Witajcie. Jestem facetem, który kiedyś borykał się ze stulejką niepełną. Na początku tego roku poddałem się zabiegowi plastyki napletka, ponieważ chciałem go zachować i wierzyłem, że to załatwi mój problem. Niestety okazało się, że to mało co pomogło i musiałem się obrzezać. Prawie 9 miesięcy temu (początek marca) poddałem się zabiegowi obrzezania całkowitego. Niestety nie za bardzo przedyskutowałem z lekarzem czy ma być wysokie czy niskie i ostatecznie mam low&tight. No i tu pojawiają się schody, jako, że jest to najbardziej radykalny zabieg obrzezania. Niestety od tamtego momentu nie umiem skończyć w trakcie seksu. Nie czuję jakiejś przyjemności fizycznej z tego, a próbowałem zarówno w prezerwatywie jak i bez. Jestem tym przerażony i coraz bardziej pogarsza mi się przez to nastrój, bo teraz czuję się trochę jakbym świadomie poddał się okaleczeniu, które pozbawiło mnie pewnych funkcji na zawsze... Początkowo problem był też z masturbacją, ale nauczyłem się tak ruszać ręką, że umiem sprawić nią sobie przyjemność i tu z finiszem nie ma żadnego problemu, są dni, że robię to więcej niż raz. Choć jak sobie pomyślę, że żołądź z czasem zacznie być mniej wrażliwa to spodziewam się trudności i na tym gruncie.
Przecież nie o to chodzi, żeby polegać już tylko na ręce, jestem młody... Byłem u kilku urologów później, żeby oni ocenili efekt zabiegu, ale każdy uważa, że to jest przeprowadzone bardzo dobrze i wszystko wygląda tak jak powinno. Seksuolodzy twierdzą, że to problem psychiki, ale nie umiem dać sobie wmówić, że psychiką mogę wyłączyć odczuwanie fizycznej przyjemności... Trochę mam wrażenie, że na siłę próbują dać mi jakieś nadzieje, a ja coraz bardziej mam ich dość przez to gadanie.
Czy mam przyjąć ostatecznie do wiadomości, że pod względem seksualnym jestem kaleką, która może już tylko być dla kogoś maszyną do seksu? Coraz częściej myślę o tym jak o amputowanej kończynie, która błędnie została uznana za taką nie do odratowania... Widziałem też newsy o facetach, którzy popełnili samobójstwo po obrzezaniu. Jedyny plus jest taki, że przez stulejkę nie byłem w stanie uprawiać seksu, więc nie mam porównania przed i po, ale i tak marne to pocieszenie, bo zdaję sobie sprawę, że straciłem coś ważnego.
Czy jest tu ktoś, kto miał podobne problemy i jakoś sobie z nimi poradził? Czy cokolwiek można jeszcze próbować? Przy low&tight wiem, że już nie ma co iść pod nóż, bo po prostu więcej zrobić nie mogą.
Pozdrawiam
Przecież nie o to chodzi, żeby polegać już tylko na ręce, jestem młody... Byłem u kilku urologów później, żeby oni ocenili efekt zabiegu, ale każdy uważa, że to jest przeprowadzone bardzo dobrze i wszystko wygląda tak jak powinno. Seksuolodzy twierdzą, że to problem psychiki, ale nie umiem dać sobie wmówić, że psychiką mogę wyłączyć odczuwanie fizycznej przyjemności... Trochę mam wrażenie, że na siłę próbują dać mi jakieś nadzieje, a ja coraz bardziej mam ich dość przez to gadanie.
Czy mam przyjąć ostatecznie do wiadomości, że pod względem seksualnym jestem kaleką, która może już tylko być dla kogoś maszyną do seksu? Coraz częściej myślę o tym jak o amputowanej kończynie, która błędnie została uznana za taką nie do odratowania... Widziałem też newsy o facetach, którzy popełnili samobójstwo po obrzezaniu. Jedyny plus jest taki, że przez stulejkę nie byłem w stanie uprawiać seksu, więc nie mam porównania przed i po, ale i tak marne to pocieszenie, bo zdaję sobie sprawę, że straciłem coś ważnego.
Czy jest tu ktoś, kto miał podobne problemy i jakoś sobie z nimi poradził? Czy cokolwiek można jeszcze próbować? Przy low&tight wiem, że już nie ma co iść pod nóż, bo po prostu więcej zrobić nie mogą.
Pozdrawiam