marcin8888
New member
Witam Wszystkich tu zebranych na forum. Piszę ten temat dla Panów którzy są przed zabiegiem krótkiego wędzidełka, lub też mają ten plan "dopiero w głowie". Nie będę obijał w bawełnę, strach ma wielkie oczy a zwłaszcza jak w dobie internetu człowiek naczyta się różnych bredni i zabobonów na dany temat. Mam 25 lat, zbierałem się psychicznie i mentalnie do zabiegu przez ponad rok. Najgorszy strach jaki miałem to jak zadzwonić do lekarza i co to będzie za apokalipsa z pochlastanym wackiem. Rok pamiętny 2014, luty dnia 28'ego godz. 16.00 (dzień mojego sądu). Wchodzę do gabinetu Pana Doktora w Olsztynie, aby przeprowadził zabieg krótkiego wędzidełka (prywatnie). Kładę się na przygotowane uprzednio "wyrko", Pan Doktor najpierw obejrzał sprzęt i potwierdził wadę anatomiczną. "Będę krok po kroku panu mówił co będę robił, aby nie było z pana strony strachu". Jak powiedział tak zrobił przez cały zabieg. Najpierw dezynfekcja wacka, a także okolicy. Następnie nastąpił najgorszy moment zabiegu..... znieczulenie. To pierwszy i jedyny moment gdy poczułem nie ból, a szczypnięcie, po którym wszystko okazało się bajką. Pan Doktor nawet nie wiem kiedy podciął wędzidełko i zabierał się do zszycia. Zabieg trwał BEZ OWIJANIA W BAWEŁNĘ 29 MINUT (licząc razem z okresem przygotowania do zabiegu i znieczuleniem). Po zabiegu Pan Doktor miał dla mnie tylko jedno zalecenie. Abym na drugi dzień z samego rana wyjął wacik z antybiotykiem który umieścił zaraz po zabiegu. Pytałem czy muszę kupować jakaś maść, szare mydło cokolwiek. Odpowiedział "nic nie trzeba robić, ludzki organizm ma to do siebie że wszystko przyswoi i na swój sposób wyleczy". Spytałem się o krwawienie jakie może być i jak długo ono może być. Usłyszałem że bezpośrednio po zabiegu może być minimalne ponieważ szwy są zbyt nowe, natomiast maksymalnie do 4 dnia może być "nasiąk a nie krwawienie" przy porannym wzwodzie i nie mam prawa czuć bólu. Możecie mi wierzyć, miałem niestety praktycznie co ranek postawionego harcerzyka i zero bólu, fakt stanowi że miałem lekko podbarwiony napletek bo gdzieś tam jakaś kropelka się uroniła krwi. Sam jestem w szoku że nic nie bolało, przyznam że porannego drąga bałem się wręcz panicznie. Dziś rano nawet nie patrzyłem, otwieram oczy patrze mówiąc do siebie "aha **j już czatuje" więc poszedłem do WC delikatnie opuszczając napletek zrobiłem co zamierzałem i dalej w bety. Pan Doktor na odejściu powiedział że po tygodniu mogę zacząć "ćwiczenia" z dziewczyną. Uzasadnił to tym im należy po okresie tygodnia trenować wędzidełko aby blizna odpowiednio się uformowała nie patrząc na szwy, ponieważ one mogą rozpuścić się nawet po 2 tygodniach. Aktualnie jestem w pracy (magazynier w firmie developerskiej) i jedynie na co mam uważać to fakt abym nie nosił ciężarów i odpuścił siłownie na 2 tygodnie.
Bardzo się cieszę że dokonałem tego przerażającego zabiegu, który okazał wręcz dziecinny. Wychodząc z gabinetu miałem wręcz uśmiech na twarzy myśląc jakim byłem przez ten czas debilem że nie poszedłem na zabieg szybciej. Cały niepotrzebny strach był w głowie. Teraz aby czekam żeby rozpocząć odpowiednie ćwiczenia
Nie muszę ukrywać że czuję się wyleczony z krótkiego wędzidełka, a wyleczony z nie uzasadnionego strachu który faktycznie miał tylko wielkie oczy.
Napisałem ten temat dla Was Panów, abyście nie odwlekali jak ja zabiegu w nieskończoność. Szczerze to wstyd zakończył się w momencie ściągnięcia spodni w gabinecie i na tym się skończyło. To co okazywało się murem nie do sforsowanie, stało się papierową ścianką do zdmuchnięcia. Pozdrawiam Serdecznie.
Bardzo się cieszę że dokonałem tego przerażającego zabiegu, który okazał wręcz dziecinny. Wychodząc z gabinetu miałem wręcz uśmiech na twarzy myśląc jakim byłem przez ten czas debilem że nie poszedłem na zabieg szybciej. Cały niepotrzebny strach był w głowie. Teraz aby czekam żeby rozpocząć odpowiednie ćwiczenia
Napisałem ten temat dla Was Panów, abyście nie odwlekali jak ja zabiegu w nieskończoność. Szczerze to wstyd zakończył się w momencie ściągnięcia spodni w gabinecie i na tym się skończyło. To co okazywało się murem nie do sforsowanie, stało się papierową ścianką do zdmuchnięcia. Pozdrawiam Serdecznie.