Dzisiaj wybił piąty dzień od zabiegu. Wcześniejsze dni przebiegały bez jakichkolwiek problemów. Nic nie bolało, krew nie leciała. Dzisiejszego ranka, po prysznicu rana zaczęła mocno krawić (ze środkowego szwa?). Krew leciała około 5-8min, aby ją zatamować potrzebowałem 8 jałowych gazików. Przeraziłem się bo we wcześniejszych dniach nic się nie działo.. Czy możliwe że zerwałem szew? Nie umiem tego stwierdzić ponieważ ten środkowy szew(tuż za żołędziem) był dla mnie niewidoczny już pierwszego dnia od zabiegu(zresztą jak wszystkie trzy). Mógłby ktoś się wypowiedzieć na ten temat?