Z góry chciałbym przeprosić za ewentualny bałagan w spójności tekstu. Mój problem zaczął się jakieś dwa lata temu miałem wtedy niecałe 16 lat, pewnego wieczoru pojawiło się dziwne samoczynne napinanie się mięsni w kroczu, prostaty, swego rodzaju dyskomfort, najbardziej wyczuwalne pod palcem w kroczu między jądrami a odbytem w jednym punkcie, coś takiego jakby sama napinała się prostata i mięsnie krocza ale z połowiczną siłą a nie tak jak gdy napinam je sam specjalnie i jest to mimowolne, nie mam na to wpływu(pamiętam że tego wieczoru byłem też kilkukrotnie oddac mocz w małych ilościach). Najczęściej występuje to kiedy leżę na brzuchu i jest kontakt ciała z podłożem. Od kiedy pamiętam są dni że*jest to bardzo uporczywe, najczęściej kiedy się na niczym nie skupiam np. kiedy kładę się do snu w łóżku, a też takie że tego nie ma.. Pod koniec 2016 roku urolog dziecięcy wysłał mnie na cystoskopie-na której nic nie wykryli, urolog powiedział, że wszystko jest idealnie tak jak być powinno jeżeli chodzi o budowę całego układu moczowo-płciowego i że po skonsultowaniu z kolegami po fachu nikt nie spotkał się z czymś takim, ale jego zdaniem jest to problem na tle nerwowym i powiedział żeby spróbować z hydroksyzyną, która jak się póżniej okazało nic nie dawała a dyskomfort, pulsowanie jak był, tak i dalej pozostał. Teraz myślę że może to mieć jakieś powiązanie ze stresem i często obserwuje że w sytuacjach stresogennych się to nasila, kiedy np. kładę się spać a wiem, że na następny dzień czeka mnie coś trudnego.
Do rzeczy- po ponad roku stwierdziłem, że wracam do tematu i chce rozwiązać ten problem bo znacząco utrudnia mi życie.. Wybrałem się do urologa w maju tego roku który stwierdził że to jego pierwszy taki przypadek ale może to być skutkiem nadreaktywnego pęcherza moczowego. Dostałem vesicare i miałem robić dzienniczki mikcji. Mocz oddawałem w miarę prawidłowo, nigdy nie miałem jakichs parć naglących czy nietrzymania moczu, jednak urolog po 2 wizycie kiedy mój problem nie zaczął ustępować zalecił mi wstrzymywanie moczu nawet do 5-6 godzin, tyle czasu ile mogę.. Nie wiem czy przez to czy nie, może namnożyły się jakieś bakterie.. zaczęły mnie pobolewać jądra(urolog stwiedził, że to przez wolne zakończenia nerwowe i to normalne) i raz na jakiś czas co tydzień-2tygodnie występowało u mnie bardzo mocne pieczenie cewki moczowej podczas oddawania moczu na co stosowałem dorażnie urofuraginum które juz po 2 godzinach łagodziło objawy a na 2 dzień wszystko wracało do normy. Wielokrotne posiewy moczu, cewki moczowej wszystkie ujemne. Usg jąder i pęcherza też wszystko prawidłowo.
Wyczytałem gdzieś na jakimś forum że objawy które miałem wtedy czyli to pierwotne "samoczynne napinanie się prostataty" + te bóle jąder i pieczenie cewki moczowej mogą być w jakiś sposób powiązane z zapaleniem prostaty i ktoś tam polecał masaż prostaty, a jak wiadomo człowiek w braku wyjścia z problemów łapie się wszystkiego...
Masaż prostaty zrobiłem najprawdopodobniej zbyt intensywnie.. możliwe że zbyt mocno naciskałem prostatę i na jej boczne płaty, po kilku godzinach czułem obrzęk, ucisk w kroczu, natomiast po dwóch dniach miałem stan podgorączkowy coś około 37.5 i dreszcze.. Wizytę do urologa udało się umówić na następny dzień, niestety wina leżała po obu stronach najprawdopodobniej, ponieważ lekarz skupił się zbyt mocno na pierwotnym problemie tłumaczonym przezemnie, a za mało na tych objawach które dopiero się pojawiły, powiedział że to samoczynne napinanie się prostaty to może być problem neurologiczny i on więcej nie pomoże a zignorował w ogóle objawy po tym masażu prostaty i powiedział że to normalne że jest obrzęk po masażu a że ten stan podgorączkowy nie jest z tym związany, przy badaniu per rectum spytał czy boli, ja odpowiedziałem że trochę tak bo trochę jednak bolało i nie był to przeszywający ból (może zbyt słabo uciskał badając) jednak on zbytnio nie wziął tego pod uwagę..
Od tamtej pory tj. przełom sierpień/wrzesien mam objawy;
palenie w kroczu, czasami cewki moczowej, w okolicach odbytu
dyskomfort, ból przy siedzeniu
wcześniej naciskanie tego punktu w kroczu(prostaty?/mięsni?) nie powodowało parcia na mocz a teraz jest..
We wrześniu udałem się do kolejnego urologa który po badaniu stwierdził, że jest stan zapalny i przepisał cipronex na 30dni +probiotyki i jogurty. Objawy mam wrażenie, że podczas stosowania wcale nie mijały, może moge jedynie powiedzieć że w pewnych dniach było lepiej ale to tak samo jest teraz, są lepsze i gorsze dni, więc trudno mi to ocenić..)
Na posiewach z moczu i nasienia (grzyby i bakterie) nic nie wyszło jednak może mogło mieć wpływ na wynik badania nasienia to, że ostatni wytrysk był 2 dni przed badaniem i była to zbyt krótka wztrzemiężliwość(?)
Po skończeniu antybiotyku udałem się na następną wizytę i przy badaniu dosyć mocno mnie zabolało i lekarz powiedział, że prostata jest "przebudowana" o zwiększonej spoistości i, że jest to stan albo pozapalny albo nadal utrzymujący się mały stan zapalny. Powiedział, że ten stan PRZEBUDOWANIA prostaty będzie utrzymywał się do końca życia i może nasilać się w przypadku kolejnych stanów zapalnych (?) Nie wiem za bardzo jak mam to rozumieć, czy może mi ktoś wyjaśnić czy to prawda?
Lekarz powiedział, że nie widzi już drogi leczenia skoro antybiotyk nie pomógł i pozostają tylko alternatywne metody, a że do stałej supelementacji mam włączyć multiuri(?)
Czy jest możliwość, że ten stan zapalny prostaty pojawił się przez zbyt mocny nacisk na prostatę przy masażu? Naciskałem na pojedyńczy płat mocno, bo wyczytałem że jeżeli ktoś ma zapalenie prostaty (moje wcześniejsze objawy utożsamiłem właśnie z zapaleniem) to wymasowanie wydzieliny może poprawić stan i ukrwienie prostaty. Przy tym masażu nie pojawiał się żaden ból nawet przy uciskaniu prostaty a jedynie zwykłe parcie na mocz. Może w jakiś sposób bakterie z jelita przedostały się przez ścianki prostaty?
Czy jakieś badania dalsze mają sens w kierunku bakterii jeżeli fluorochinole przez 30 dni nie pomogły? Lekarz uznał to za niebakteryjne przewlekłe prostaty ale z wielu żródeł można się dowiedzieć że tak naprawdę te bakterie tam są, tylko nie ma ich w posiewach, bo są w np. tkance gruczolu a nie "soku" z prostaty w posiewie? Badanie 4 szklanek ma sens w dalszym leczeniu?
Chciałbym bardzo się dowiedziec czy ktoś na forum też miał objawy tego samoczynnego napinania się mięsni, dyskomfortu i czy może taka rzecz być powiązana z przewlekłym zapaleniem czy ten pierwszy problem może być np. zaburzeniem w przewodnictwie nerwowym?
Na ten moment nie wiem co jeszcze mogę napisać, o czym wspomnieć i zapisać, bo sam nie mogę zebrać myśli w spójną całość.
Jestem bardzo wdzięczny już za samo przeczytanie tego co napisałem, i pozdrawiam każdego kto to czyta. Powrotu do zdrowia wszystkim i dużo szczęścia, bo tego przy naszych lekarzach też potrzeba, wydałem już na to całe leczenie i szwędanie się po lekarzach niezłe pieniądze jak pewnie wielu z tego forum..
Do rzeczy- po ponad roku stwierdziłem, że wracam do tematu i chce rozwiązać ten problem bo znacząco utrudnia mi życie.. Wybrałem się do urologa w maju tego roku który stwierdził że to jego pierwszy taki przypadek ale może to być skutkiem nadreaktywnego pęcherza moczowego. Dostałem vesicare i miałem robić dzienniczki mikcji. Mocz oddawałem w miarę prawidłowo, nigdy nie miałem jakichs parć naglących czy nietrzymania moczu, jednak urolog po 2 wizycie kiedy mój problem nie zaczął ustępować zalecił mi wstrzymywanie moczu nawet do 5-6 godzin, tyle czasu ile mogę.. Nie wiem czy przez to czy nie, może namnożyły się jakieś bakterie.. zaczęły mnie pobolewać jądra(urolog stwiedził, że to przez wolne zakończenia nerwowe i to normalne) i raz na jakiś czas co tydzień-2tygodnie występowało u mnie bardzo mocne pieczenie cewki moczowej podczas oddawania moczu na co stosowałem dorażnie urofuraginum które juz po 2 godzinach łagodziło objawy a na 2 dzień wszystko wracało do normy. Wielokrotne posiewy moczu, cewki moczowej wszystkie ujemne. Usg jąder i pęcherza też wszystko prawidłowo.
Wyczytałem gdzieś na jakimś forum że objawy które miałem wtedy czyli to pierwotne "samoczynne napinanie się prostataty" + te bóle jąder i pieczenie cewki moczowej mogą być w jakiś sposób powiązane z zapaleniem prostaty i ktoś tam polecał masaż prostaty, a jak wiadomo człowiek w braku wyjścia z problemów łapie się wszystkiego...
Masaż prostaty zrobiłem najprawdopodobniej zbyt intensywnie.. możliwe że zbyt mocno naciskałem prostatę i na jej boczne płaty, po kilku godzinach czułem obrzęk, ucisk w kroczu, natomiast po dwóch dniach miałem stan podgorączkowy coś około 37.5 i dreszcze.. Wizytę do urologa udało się umówić na następny dzień, niestety wina leżała po obu stronach najprawdopodobniej, ponieważ lekarz skupił się zbyt mocno na pierwotnym problemie tłumaczonym przezemnie, a za mało na tych objawach które dopiero się pojawiły, powiedział że to samoczynne napinanie się prostaty to może być problem neurologiczny i on więcej nie pomoże a zignorował w ogóle objawy po tym masażu prostaty i powiedział że to normalne że jest obrzęk po masażu a że ten stan podgorączkowy nie jest z tym związany, przy badaniu per rectum spytał czy boli, ja odpowiedziałem że trochę tak bo trochę jednak bolało i nie był to przeszywający ból (może zbyt słabo uciskał badając) jednak on zbytnio nie wziął tego pod uwagę..
Od tamtej pory tj. przełom sierpień/wrzesien mam objawy;
palenie w kroczu, czasami cewki moczowej, w okolicach odbytu
dyskomfort, ból przy siedzeniu
wcześniej naciskanie tego punktu w kroczu(prostaty?/mięsni?) nie powodowało parcia na mocz a teraz jest..
We wrześniu udałem się do kolejnego urologa który po badaniu stwierdził, że jest stan zapalny i przepisał cipronex na 30dni +probiotyki i jogurty. Objawy mam wrażenie, że podczas stosowania wcale nie mijały, może moge jedynie powiedzieć że w pewnych dniach było lepiej ale to tak samo jest teraz, są lepsze i gorsze dni, więc trudno mi to ocenić..)
Na posiewach z moczu i nasienia (grzyby i bakterie) nic nie wyszło jednak może mogło mieć wpływ na wynik badania nasienia to, że ostatni wytrysk był 2 dni przed badaniem i była to zbyt krótka wztrzemiężliwość(?)
Po skończeniu antybiotyku udałem się na następną wizytę i przy badaniu dosyć mocno mnie zabolało i lekarz powiedział, że prostata jest "przebudowana" o zwiększonej spoistości i, że jest to stan albo pozapalny albo nadal utrzymujący się mały stan zapalny. Powiedział, że ten stan PRZEBUDOWANIA prostaty będzie utrzymywał się do końca życia i może nasilać się w przypadku kolejnych stanów zapalnych (?) Nie wiem za bardzo jak mam to rozumieć, czy może mi ktoś wyjaśnić czy to prawda?
Lekarz powiedział, że nie widzi już drogi leczenia skoro antybiotyk nie pomógł i pozostają tylko alternatywne metody, a że do stałej supelementacji mam włączyć multiuri(?)
Czy jest możliwość, że ten stan zapalny prostaty pojawił się przez zbyt mocny nacisk na prostatę przy masażu? Naciskałem na pojedyńczy płat mocno, bo wyczytałem że jeżeli ktoś ma zapalenie prostaty (moje wcześniejsze objawy utożsamiłem właśnie z zapaleniem) to wymasowanie wydzieliny może poprawić stan i ukrwienie prostaty. Przy tym masażu nie pojawiał się żaden ból nawet przy uciskaniu prostaty a jedynie zwykłe parcie na mocz. Może w jakiś sposób bakterie z jelita przedostały się przez ścianki prostaty?
Czy jakieś badania dalsze mają sens w kierunku bakterii jeżeli fluorochinole przez 30 dni nie pomogły? Lekarz uznał to za niebakteryjne przewlekłe prostaty ale z wielu żródeł można się dowiedzieć że tak naprawdę te bakterie tam są, tylko nie ma ich w posiewach, bo są w np. tkance gruczolu a nie "soku" z prostaty w posiewie? Badanie 4 szklanek ma sens w dalszym leczeniu?
Chciałbym bardzo się dowiedziec czy ktoś na forum też miał objawy tego samoczynnego napinania się mięsni, dyskomfortu i czy może taka rzecz być powiązana z przewlekłym zapaleniem czy ten pierwszy problem może być np. zaburzeniem w przewodnictwie nerwowym?
Na ten moment nie wiem co jeszcze mogę napisać, o czym wspomnieć i zapisać, bo sam nie mogę zebrać myśli w spójną całość.
Jestem bardzo wdzięczny już za samo przeczytanie tego co napisałem, i pozdrawiam każdego kto to czyta. Powrotu do zdrowia wszystkim i dużo szczęścia, bo tego przy naszych lekarzach też potrzeba, wydałem już na to całe leczenie i szwędanie się po lekarzach niezłe pieniądze jak pewnie wielu z tego forum..