Twój przypadek zapalniczka wygląda jakoś dziwnie. Objawy masz podobne do ostrego zapalenia prostaty, natomiast okres wskazuje, iż powinno ono przejść już w fazę przewlekłą. Niestety w przypadku ZGK objawy są tak różnorodne, iż tutaj naprawdę ciężko jednoznacznie stwierdzić, co dokładnie Ci dolega i w jakiej to jest fazie. Generalnie jednak zakłada się, iż faza ostra trwa naprawdę krótko (max 2 tygodnie) i zawsze występuje z nią ostra gorączka i gwałtowny przebieg. Mogłeś/możesz mieć jednak utajony początek, tak jak ja - pierwsze objawy dostałem dopiero kilka miesięcy (zdaniem mojego urologa) po zarażeniu się bakteriami.
Chcę Ci od razu powiedzieć, że ta choroba naprawdę potrafi dać w kość, mi także pokrzyżowała kilka życiowych planów. Ale nie załamuj się! Są gorsze wypadki, uwierz mi, i pomimo tego, iż ZGK wciąż pozostaje zagadką, to istnieje kilka terapii, które mogą dać sukces. Co do niepłodności - ZGK może ją obniżać, ale nie jest tak, iż dzieje się tak w każdym przypadku. Także tutaj bym jeszcze nie panikował, przyszłość dopiero pokaże czy w tym temacie coś się zmieniło. Pamiętaj tylko, żeby uważać teraz z klasycznym seksem - w przypadku nie używania prezerwatyw możesz zarazić swoją partnerkę bakteriami które wywołały Twoją chorobę. Nie jest to żaden mój wymysł, dwóch urologów mi o tym mówiło i o tym ostrzegało - jeżeli więc seks, to tylko w gumie, przynajmniej do momentu albo wyleczenia albo mocnego ograniczenia objawów.
Co do terapii antybiotykami - to zawsze muszą być dwa miesiące. Po tym rozpoznajesz w miarę (powtarzam - w miarę) kompetentnego lekarza. Jeżeli ktoś przepisuje Ci coś na 10 dni, 14 dni, to po prostu nie wie co robi. Zalecenia w tej chorobie są jasne - miesiąc jeden antybiotyk, zazwyczaj o szerokim spektrum, potem drugi nacelowany na konkretne bakterie. W między czasie powinieneś, o ile już nie zrobiłeś, poddać się posiewowi nasienia i to najlepiej w jakimś dobrym labie. Przy okazji możesz zrobić sobie wszystkie pozostałe badania, chlamydia, ureaplasma, mycoplasma, etc etc (ale to tylko dla pewności) oraz badania mykologiczne kału na obecność grzybów (mniejsza część chorych cierpi na zgk właśnie z tego powodu, jak chociażby nordyk, użytkownik tego forum, możesz przeczytać jego posty).
Od razu muszę jednak zaznaczyć, iż terapia antybiotykami jest, hmm... w większość średnio efektywna. Zazwyczaj działa i obniża objawy, ale wyłącznie na jakiś czas (mój przykład) i raczej (nie znam przypadku) żeby kogoś trwale wyleczyła. Spowodowane jest to tworzeniem się biofilmów w kanalikach stercza, które w przypadku osłabienia organizmu stanowią wylęgarnię bakterii, która ponownie zaraża prostatę (to zdanie Dr. Vasilyia Bairaktara). Natomiast wydaje się, iż tak w pierwszym rzucie najlepiej spróbować terapii antybiotykowej. Przy czym uważałbym na syntetyczne antybiotyki, w szczególności na fluorochinolony - są osoby którym one pomogły (bo są naprawdę mocne i skuteczne, sam je zażywałem i na jakiś czas pomogły, przy czym najprawdopodobniej uszkodziły mi ścięgna w jednym kolanie, piszę prawdopodobnie, bo tu pewności nigdy nie ma, aczkolwiek krótko po tej kuracji doznałem takiej kontuzji i to w konsekwencji normalnej dziennej aktywności) natomiast mogą mieć (i to nie wcale rzadko) masakryczne skutki uboczne - dowodem jest umieszczenie ich przez FDA w tzw. Black Box Warning, a więc zakwalifikowania ich jako leki przeznaczone na naprawdę ciężkie zapalenia bakteryjne, zagrażające życiu (bo wtedy skutki uboczne nie mają znaczenia, nie oszukujmy się).
Przy czym pamiętaj, ja tutaj opisuję w skondensowany sposób to co znajdziesz na tym forum. Nie jesteśmy jednak lekarzami, choć niektórzy z nas (nie mówię o sobie, są tutaj użytkownicy z naprawdę potężną wiedzą, jak chociażby kdkrkx) mają sporą wiedzę w tym temacie. W pierwszej kolejności powinieneś znaleźć dobrego urologa i zanim się do niego udasz, zrobić sobie przynajmniej badania nasienia w dobrym labie (tutaj masz łatwiej, jeżeli jesteś z Warszawy, to BadBak cieszy się dobrą opinią). Co do urologa - mam, wszyscy zresztą mamy, z nimi jakieś doświadczenie i ogólnie powiem Ci że w tym temacie jest ciężko, mało który wie coś więcej o tej chorobie. Z Warszawy na tym forum mocno polecany był doktor Anusik, który naprawdę wykazywał się sporą wiedzą na temat ZGK. Sam z ciekawości się do niego wybierałem, aczkolwiek z racji zajęć i alternatywnych metod leczenia (oraz odpoczywania po antybolach) odłożyłem to na razie. Przy czym nie wierz mi bezgranicznie - ja tylko powtarzam to co wyczytałem tutaj, nie wiem czy jest on rzeczywiście tak dobry jak go opisują.
Jedyne zatem co mogę Ci aktualnie poradzić (bo jednak najpierw spróbuj zwalczyć to antybiotykami, my z przewlekłą zgk co rusz staramy się wynaleźć kolejną magiczną metodę, niektóre działają, inne mniej) to wygrzewanie prostaty w wannie ewentualnie elektrycznej poduszce, zażywanie dużych ilości żurawiny (jakaś dawka uderzeniowa, ja w najgorszych etapach brałem z 1000 mg dziennie, czy to uromaxin czy mega żurawina - te brałem i mogę polecić), napar/tabletki z pokrzywy, wierzbownica drobnokwiatowa w naparze/tabletkach, picie dużej ilości płynów (ja chociażby 2l dziennie). Nie wiem czy na Twoim etapie będzie to skuteczne, ale ja praktykuję ponadto podnoszenie odporności organizmu - a więc olej z wątroby rekina, cynk, generalnie zestaw witamin, potas, miedź, kwercetyna, uderzeniowe dawki witaminy C (gdzieś 6 gramów na dzień w dwóch dawkach).
Streszczając się to chyba tyle, rozpisanie się na temat wszystkich innych ewentualnych metod leczenia zajęło by jeszcze spooorooo miejsca. Skup się na razie na powyższych i nie załamuj się. Każdy z nas miał chwile załamania i pytania się - czemu to mnie właśnie dotknęło. Myśli samobójcze także większości są nieobce. Ale tak się nie da, takie podejście po prostu nic Ci nie da. Choroba jest i koniec, trzeba zrobić wszystko żeby spróbować się z niej wyleczyć i nie ma innej możliwości. Urolodzy w przypadku tej choroby wskazują, iż właściwe nastawienie psychiczne jest równie ważne co podjęte metody leczenia, nie możesz pozwolić żeby ta choroba całkowicie Tobą zawładnęła. I argument, że Cię boli nie tłumaczy wszystkiego - uwierz mi, mnie też boli, zresztą jak większość tutaj. Jakoś się jednak trzymam i szukam cały czas możliwych dróg wyleczenia. Czego i Tobie życzę.
Na razie jednak - zrób posiew nasienia i idź do dobrego lekarza, może być ten co powyżej i uważaj na fluorochinolony, lekarze lubią je przepisywać na tą dolegliwość (choć penicylina czy doksycyklina też są skuteczne, nie mają natomiast takich skutków ubocznych - inna kwestia że jaki antybiotyk dostaniesz powinno wynikać z uzyskanego w rezultacie badania nasienia antybiogramu).