Hmmm... Nie wiem, czy nie odkopuję jakiegoś starożytnego wpisu, ale chciałbym wspomóc osoby czytające to teraz i w przyszłości. Mam już swoje lata, jestem z jedną partnerką ~15 lat (na dzień pisania posta), mam pewne doświadczenie w tym temacie i pewne podstawy, żeby się wypowiedzieć
Po pierwsze, jeżeli ze sprzętem wszystko ok, to odradzam chirurgiczne majstrowanie przy nim. Ja jestem czwarty dzień po obrzezaniu całkowitym wraz z usunięciem wędzidełka metodą laserową, ale to dlatego, że od zawsze miałem nieco za krótkie wędzidełko i leciutką stulejkę, a miesiąc czy dwa miesiące temu w końcu doszło do bardzo bolesnego naderwania wędzidełka. Stąd też decyzja o obrzezaniu i moja obecność na forum. Przymierzałem się dużo wcześniej do tego zabiegu, ale jakoś czas mijał i mijał aż w końcu zostałem postawiony przed murem.
Kilka sposobów działających
w moim przypadku (od tych najbardziej pospolitych i wymagających najmniej fatygi, do tych najbardziej radykalnych, do których musiałem też dorosnąć i nabrać doświadczenia):
1. Gdy czujesz, że jesteś blisko końca, myśl o czymś innym.
Najlepiej o czymś, co zniechęca Cie do seksu, np. co musisz kupić jutro na zakupach. To pomoże na chwile, ale jednak pomoże. Orgazm to skutek podniecenia, które w większości wywołane jest poprzez umysł. Kilka nieprzyjemnych, rozpraszających myśli może pomóc odwieźć umysł od dojścia do szczytowania.
2. Przerywaj na chwilę stosunek.
Nie mam na myśli całkowitego wyjścia z partnerki (ale może okazać się nieuniknione) lecz jedynie chwilowe zatrzymanie się, aby penis mógł chwilę ochłonąć. Gdy penis trochę ochłonie, można kontynuować dzieło. Pomaga na nieco dłuższą chwilę, niż punkt 1.
3. Stosuj różne bodźce zewnętrzne.
Zdarzało mi się np. dotykać stopą zimnej, metalowej ramy łóżka czy coś takiego. Tak, jak w powyższych punktach, pozwala to odwieźć umysł i penisa poprzez rozproszenie innym bodźcem. Słyszałem, że delikatne pociągnięcie moszny z jądrami do dołu także pozwoli opóźnić wytrysk. Niestety nie potwierdzę, nie próbowałem. Należy uważać, żeby przy tej metodzie nie zrobić sobie krzywdy i nie zadać bólu.
4. Zmień pozycję!
Dużo zależy od tego, jak penis jest stymulowany - w jakim kierunku, w którym jego miejscu i w jakim stopniu (siła nacisku). Zauważyłem, że gdy partnerka ma ściśnięte nogi, a więc penis "pracuje" w dużo ciaśniejszych warunkach, ciężej się powstrzymać. Tak samo pozycja i sposób penetracji pochwy ma wpływ. Pozycja na jeźdźca jest dla mnie pozycją, w której mogę długo. Penis wchodzi pod kątem prostym - zgodnie z ułożeniem pochwy, partnerka ma rozłożone nogi, a więc jest stosunkowo luźno. Nie ma tam żadnej dziwnej stymulacji od boków, jedynie zwykłe przód-tył. Z kolei gdy zmienimy pozycję na np. taką: przejście z "na pieska" do takiej, że partnerka wyprostowuje się do tyłu, czyli partnerzy klęczą, partnerka tyłem do partnera - skutkuje znacznym wygięciem penisa w górę i do tyłu. Znacząca wzmacnia to jego stymulację (zwłaszcza, że mój penis jest lekko wygięty w dół podczas wzwodu). REASUMUJĄC: pozycje, w których penis wchodzi jak najnaturalniej w pochwę oraz rozłożone nogi partnerki skutkujące mniejszym tarciem na penisa powinny opóźnić wytrysk.
5. Stosuj prezerwatywę.
Jeżeli nie używacie antykoncepcji w formie prezerwatywy (ja np. jestem po wazektomii), polecam zacząć ją stosować do opóźnienia wytrysku. To bariera mechaniczna, która złagodzi bodźce dochodzące do penisa.
6. Używaj tzw. "cock ring'ów".
Są w różnej formie. Polecam silikonowe pierścienie, które można kupić na Alledrogo za symbolicznych kilka zł od sztuki. Jeden u nasady penisa, ewentualnie drugi założony ciut dalej, obejmujący też jądra (tylko ostrożnie, bo można się w nie uderzyć przy zakładaniu/zdejmowaniu). Sprawiają one, że krew z penisa wolniej odpływa, penis jest twardszy, ale też w jakiś sposób odczucie lekkiego uciskania od pierścieni opóźnia wytrysk.
7. Stosuj korek analny/masażer prostaty.
Cóż... Do tej metody dorosłem jakiś miesiąc temu i stwierdzam, że naprawdę było warto. Wiem, że ciężko przełamać się odnośnie bariery analnej. Ciężko też oświadczyć partnerce, że będzie się używało czegoś takiego, bo może to być różnie odebrane. Dla mężczyzn jest to coś kojarzącego się homoseksualizmem, czy czymś niewłaściwym, brudnym, ale kurde... Naprawdę warto! Długo zastanawiałem się nad skorzystaniem z masażera prostaty. Przekonały mnie w końcu te wszystkie opinie o tym, że masaż prostaty chroni przed problemami na stare lata i wszystkie te filmiki w necie, gdzie z gości leją się litry spermy i szczytują mega mocno, nawet bez użycia rąk. Taki masażer prostaty użyty solo jest naprawdę ekstra, a co dopiero przy współżyciu z partnerką. Oto powody:
- Penis jest bardziej miękki, niż przy współżyciu bez masażera prostaty/korka analnego, a więc dalej mu do szczytowania. Nie zrozumcie mnie źle... Nie chodzi o to, że jest mniej przyjemnie, bo nie jest. Po prostu to są zupełnie inne, w mojej opinii lepsze odczucia. Czujesz ucisk, jak przed szczytowaniem, ale do szczytowania jeszcze daleko. Przeniesienie punktu najprzyjemniejszego miejsca stymulacji z penisa na prostatę (czuje się to gdzieś wewnątrz, niedaleko penisa) jest przyczyną opóźnienia wytrysku.
- Partnerka osiąga lepsze i intensywniejsze orgazmy. Ponieważ penis jest miększy, lepiej dopasowuje się do wnętrza partnerki. Dotychczas pierwszy orgazm mojej partnerki był mega mocny i trwał najdłużej. Kolejne były słabsze i trwały chwilę. W momencie, gdy stosuję masażer prostaty, moje ciało zupełnie inaczej się układa (inaczej wyginam biodra przy pozycji "na jeźdźca" - w tej właśnie pozycji partnerka najczęściej szczytuje). Partnerka potwierdza, że penis dużo lepiej trafia w "ten" punkt. Wszystkie orgazmy są jednakowo intensywne - jak ten pierwszy.
- Przy użyciu masażera prostaty podczas współżycia, mój umysł nie skupia się stricte na samych doznaniach penisa i seksualności partnerki (od strony wizualnej - co też przyspiesza wytrysk). Jest pochłonięty obecnością czegoś, co w mega przyjemny sposób pobudza prostatę, a więc męski punkt P. Odciąga to umysł od penisa i tego, żeby miał on za chwilę szczytować.
- Orgazm osiąga zupełnie inny wymiar. Jest bardziej rozproszony po okolicy krocza, a nie tylko skupia się jedynie na penisie. Jest dużo bardziej intensywny i dłuższy.
Jestem dopiero na początku doświadczeń z punktem 7, więc ciężko mi powiedzieć coś więcej na ten temat. Zdaję sobie sprawę, że nie jest to zabawa dla wszystkich. Trzeba włożyć w nią nieco pracy, aby móc czerpać korzyści. Niemniej, jeżeli ktoś chciałby/odważy się spróbować, to albo skutecznie się zniechęci albo jego życie seksualne wkroczy w zupełnie inny wymiar.
Ponieważ jest to metoda związana z zapleczem układu trawiennego, należy wziąć pod uwagę to, żeby np. zabezpieczyć prześcieradło jakimś ręcznikiem (podczas szczytowania zabawka może się wyślizgnąć). Proponuję po stosunku pójście pod prysznic i tam pozbyć się "intruza" z ciała. Można od razu wszystko pięknie umyć i nie ma brzydkich niespodzianek. No i oczywiście trzeba pamiętać o NAWILŻENIU! Niestety, bez niego się nie obejdzie.
Oczywiście najskuteczniejsze jest łączenie ze sobą powyższych, ale też bez przesady
Gdy uda Ci się "przetrzymać i przetrwać" najtrudniejsze momenty, nadejdzie chwila przełomu, w której penis przyzwyczaja się do doznawanych bodźców i "można jechać" w sumie bez większych hamulców
Mam nadzieję, że komuś pomogę/pomogłem tym wpisem.