Cześć, uzyskałem odpowiedź tutaj więc podzielę się swoją przygodą.
Pacjent:
prawie 30 lat, narzędzie raczej mało używane więc nie było presji. Ale pomyślałem że jak robić to teraz, póki jeszcze ciało młode i dobrze się goi.
Kiedy:
Konsultacja w styczniu, zabieg na początku lutego, Uromed Bemowo, dr Tur.
Co nie tak?
Długi napletek, krótkie wędzidełko. Ot takie combo. W zwisie z 1 cm skory wystający poza żołądź. We wzwodzie praktycznie cala żołądź pokryta, przy próbie ściągnięcia napletka na sucho rolował się, na mokro wpadał w rowek, ale minimalny ruch albo oslabniecie erekcji i wracał. Ogólnie lipa.
Konsultacja:
Oględziny, potwierdzenie wniosków. Nieudana próba otworzenia zdjęć na komputerze (później załatwione mailowo). Propozycja częściowego staplerem i całkowitego laserem. Lekarz informuje o procentowym ryzyku powikłań, co później jest również wskazane w materiałach informacyjnych otrzymanych na koniec wizyty. Wstepnie zdecydowałem się na high&tight laserem. Dostałem od razu receptę żeby wykupić leki- część należy brać 2 dni przed zabiegiem. Po obejrzeniu zdjęć przez lekarza, doktor zadzwonił, pomówiliśmy. Powiedział że staplerem spokojnie da rade i będę zadowolony. Więc zmieniłem na stapler. Ogólnie luźna atmosfera a zarazem czuć fachowość.
Zabieg:
Przebranie w spódniczkę- śmiesznie się wtedy wygląda. Na leżankę. Potraktowanie parę razy igłą. Podobnie jak u dentysty tylko buzi nie trzeba otwierać. Zamknięcie większych naczyń krwionośnych, usunięcie wędzidełka laserem. Później stapler - dosłownie kilkanaście sekund od założenia do odłożenia. Ściśniecie siusiaka, zawinięcie, chwila posiedzieć,lekkie poluźnienie opatrunku i można sie ubierać. Kilka razy byłem pytany czy wszystko okej i jak się czuje- być może byłem blady jak ściana. Dostałem starter pack w postaci pigułki od bólu, butelki wody i bandaża elastycznego.
Pierwsze dwie doby:
Jak już dochodziłem do auta to znieczulenie zaczynało puszczać. W samochodzie łyknąłem pigułę i w drogę. Niby jechałem około pół godziny ale jednak to był koszmar pod koniec. Aż się chciało zagryźć kierownicę. Po dwóch godzinach puściło i więcej w sposób ciągły nie bolało.
Zmiana opatrunku po dobie, i po drugiej dobie. Krwi praktycznie nic, opuchlizna malutka. Dalej opatrunek z bandaża elastycznego.
Chodziłem lekko zgięty, trochę bolało ale nie paraliżująco. Ogólnie zalecam wziąć urlop lub zwolnienie na kilka dni. Ja dla spokoju wziąłem tydzień.
Pierwsza wizyta kontrolna i później:
Pierwsza wizyta kontrolna po 3 dniach od zabiegu. Inspekcja, wniosek że wszystko OK. Nacięcie pierścienia. Zaczęły pojawiać się siniaki- byłem uprzedzony. Zaczęło lekko puchnąć bardziej z jednej strony.
Druga wizyta kontrolna i później:
Lekarz zadowolony z gojenia, to ja też zadowolony. Odejście od opatrunku z bandaża elastycznego- od teraz tylko gazik zawinięty wokół pierścienia, plaster i tzw. opatrunek luźny, czyli lekkie zawinięcie w gazik. Ja opatrunek luźny zmodyfikowałem, do takiej postaci, że brałem dwa gaziki, składałem prostopadle, zakładałem i zawijałem plastrem- powstawało coś w stylu czapki na siusiaka. Mniej to się zsuwa, żołądź nie ociera o majty. Zostałem uprzedzony że teraz będzie tydzień oponki i był. Pojawiła się większa opuchlizna, ale nie jakaś duża. Na drugiejwizycie nie miałem już chyba z 2-3 zszywek. które poźniej systematycznie wychodziły. A te które dalej siedziały kłuły. Szczególnie te od spodu były natrętne a niestety wypadły jako ostatnie, a raczej zostały wypadnięte przy pomocy szczypiec.
Trzecia wizyta kontrolna i później:
Pozbyłem się z zszywek przed ostatnią wizytą kontrolną. czyli około 20 dni po zabiegu. W sumie z ulgą.
Na wizycie lekarz był zadowolony, podobno wyszło na 5. Opuchlizna już była nieduża, mnie też się zaczęło podobać. Dalej miałem trochę siniaków które później zeszły. Dostałem zalecenie żeby poczekać z tydzień i wcierać krem żeby zadbać o bliznę. Trochę powcierałem a później olałem to. Blizna jest luźna a to że biała to mi nie przeszkadza.
Jak wyszło?
Zostało mi z 2 cm napletka wewnętrznego, w sumie sporo. Jak blizna była ściślejsza to wyglądało to jak high&tight. Poźniej wszystko sie zagoiło do końca i w zwisie czasem mi napletek najdzie na polowę żołędzi a czasem nie. We wzwodzie żołądź sama sie odsłania. Stojąc czy leżąc skóra sie mało przesuwa, siedząc już wyraźnie.
Ogólnie da się naciągnąć napletek trochę na żołądź.
Ogólne odczucia na plus. Nie ciągnie wędzidełko, napletek nie żyje własnym życiem tylko jest pod moją pełną kontrolą, prezerwatywa się trzyma (w końcu). Obniżył się poziom szybkostrzelności, ale mam czuły punkt po wędzidełku. na Tyle czuły że aż nieprzyjemny. Jednak wydaje mi się że z czasem się uodporniam i po prostu mniej tam czuje.
Co bym zrobił inaczej?
Być może trzeba było wybrać to obrzezanie całkowite. Jak jeszcze blizna trochę trzymała a już nie było opuchlizny to było sztos. Efekt o jaki mi chodziło. Z drugiej strony wyszło prawie całkowite. U mnie ostatecznie jest coś pomiędzy mid&mid a high&tight. Coś w tych kategoriach.
Jakby to wyrazić w skali 1/10 to 8&8. Ogólnie decyzji nie żałuję. Mega. Aż żal, że nie wcześniej.
Koszty:
Było szybko, dobrze a więc dość drogo. Z drugiej strony dr Tur to był drugi wybór więc nigdzie więcej o cenę nie pytałem. Pierwszym wyborem była dr Chomicz ale nie przyjmuje/nie przyjmowała w Warszawie( tylko Białystok). Cała impreza z konsultacją kwalifikacyjną, zabiegiem, i konsultacjami po zabiegu 4.5k +leki i opatrunki ze 150 zł. O wszystkich kosztach byłem poinformowany no i jednak wybrałem pewniaka. Za cenę o 1k mniejszą bym nie szukał. Za 2k mniej już pewnie gen chytrości by zwyciężył.
Rady dla potencjalnych operowanych:
1. Nie ma co zwlekać.
2. Po zabiegu oszczędzaj się. Ja kilka dni po zacząłem już łazić po garażach i szukać sobie zajęcia. Za każdym razem opuchlizna większa, opatrunki pozsuwane.
3. Im więcej siusiak do góry tym lepiej.
4. Na nocne wzwody najlepszy spacerek po płytkach. Ja pierwsze dwie noce spałem na pół siedzący.
5. Dr Tur to fachowiec i jeśli portfel pozwala to warto go wybrać.
Zdjęć nie wrzucę. Mam nadzieje że rezultat dostatecznie dobrze opisałem.