Witam. Trafiłem na to forum szukając filmiku o borowinie Aliaksandra Haretskiego. Jakiś czas temu widziałem ten filmik i zakupiłem kołobrzeską borowinę. Nie skusiłem się na wersję błota z Saki za 190zł i z waszych wypowiedzi cieszę się, że tak się stało.
Z wielką ciekawością czytałem przez większą część wczorajszego dnia wasze posty od roku 2016 aż do teraz. Potwierdzacie niejako moje własne obserwacje co do tego, że antybiotyki to strata czasu, pieniędzy i co najgorsze zdrowia. Sam brałem cipro przez 6 tygodni, trimetoprim, nitroxolin forte, amoksiklav, bioracef, bactrim/kotrimoksazol, levoxa/levoflosacynę. Po dwóch ostatnich co prawda padł proteus mirabilis ale wskoczył enterobacter faecalis, a streptococcus agalactiae też się w pewnym momencie przyplątał i wciąż siedzi. Mam receptę na nitrofurantoinę, ale już podziękuję. Po większej ilości alkoholu dochodzę do siebie tygodniami, musiałem też odłożyć kawę, bo w większej ilości powoduje mdłości i słabość od żołądka. Alfa blokerom podziękowałem po pierwszej dawce, gdy po szczytowaniu nie pojawiła się sperma.
Ja z ZGK zmagam się od jakiś 5 lat. Nie mam tak strasznych bólów jak niektórzy z was, ale wciąż mam wiele nieprzyjemnych symptomów. Najbardziej przeszkadzają mi bolesne lub „obojętne” orgazmy i coraz bardziej zanikające libido. Próbowałem diet (przestrzegam dość skrzętnie bezglutenowej, mleko i cukier też spożywam raczej rzadko), ziół i supli i nawet jeśli symptomy nie są aż tak dokuczliwe jak kiedyś to ogólne samopoczucie jest dość złe.
Wszyscy chyba zgodzimy, się że problemem jest współczesna medycyna. Lekarze próbują leczyć symptomy, a nie przyczyny. Co z tego, że wybiję bakterię jak wskoczy nowa, szczepionka zadziała na chwilę, nowa technologia, czy inwazyjna operacja może spowodować więcej szkód niż pożytku.
Ja sądzę, bazując na swoim przypadku, że nawalił system odpornościowy. Nawet jeśli, był słaby i przepuścił jakieś bakterie, to powinien z nimi się rozprawić gdy już dojdzie do siebie. Tylko możliwe, że on nie może dojść do siebie. Antybiotyki tylko pogorszą ten stan. Mój układ odpornościowy zawsze był tragiczny: będąc w szkole chorowałem średnio raz na miesiąc. Przez 18 lat nie mogłem pozbyć się brodawek ze stóp, które normalnie znikają samoistnie w przeciągu 2 lat (u mnie zniknęły po 4 miesiącach diety wegetariańskiej). Teraz (o zgrozo) „obowiązkowo” rozchorowuje się po stosunku, który następuje zazwyczaj po 2 tygodniowej abstynencji (pracuję za granicą, żona w Polsce). Co ciekawe, gdy choruję poważniej, z gorączką dostaję mocnych pulsujących bóli w prostacie i w dziąsłach. Czytałem na Wikipedii, że infekcja enterobacter faecalis, może nastąpić po leczeniu kanałowym zębów. Użytkownik lag pisał o tym. Ja miałem takie dwie górne piątki, które po leczeniu kanałowym wciąż bolały; jedną wyrwałem, druga wciąż potrafi ćmić. Miałem też dość traumatyczne usuwanie ósemki i podejrzewam, że mogę wciąż mieć wrośnięty w dziąsło jeden z 11 pierwotnych szwów (to nie były te rozpuszczające).
Żeby już dłużej nie zanudzać napiszę tylko, że chcę spróbować bata glukanów i płynu lugola. Tymi pierwszymi działa się na zaburzenia odporności w tym raka. Jeśli zaś chodzi o jod, prostata jest drugim po tarczycy narządem go wymagającym. W pożywieniu zaś, poza rybami ciężko o jod, bo ziemia, z której pochodzi większość naszego jedzenia jest z niego (i nie tylko niego) wyjałowiona. W Japonii jest 10 razy mniej zachorowań na raka prostaty niż w Stanach. Przeciętna dawka jodu w pożywieniu Japończyka to 1-3mg, nam zaleca się suple zawierające nie więcej niż 0,15mg. Na forum curezone.org są świadectwa wyleczenia się z prostatitis wielkimi dawkami jodu. Niektórzy sugerują walić dawką 100mg, by pozbyć się objawów detoksyfikacji (w przypadku raka przyjmuje się od 50-300). Niegdyś jodyna była lekiem na bardzo wiele dolegliwości i podawano ją w końskich dawkach (300-1800mg). Na forach dotyczących leczenia jodem w większości sugeruje się zwiększać dawkę do 50mg jednocześnie biorąc wspomagające suplementy: witaminę C, magnez, sól bogatą w minerały, a zwłaszcza selen. Ja na razie zacząłem ostrożnie i biorę 5mg w jednej kropli lugola dwa razy w tygodniu z selenem. Pojawiły się sny (a może ich pamiętanie) których nie miałem od dłuższego czasu i jakby więcej energii, w niektóre dni też mniejszy brain fog. Więc kusi mnie, by zwiększyć dawkę, ale muszę jeszcze o tym więcej poczytać. Dajcie znać czy ktoś z was próbował suplementacji jodem lub o tym myślał. Pozdrawiam wszystkich – nie dajmy się temu schorzeniu!
Z wielką ciekawością czytałem przez większą część wczorajszego dnia wasze posty od roku 2016 aż do teraz. Potwierdzacie niejako moje własne obserwacje co do tego, że antybiotyki to strata czasu, pieniędzy i co najgorsze zdrowia. Sam brałem cipro przez 6 tygodni, trimetoprim, nitroxolin forte, amoksiklav, bioracef, bactrim/kotrimoksazol, levoxa/levoflosacynę. Po dwóch ostatnich co prawda padł proteus mirabilis ale wskoczył enterobacter faecalis, a streptococcus agalactiae też się w pewnym momencie przyplątał i wciąż siedzi. Mam receptę na nitrofurantoinę, ale już podziękuję. Po większej ilości alkoholu dochodzę do siebie tygodniami, musiałem też odłożyć kawę, bo w większej ilości powoduje mdłości i słabość od żołądka. Alfa blokerom podziękowałem po pierwszej dawce, gdy po szczytowaniu nie pojawiła się sperma.
Ja z ZGK zmagam się od jakiś 5 lat. Nie mam tak strasznych bólów jak niektórzy z was, ale wciąż mam wiele nieprzyjemnych symptomów. Najbardziej przeszkadzają mi bolesne lub „obojętne” orgazmy i coraz bardziej zanikające libido. Próbowałem diet (przestrzegam dość skrzętnie bezglutenowej, mleko i cukier też spożywam raczej rzadko), ziół i supli i nawet jeśli symptomy nie są aż tak dokuczliwe jak kiedyś to ogólne samopoczucie jest dość złe.
Wszyscy chyba zgodzimy, się że problemem jest współczesna medycyna. Lekarze próbują leczyć symptomy, a nie przyczyny. Co z tego, że wybiję bakterię jak wskoczy nowa, szczepionka zadziała na chwilę, nowa technologia, czy inwazyjna operacja może spowodować więcej szkód niż pożytku.
Ja sądzę, bazując na swoim przypadku, że nawalił system odpornościowy. Nawet jeśli, był słaby i przepuścił jakieś bakterie, to powinien z nimi się rozprawić gdy już dojdzie do siebie. Tylko możliwe, że on nie może dojść do siebie. Antybiotyki tylko pogorszą ten stan. Mój układ odpornościowy zawsze był tragiczny: będąc w szkole chorowałem średnio raz na miesiąc. Przez 18 lat nie mogłem pozbyć się brodawek ze stóp, które normalnie znikają samoistnie w przeciągu 2 lat (u mnie zniknęły po 4 miesiącach diety wegetariańskiej). Teraz (o zgrozo) „obowiązkowo” rozchorowuje się po stosunku, który następuje zazwyczaj po 2 tygodniowej abstynencji (pracuję za granicą, żona w Polsce). Co ciekawe, gdy choruję poważniej, z gorączką dostaję mocnych pulsujących bóli w prostacie i w dziąsłach. Czytałem na Wikipedii, że infekcja enterobacter faecalis, może nastąpić po leczeniu kanałowym zębów. Użytkownik lag pisał o tym. Ja miałem takie dwie górne piątki, które po leczeniu kanałowym wciąż bolały; jedną wyrwałem, druga wciąż potrafi ćmić. Miałem też dość traumatyczne usuwanie ósemki i podejrzewam, że mogę wciąż mieć wrośnięty w dziąsło jeden z 11 pierwotnych szwów (to nie były te rozpuszczające).
Żeby już dłużej nie zanudzać napiszę tylko, że chcę spróbować bata glukanów i płynu lugola. Tymi pierwszymi działa się na zaburzenia odporności w tym raka. Jeśli zaś chodzi o jod, prostata jest drugim po tarczycy narządem go wymagającym. W pożywieniu zaś, poza rybami ciężko o jod, bo ziemia, z której pochodzi większość naszego jedzenia jest z niego (i nie tylko niego) wyjałowiona. W Japonii jest 10 razy mniej zachorowań na raka prostaty niż w Stanach. Przeciętna dawka jodu w pożywieniu Japończyka to 1-3mg, nam zaleca się suple zawierające nie więcej niż 0,15mg. Na forum curezone.org są świadectwa wyleczenia się z prostatitis wielkimi dawkami jodu. Niektórzy sugerują walić dawką 100mg, by pozbyć się objawów detoksyfikacji (w przypadku raka przyjmuje się od 50-300). Niegdyś jodyna była lekiem na bardzo wiele dolegliwości i podawano ją w końskich dawkach (300-1800mg). Na forach dotyczących leczenia jodem w większości sugeruje się zwiększać dawkę do 50mg jednocześnie biorąc wspomagające suplementy: witaminę C, magnez, sól bogatą w minerały, a zwłaszcza selen. Ja na razie zacząłem ostrożnie i biorę 5mg w jednej kropli lugola dwa razy w tygodniu z selenem. Pojawiły się sny (a może ich pamiętanie) których nie miałem od dłuższego czasu i jakby więcej energii, w niektóre dni też mniejszy brain fog. Więc kusi mnie, by zwiększyć dawkę, ale muszę jeszcze o tym więcej poczytać. Dajcie znać czy ktoś z was próbował suplementacji jodem lub o tym myślał. Pozdrawiam wszystkich – nie dajmy się temu schorzeniu!