Hej wszystkim, wczoraj miałem wykonany zabieg plastyki napletka oraz wydłużenia wędzidełka. Zabieg robiony w niepublicznym szpitalu, ale z refundacją NFZ'etowską. Co prawda musiałem czekać 2,5 miesiąca, ale jestem na razie zadowolony 
Podczas zabiegu miałem znieczulenie miejscowe, ale nie jestem w stanie stwierdzić czy to bolało czy nie, bo jakieś 30min przed zabiegiem dostałem malutką tabletkę, która miała mnie uspokoić, a zadziałała na mnie jak jakiś super-uspokajacz. Podczas operacji zasnąłem sam z siebie i niewiele pamiętam - nawet nie pamiętam jak wyglądała sala zabiegowa czy ile osób wokół mnie się krzątało
Zabieg zakończył się koło 19, i polecono mi zostać na noc w szpitalu, jakby wystąpiły jakieś powikłania czy coś. Wygląd: masakryczny, wszystko opuchnięte i zakrwawione
Lekki piekący ból, ale poza tym miałem dobry humor. Noc bardziej przedrzemana niż przespana, bo budziłem się z 5-6 razy, a to jakieś dzieci płakały, a to sobie otarłem nogą i się wybudziłem, ale bardziej podejrzewam że byłem niespokojny ze względów psychicznych - obawiałem się bardzo zasnąć, czy czegoś sobie nie zrobię nieświadomie.
Dzisiaj drugi dzień, opuchlizna zeszła prawie całkowicie, chociaż prącie mam trochę obolałe. Nie noszę żadnego opatrunku, po operacji nic mi nie założono, a zapytany doktor odpowiedział mi, żeby utrzymać ranę suchą - nosić przewiewne spodnie, najlepiej parę pierwszych dni bez bielizny, żeby wszystko się zasklepiło itd. Pytałem też o jakieś maści czy (jak tu dużo razy czytałem) Rivanol, ale nie zalecił mi niczego - po oddaniu moczu mam po prostu wytrzeć do sucha i tyle.
Pierwsze oddawanie moczu tylko łaskotało, zero bólu - no może po skończeniu trochę poszczypało, jakbym wylał sobie trochę wody utlenionej, ale po paru minutach przestało
Zdziwiłem się trochę, że lekarz zabronił ruszania napletka, aż do wizyty kontrolnej. No ale to lekarz, więc chyba będę się słuchał jego zaleceń. Szwów mam trochę, ale rozpuszczalne więc same mi z czasem powypadają. Napiszę wam wkrótce jeszcze co i jak!
Podczas zabiegu miałem znieczulenie miejscowe, ale nie jestem w stanie stwierdzić czy to bolało czy nie, bo jakieś 30min przed zabiegiem dostałem malutką tabletkę, która miała mnie uspokoić, a zadziałała na mnie jak jakiś super-uspokajacz. Podczas operacji zasnąłem sam z siebie i niewiele pamiętam - nawet nie pamiętam jak wyglądała sala zabiegowa czy ile osób wokół mnie się krzątało
Zabieg zakończył się koło 19, i polecono mi zostać na noc w szpitalu, jakby wystąpiły jakieś powikłania czy coś. Wygląd: masakryczny, wszystko opuchnięte i zakrwawione
Dzisiaj drugi dzień, opuchlizna zeszła prawie całkowicie, chociaż prącie mam trochę obolałe. Nie noszę żadnego opatrunku, po operacji nic mi nie założono, a zapytany doktor odpowiedział mi, żeby utrzymać ranę suchą - nosić przewiewne spodnie, najlepiej parę pierwszych dni bez bielizny, żeby wszystko się zasklepiło itd. Pytałem też o jakieś maści czy (jak tu dużo razy czytałem) Rivanol, ale nie zalecił mi niczego - po oddaniu moczu mam po prostu wytrzeć do sucha i tyle.
Pierwsze oddawanie moczu tylko łaskotało, zero bólu - no może po skończeniu trochę poszczypało, jakbym wylał sobie trochę wody utlenionej, ale po paru minutach przestało
Zdziwiłem się trochę, że lekarz zabronił ruszania napletka, aż do wizyty kontrolnej. No ale to lekarz, więc chyba będę się słuchał jego zaleceń. Szwów mam trochę, ale rozpuszczalne więc same mi z czasem powypadają. Napiszę wam wkrótce jeszcze co i jak!