problematyczny1
New member
Po obszernych obserwacjach na forum, nie znalazłem odpowiedzi na nurtujące mnie pytania. Jestem 10 dni po zabiegu na "wydłużenie wędzidełka". Mam wrażenie, że zabieg został przeprowadzony poprawnie i w najbliższą środę wybieram się na kontrolę. Ranę, jeśli tak mogę to nazwać - zszyto szwami rozpuszczalnymi (większość odpadła).
Nie to jednak przyprawia mnie o strach i wątpliwości. Wiele lat temu doszukałem się niedoskonałości mojego "sprzętu". Mianowicie: penis w stanie spoczynku bez problemu schodził za żołądź, dzięki czemu dbałem o higienę w miarę poprawny sposób. Niestety, podczas wzwodu nie było siły by sprowadzić napletek choćby w małym stopniu za żołądź. Wydawało mi się, że to stulejka i bałem się wizyty u lekarza, a sama niedoskonałość spowodowana jest (tak mi się wydaję) zbyt wąskim ujściem napletka (żołądź jest za duży by pomyśleć o stymulacji). O krótkim wędzidełku nie miałem nawet pojęcia (to zdiagnozował lekarz) i teraz po zabiegu, kiedy dochodzi do wzwodu nie widzę żadnej różnicy, jak było tak jest. W przeszłości eksperymentalnie próbowałem sprowadzić napletek za żołądź w stanie spoczynku i wyczekać momentu wzwodu, jednak wtedy dochodziło do bólu i sprowadzenie napletka z powrotem było wręcz niemożliwe dopóki przyjaciel był w stanie pobudzenia. Obawiam się, że w przyszłości może dojść do załupka lub sam Bóg wie czego. Czy jest opcja, że lekarz się pewnego rodzaju pomylił i majstrował nie przy tym co trzeba? Czy ujście napletka można poprzez "trening" rozciągnąć? Oczywiście po zagojeniu aktualnej rany, gdy wędzidełko stanie się w miarę elastyczne i dojrzy. Domyślam się, że na kontroli w śr/czw lekarz odpowie na nurtujące mnie pytania, jednak nie mogę wyczekać z nerwów. Z góry dziękuję za każdą odpowiedź.
Nie to jednak przyprawia mnie o strach i wątpliwości. Wiele lat temu doszukałem się niedoskonałości mojego "sprzętu". Mianowicie: penis w stanie spoczynku bez problemu schodził za żołądź, dzięki czemu dbałem o higienę w miarę poprawny sposób. Niestety, podczas wzwodu nie było siły by sprowadzić napletek choćby w małym stopniu za żołądź. Wydawało mi się, że to stulejka i bałem się wizyty u lekarza, a sama niedoskonałość spowodowana jest (tak mi się wydaję) zbyt wąskim ujściem napletka (żołądź jest za duży by pomyśleć o stymulacji). O krótkim wędzidełku nie miałem nawet pojęcia (to zdiagnozował lekarz) i teraz po zabiegu, kiedy dochodzi do wzwodu nie widzę żadnej różnicy, jak było tak jest. W przeszłości eksperymentalnie próbowałem sprowadzić napletek za żołądź w stanie spoczynku i wyczekać momentu wzwodu, jednak wtedy dochodziło do bólu i sprowadzenie napletka z powrotem było wręcz niemożliwe dopóki przyjaciel był w stanie pobudzenia. Obawiam się, że w przyszłości może dojść do załupka lub sam Bóg wie czego. Czy jest opcja, że lekarz się pewnego rodzaju pomylił i majstrował nie przy tym co trzeba? Czy ujście napletka można poprzez "trening" rozciągnąć? Oczywiście po zagojeniu aktualnej rany, gdy wędzidełko stanie się w miarę elastyczne i dojrzy. Domyślam się, że na kontroli w śr/czw lekarz odpowie na nurtujące mnie pytania, jednak nie mogę wyczekać z nerwów. Z góry dziękuję za każdą odpowiedź.