencie gdy nie mam opatrunku i siedzę sobie "na luzie" to czasami czuję dosyć mocny dyskomfort po lewej stronie na grzybie, jak gdyby w linii cięcia. Czy to kształtująca się blizna? Zauważalne jest w zasadzie z dnia na dzień zmniejszone uczucie w tym miejscu, ale tak się głośno zastanawiam :)
Opuchlizna na trzonie praktycznie zerowa. Najbardziej widoczna jak wacek się skurczy maksymalnie, ale tak to jej w zasadzie nie widać. Zapewne zniknie po dłuższym czasie. Lekarz powiedział, że pierwsza rzecz - to musi zagoić się grzyb, później cała reszzta.
Fotki dodam, jak grzyb się wygoi i bedzie wtedy takie mocniejsze porównanie :)
 

on22

New member
Wracam po kilku dniach, zdam jakąś relację i dodam fotki, bo zmiany są "już" widoczne, ale do pełni szczęścia nadal niestety potrzeba czasu. Mam nastomiast kilka pytań, BARDZO proszę o odpowiedź doświadczonych, wyleczonych.

1. Miejsce cięcia są wyczuwalnie twarde, to blizna, która rozumiem po regularnym stosowaniu maści zrobi się bardziej naturalna i nie będzie takim twardym miejscem>
2. Skóra ponad linią cięcia jest jeszcze taka delikatna, wydaję się przynajmniej taka być, jest naciągnięta, ale nie powoduje ciągnięcia. Ogólnie moim zdaniem mam ciasną linie cięcia, ale to proszę o ocenę, zalęzy mi na tej opinii bardzo. W zasadzie to w moim przypadku nie było wyboru, bo ze względu na wieloletnią stulejką całkowitą, lekarz powiedział, że miałem bardzo mało napletka wewnętrznego.
3. Czy seks z takim ciasnym cięciem nie sprawia dyskomfortu? Kurcze, różne mam mysli, mimo wszystko wiem, że na końcu, na mecie będę zadowolony, tak czy siak, ale rowka za grzybem mam bardzo mało, to wynika chyba z tego braku napleta wewnętrznego?

Najbardziej jednak interesuje mnie kwestia tej blizny. Po jakim czasie od stosowania maści zacznie się ona wygładzać i przestanie być twarda? Czy może nie przestanie?

Tak na szybko z relacji, to grzyb dochodzi do siebie, nadal stosuje żel, jest nadwrażliwość, ale w wyjątkowych sytuacjach. Do pozbycia się nadwrażliwości najpierw musi być zdrowy grzyb, także jeszcze trochę czasu przede mną.

Będę ogromnie wdzięczny za odpowiedź na powyższe pytania :)
 

Krecik25

Member
3. Czy seks z takim ciasnym cięciem nie sprawia dyskomfortu? Kurcze, różne mam mysli, mimo wszystko wiem, że na końcu, na mecie będę zadowolony, tak czy siak, ale rowka za grzybem mam bardzo mało, to wynika chyba z tego braku napleta wewnętrznego?

Te myśli są najgorsze , sam często się zastanawiam i boje się czy lekarz zostawił odpowiednio dużo skóry do pełnego wzwodu.
Czy nic nie będzie przeszkadzać i czy będzie OK ;/

Ale nie ma co się zamartwiać na zapas i poczekać aż się zagoi i przetestować :)

A powiedz mi jak wytrzymujesz bez tego ?
Ja jestem dopiero 8 dzień po zabiegu a już ciężko mi wytrzymać i tylko jak sobie o tym pomyślę to mi staje ;/
A najgorzej jak odwiedzi mnie dziewczyna parę buziaków i już mi się budzi , a co dopiero wytrzymać miesiąc ...

Chyba że można wcześniej , bo już sam nie wiem. Jedni piszą że dopiero po miesiącu a lekarz przed zabiegiem mówił mi że po 2 tyg. będę mógł używać sprzętu :)
 

on22

New member
Szczerze powiedziawszy zaczyna mi tego brakować i to sporo. Tym bardziej, że dziewczyna też ma swoje potrzeby :p A co to za zabawy, jak nie można pójść na całość.
Od momentu zabiegu ani razu się nie masturbowałem ani nie uprawiałem seksu. Z początku ból skutecznie odwodził mnie od tej mysli, ale teraz jest coraz ciężej :p

Wiem, że i tak poczekam odpowiednią ilość czasu. Nie chcę wszystkiego zaprzepaścić albo wydłużyć jeszcze czas leczenia, ponad jeden numerek.
Nie myśl o tym w ogóle, zajmij umysł czymś innym, ciężko jak dziewczyna się klei, ale innej rady nie ma :D

Mi lekarz powiedział, że miesiąc po będę mógł używać, ale zanim nie skończył zabiegu. W tej chwili mija ponad miesiąc i jak wspomniałem wyżej, nie używałem. Wrzuce foty wieczorem, sam zobaczysz dlaczego.
Optymalny czas to właśnie miesiąc, ale czytałem tu na forum, że niektórzy walili konia już po trzech dniach, ale później mieli puchliznę jakby im trzecia noga wyrosła :D Warto? Nie wydaje mi sie :D
 

Krecik25

Member
Teraz jest jeszcze spoko jak siedzę w domu , ale jak wrócę do roboty i wtedy mi zacznie gdzieś się budzić to dopiero będzie siara :D
No nic 29ego jestem umówiony na wyciąganie szwów , zobaczymy co lekarz powie na ten temat czy można go używać czy nie :p
Ale powiem Ci że już mnie on tak nie boli jak staje ... Dziś rano się obudziłem patrze a on mi stoi a nawet mnie nie bolało , w nocy też ani razu się nie przebudziłem :)
 

on22

New member
Też tak miałem, że po jakimś czasie zaczynałem przesypiać całe noce budząc się z namiotem w gaciach ze zdziwieniem że nie boli :D To cieszy.
 

patryk94

New member
Super, prześledziłem Twoją historie ;)
Ale ma nadal pytanie..

Jak się czułeś po zabiegu dzien-dwa-tydzień.. czy byłeś w stanie normalnie funkcjonować.?
Bo ja w styczniu lecę do Polski na urlop na 2 tyg. i myślałem zrobić zabieg. Ale wiadomo.. Znajomi imprezka rodzina.. wiadomo nikt nic nie wie .. :)
Fakt że ja mam stulejkę częściową, ale odczucia/samopoczucie będzie podobne.I nawet nie wiem czy uda mi się iść na wizyte kontrolną jak Ty tydzień po zabiegu..
 

lastpl

New member
Wszystko fajnie opisujesz :)
Ja jestem po obrzezaniu całkowitym z takim samym problemem jak ty.
Stulejka całkowita z małą główka wielkości główki od szpilki.
Ja miałem jednak miej szczęścia trafiłem do jakiegoś lepaka który zrobił mi tylko plastyke wydłużenia wiezidelka. Po wszystkim i tu pojawił się problem skóra przykleiła mi się do grzyba i dalej to samo tylko ze lanie było bez bólu. Sex normalnie ale z dyskomfortu bólu ale jak było dobre nawilżenie to przyjemnie.
Po 5 latach dostałem zapalenia stulejkowego i z powrotem do lekarza no i od nowa... Umówiony zabieg i w ogóle ale już wiedziałem co wie z czym je. Poprosiłem o znieczulenie u anastezjologa czyli od pasa po palce u nóg i obrzezanie całkowite. Na dzień dzisiejszy czyli po bólach ze łzami i w ogóle miesiąc po zabiegu jestem zadowolony i zaniepokojony bo chodzę do lekarza jak głupi a ten się ze mnie śmieje, że jestem wszystko ok i jak będę co tydsien dalej tak przychodził to nie będzie mnie przyjmował. Jestem spokojny mały jest bardzo wrażliwy na dotyk, opatrunek i kawałek szmatki w gacie żeby za dużo się nie ruszał. I jakoś jest jestem dobrej myśli :) powodzenia życzę chłopaku wiec co przechodzisz i fajnie się ciebie czyta dużo wiadomości dla tych co się tak bardzo wstydzą i nie wiedzą co mają robić. Pozdrawiam serdecznie :)
 

on22

New member
lastpl, wyrazy współczucia, dobry lekarz to podstawa, ale trzymam kciuki za pozytywne rozwiązanie!

patryk94, myślę, że dokładnie opisywałem swoje samopoczucie, w tej chwili ciężej mi jest je odtworzyć, wtedy pisałem "na gorąco" to, co czuję, bez ogródek, także prześledź dokładnie posty, na pewno znajdziesz odpowiedzi na Twoje pytania ;)

Co do aktualnego stanu zdrowia. Aktualizacje zrobię dopiero za parę dni.
Sorki za taki okres bez odzewu, ale chciałem sobie dać trochę spokoju z forum, żeby oderwać się od ciągłego myślenia, chociaż już od kilku tygodni nie mam z tym problemu :)

W dwóch słowach, sprzęt jest w mojej ocenie już w bardzo dobrej kondycji. Skóra na grzybie jeszcze troszkę zmienia kolorki, blizny jeszcze są troszkę twarde, ale maść dopiero zacząłem stosować od wczoraj, podobno przez 2 miesiące się ją stosuje, tak jest na etykiecie napisane, więc na efekty kolejny zapewne też będę musiał poczekać, ale nie przeszkadza mi to.

Były też pierwsze próby sprzętu z dziewczyną, także postaram się co nie co więcej opisać, dodam też zdjęcia, ale nie wiem kiedy, dla zainteresowanych moim obecnym stanem zdrowia.
Do następnego!
 

Podobne tematy

Do góry