Wielkieś mi pustki poczyniła w ciele moim, moja droga prostato tym zdechnięciem swoim.
Parafrazując słowa napisane przez wielkiego polskiego poetę, tak można to w skrócie chyba ująć.
Podobnie jak Wy, walczę z tym cholerestwem od wielu wielu lat. Niestety jak widzę i po Was, efekty jeżeli JUŻ się jakieś pojawią, to są krótkotrwałe po czym wszystko powraca do stanu "normalnego" czyli zapalenie powraca w pełnej krasie.
U mnie sytuacja jest jeszcze gorsza, bo zjedzeniu góry antybiotyków, bakteriobójców, witamin, minerałów i ziół nie ma żadnego progresu, nawet na chwile nie odpuści ta kasztanowata menda. Stan zapalny i koniec, choćbyś tam Domestosa wlał...
Oczywiście ból prącia i krocza po wytrysku, pieczenie w cewce po sikaniu i nie tylko,permanentny ból w kroczy, słaby strumień moczu, słaby wytrysk z coraz mniejszą ilością nasienia, popuszczanie kropli moczu po sikaniu do majtasów. Tak, tak, znam to wszystko do zeżygania, wstawanie w nocy... bo nawet najmniejsze ilości moczu ciążą na pęcherz.
Najgorsze w tym wszystkim jest to, że świat medycyny konwencjonalnej jak i metod alternatywnych ma owszem szeroki wachlarz metod walki z tym, ale większość z nich nie działa, a jeżeli tak to tylko na krótko, albo troszkę zamaskuje parszywość żywota z tym przeklętym schorzeniem.
Nadomiar złego mam 28 lat i ... nie uprawiałem seksu ! A mam zapalenie krocza ! To jest dopiero perfidia losu co ?
Regularnie prostatę oczywiscie opróżniam od nastolatka metodą własnoręczną.
Nasuwa mi się tutaj jeden wniosek, owszem infekcję prostaty jak najbardziej można załapać metodą wkładania miecza w pochwę, ale bakterie tam też na pewno dostają się moczem i oprócz tego przez żyły.
Kurde, to jest tak upierdliwe i niszczące życie mezczyzny schorzenie, że wolałbym mieć przerost za młodu. Bez kitu.
Łączę się z Wami w bólu i cierpieniu, miejmy świadomość, że przynajmniej nie jesteśmy sami.
Pozdrawiam wszystkich serdecznie.