• Cytatów używajcie tylko jeżeli jest to potrzebne! Jeżeli chcecie komuś odpisać używajcie @ z nazwą użytkownika.

Moja historia - w tej chwili już dzień po :)

on22

New member
Witam,

chciałbym się z Wami podzielić moją historią, chociaż może to nie do końca dobre słowo - jestem w trakcie rekonwalescencji, także temat nadal otwarty :)

Może od początku, krótko co mi dolegało i od kiedy. Diagnoza to stulejka całkowita, od urodzenia. Totalny brak możliwości zsunięcia napletka, chociażby trochę czy to we wzwodzie, czy w spoczynku. Stąd mój zabieg różnił się nieco od tych, które z reguły są wykonywane, ale o tym poniżej.

Zabieg wykonywał powszechnie tutaj chwalony i polecany dr Wiesław Tondel z Poznania. Koszt chyba niezmienny od dłuższego czasu? Płaciłem 1500 zł, informacja techniczna, Pani w rejestracji przyjmuje wyłącznie gotówkę :)

Na sam zabieg umówiłem się mailowo, doktor wyznaczył mi od razu date i godzinę zabiegu, przyjechałem i po krótkiej rozmowie przy biurku, później na stole poszło cięcie.
Niestety spóźniłem się ponad 30 minut na zabieg przez co było mi strasznie głupio, doktor mówił, że za karę będzie ciął bez znieczulenia :D Oczywiście uspokajam, znieczulenie było ;)
Położyłem się na stole operacyjnym, doktor po krótkim "przeglądzie" stwierdził stanowczo, że możliwe jest wyłącznie obrzezanie, bo częściowe nie ma totalnie sensu. Będą na pewno nawroty. Tym samym potwierdził moją wolę, bo również chciałem być obrzezany. Wolę pozbyć się problemu raz na zawsze.
Doktor rozrysował mi na wacku linie cięcia i pokazał, którego fragmentu skóry po zabiegu nie będzie.

Po tej nazwijmy to konsultacji - spryskał wacka czymś, co go rozgrzewa i wieloma innymi rzeczami zapewne odkażającymi. Przyszedł czas na znieczulenie - przez wielu opisywanych jako najgorszy moment zabiegu. Przyznam się szczerze, że nie bolało mnie jakoś super mocno, owszem nie jest to przyjemne, ale na spokojnie do przeżycia myślę, że dla największych panikarzy (a ja troszkę nim jestem :p). Po znieczuleniach, bodajże 3 razy dostawałem zastrzyk, doktor przeszedł do rzeczy.
Jak wspomniałem powyżej, stulejkę całkowitą mam od kiedy pamiętam, czyli pewnie od urodzenia, w tej chwili mam 23 lata, więc że tak powiem bunkrów pod napletem się nie spodziewałem. Nie było najlepiej, ale zawsze mogło być gorzej. Mój zabieg składał się tak jakby z dwóch części. W pierwszej dr Tondel musiał odkleić, dosłownie napletek, który był sklejony z żołędzią w jego ocenie od około 15 lat. Górna część napletka, licząc od czubka, do mniej więcej połowy grzyba była ok, dolna była sklejona.
W mojej ocenie zajęło to doktorowi z 10-15 minut, dopiero po tym doszło do cięcia właściwego i usunięcia napletka wraz z więdzidełkiem, którego też w zasadzie nie miałem, bo również było tam wszystko poklejone. Straszny bałagan, jak widzicie... Strach pomyśleć, jak dobrze, że już po i wszystko zostało usunięte i wyczyszczone.

Po zabiegu, doktor przedstawił mi wytyczne na najbliższe dni po zabiegu oraz jak zmieniać opatrunki i całą reszte. Od razu po zabiegu nałożył mi maść na blizny, głównie w miejscu więdzidełka, a w zasadzie w miejscu, w którym powinno ono być i uczulił mnie, aby tamto miejsce szczególnie pielęgnować. Sama linia cięcia wygląda naprawdę dobrze. Po założeniu przez doktora opatrunku, gatki w górę i do stołu, jeszcze krótka rozmowa z lekarzem, moje pytania oraz termin wizyty kontrolnej (przyszły tydzień, czwartek) i koniec. No poza płatnością, po zabiegu udajemy się z powrotem do recepcji i płacimy wspomniane wcześniej 1500 zł.

Aha, od razu moje małe pytanie, w tym miejscu. Lekarz powiedział, że w zasadzie nieważne, jak będę nosił wacława, czy do góry, czy na boku. Nie śmiem z tym dyskutować, tylko z ciekawości zapytam, co o tym sądzicie?

Przejdę jeszcze krótko do stanu obecnego. W tej chwili leżę w domu i odpoczywam. Lekarz powiedział, żeby opatrunek zmienić dopiero w sobotę, wyczyścić tym sprayem octaniseptem oraz nałożyć maść i nowy opatrunek. Wcześniejsza zmiana opatrunku tylko wówczas, gdybym go zasikał. Niestety, ale wczoraj około 3 godziny po zabiegu podczas pierwszego sikania zabrudziłem opatrunek i byłem zmuszony go zmienić, później ta sama historia raz w nocy. Dzisiaj na rano po nocy udało się uniknąć jakichś zabrudzeń, więc na razie nie zmieniałem opatrunku.

W kwestii oddawania moczu, bo już czytałem kilka wątków z tym, ale opiszę moją sytuację. Wczoraj przy pierwszym sikaniu po 3 godzinach od zabiegu, nie ma co ukrywać czułem mocny ból i pieczenie. Sytuacja się powtarzała przy każdym siakniu, nie było tego wiele, dzisiaj już powiedzmy jest trochę lepiej, ale mam pytanie z czego to wynika? Zaznaczę, że moja żołądź nie jest gładka, bo został z jej połowy "odklejony" napletek , o czym wspomniałem wyżej. Przez to też mój okres gojenia będzie wydłużony, na co doktor oczywiście również zwrócił uwagę.

Proszę o porady, co zrobić, żeby sikanie nie było męczące, bolące i nie kończyło się prawie zawsze zmianą opatrunku?
Przed zabiegiem sporo piłem (wody :p), od dawna sporo pije, teraz czuję pragnienie i piję małymi łyczkami, bo nie uśmiecha mi się zmieniać opatrunek co godzinę, czy dwie i odczuwać tego bólu.
Czy to przez to, że cewka moczowa się skleja i to powoduje ból?
Zdaję sobie również sprawę, że wacek jest jak nowo narodzony i sporo rzeczy na pewno wymaga czasu i absolutnie nie panikuję, ale pytam z ciekawości :)

Wybaczcie, że tak długo, ale mógłbym jeszcze pisać i pisać, tak samo jak gadać w realu :p
Jeśli chcecie, to dodam fotki wacława jak wyglądał przed zabiegiem oraz jak to jest w tej chwili.

A, bo bym zapomniał. Oprócz tego bólu i dyskomfortu podczas sikania w zasadzie nic nie boli. W nocy jedna pobudka z powodu wzwodu i sikania, ale to w zasadzie tyle. Także pod tym względem jest świetnie.

Zachęcam niezdecydowanych do zadawania pytań i odwagi! To nic strasznego.
Doktor mnie opieprzył, że tak długo czekałem :D Oczywiście żartobliwie opieprzył. Generalnie dr Tondel jest bardzo humorystycznym człowiekiem, czasami ciężko mi się było zorientować, czy żartuje, czy mówi prawdę :D

Pozdrawiam.
 

on22

New member
Nie wiem co się zmieniło, ale przed momentem po raz pierwszy od zabiegu oddałem mocz praktycznie bez bólu.
Co za ulga... :) Mam nadzieję, że kolejne wizyty w kibelku będę równie przyjemne w swej prostocie.
Dwie godziny wcześniej zmieniałem opatrunek i standardowo dokładnie wacka przemyłem octeniseptem plus nowa warstwa maści na blizny. Być może ten zabieg coś zmienił, nie wiem.

Przy okazji, nasuwa mi się pytanie.
Bo w tej chwili używam octeniseptu po każdym sikaniu, spryskując rzecz jasna przy tym opatrunek. Czy to w niczym nie przeszkadza? I drugie pytanie. Czy octenisept można "przedawkować"? Wydaję mi się to mało prawdopodobne, ale pytam dla świętego spokoju, ponieważ raczej go nie żałuję.
 

on22

New member
Haha, no mój chyba też, bo sporo tego zużywam, głównie dlatego, bo opatrunek przykleja mi się do żołędzia i bez tego nie dałbym rady go usunąć, a szarpał na pewno nie będę.
Albert, kiedy miałeś zabieg?
 

AlbertWesker

New member
Zabieg miałem 17 września. Zamiast gazików rób z podpasek - one sie nie przyklejają a dodatkowo możesz kapnąć na podpaskę troszkę oliwki dla dzieci w miejscu gdzie przykładasz żołądź-nie będzie wysychał ;)
 

on22

New member
Też obrzezanie całkowite?
Próbowałem z podpaską, lekarz też mi to radził, zamiast ręczników papierowych, ale przyznam szczerze, że wacław wtedy jest bardziej "ruchliwy" w gatkach, niżeli owinięty ręcznikiem papierowym i nie odczuwam tak dyskomfortu związanego z nadwrażliwością żołędzia.
Chociaż z drugiej strony po paru godzinach bez sikania, taki ręcznik papierowy przywiera do wysuszonej żołędzi i chyba to zaczyna powodować lekki dyskomfort i ból i wówczas muszę spryskać octeniseptem i owinać nowym kawałkiem ręcznika.
W sumie to na to chyba nie ma dobrych rozwiązań?

Pytanie mam, kiedy powinna zejść opuchlizna z trzona penisa? Dzisiaj w zasadzie dopiero drugi dzień po zabiegu, ale nie mogę się doczekać, bo ta opuchlizna czasami bardziej doskwiera, niż rany po cięciach.
 

on22

New member
Wrzucę fotkę z dnia zabiegu, kilka godzin po zmieniałem zasikany opatrunek, teraz w sumie niewiele się różni wyglądem, chociaż na pewno jest mniej wrażliwy i w zasadzie prawie nie ma krwawienia.

Na jaki hosting dodać zdjęcia?
 

on22

New member
Dzięki, uspokoiłeś mnie, chociaż nie mam jakichś odstępstw od normy, które wskazywały by na to, że coś się niedobrego dzieje.
Żołądź niestety, tal jak pisałem na początku, w wyniku tego, iż od urodzenia nie widział światła dziennego w połowie przykleił się do napleta. Z tego powodu doktor mówił, że musiał go odkleić i rana na żołędziu jest raną szarpaną, zdartą, a nie jak w przypadku krojenia.
Te rany na żołędziu niestety dają się we znaki, bo czuję związany z nimi dyskomfort, chociaż nie jest to coś nie do przeżycia, niemniej jednak posiłkuję się lekami przeciwbólowymi, mam słabą odporność na ból.

Pytanie do Was i prośba o radę. Lekarz powiedział, że pierwsza kąpiel dopiero we wtorek, więc jeszcze sporo czasu, wiadomo, że codziennie biorę prysznic nie mącząc przy tym wacława i opatrunku, bo myć się trzeba, ale nie wiem jak sobie poradzić z resztkami gazy, które prawdopodobnie w nocy po wysuszeniu dokleiły się do żołędzie w dodatku zaklejając część ujścia cewki moczowej, przez co przy każdym sikaniu za przeproszeniem leje wszędzie tylko nie tam gdzie trzeba, dodatkowo zawsze zabrudzę opatrunek.
W jaki sposób odmoczyć te przyklejone części? Bo wiadomo, że na sucho ich nie będe wyrywał, a kąpiel dopiero we wtorek. Może jakiś okład z gazdy, który nawilżę i przyłożę do grzyba?
 

on22

New member
Dzień 4

Minęły już 4 dni od zabiegu i powoli zaczyna to "normalnie" wyglądać :)
Co prawda do pełni regeneracji żołędzia potrzeba jeszcze co najmniej miesiąca albo i dłużej, ale jest zauważalna mniejsza nadwrażliwość na dotyk. Praktycznie już mi to nie dokucza.
Dzisiaj przespałem cała noc bez żadnego problemu. Nie budziłem się z uczuciem pieczenia i lekkiego bólu jak w poprzednie dni. Wtedy zmuszony byłem do zmiany opatrunku i dezynfekcji octeniseptem plus zarzucić kolejną tabletkę przeciwbólową. Jak dotychczas, przez te 4 dni, w zasadzie tylko raz miałem pobudkę z powodu wzwodu. Chyba mam to szczęście, że mi to nie za bardzo dokucza, oby jak najdłużej, może usprawni to gojenie :)
W tej chwili od przebudzenia nie brałem żadnej tabletki na ból i jest ok. Prewencyjnie być może łyknę sobie jeszcze po śniadaniu :)

W kwestii oddawania moczu. Jak pisałem wcześniej - ujście cewki moczowej miałem sklejone, na pewno część to wina gazików, które wyschnięte przyklejały się, ale dzisiaj doszedłem do wniosku, że być może jest to również po części "wina" regeneracji grzyba. Zmiana warstw skóry raczej nie sprzyja cewce, ale dzisiaj miałem w sumie zabawną sytuację :D
Na szczęście nic się nie stało, ale przed momentem podczas oddawania moczu (na siedząco :D) z początku nadal leciało malutkim ciurkiem i czułem ciśnienie w cewce moczowej, ale nie było ujścia, starałem się nie dociskać i nic nie robić na siłę, ale w pewnej chwili, na moment przestałem to kontrolować i "docisnąłem" wacka ciśnieniem i usłyszałem tylko takie "pss" i nagle mocz zaczął lecieć większym strumieniem :D Od razu strach, czy czegoś sobie nie rozerwałem, ale jak wspomniałem wyżej, szczęśliwie nic się nie stało. Po prostu wacław, można powiedzieć, sam sobie z tym poradził.
Na pewno miało też znaczenie, że wcześniej spryskiwałem octeniseptem i delikatnie gazikiem próbowałem sobie udrożnić cewkę. Tak, czy siak, na razie jest znaczna poprawa, mimo, iż teraz sikam na 3 strony świata, ale wiem, że to normalne, to chociaż strumień jest w miarę normalny. Dzisiaj już byłem gotowy wybrać się prywatnie do urologa, żeby mi to udrożnił :)

Ogólnie dzisiaj odczuwam poprawę jeżeli chodzi o swoje samopoczucie.
Chyba jest dobrze, coraz lepiej :)

Postaram się dodać fotki dzisiaj lub jutro, chociaż nie ma czego podziwiać, powoli się goi i zauważalnie mniejsza opuchlizna na trzonie :)
 

on22

New member
Dzień 5

Dzisiaj pierwsza normalna kąpiel przede mną i od razu mam kilka pytań.
Lekarz powiedział, że w zasadzie nieważne czego będę używał podczas kąpieli, niemniej jednak, chciałbym od Was poradę, ponieważ jak już wcześniej wspominałem, mam problem z resztkami gazy, które przykleiły mi się do żołędzia w różnych miejscach. Chciałbym się tego pozbyć podczas kąpieli. Przy zmianie opatrunku również jest to możliwe, ale strasznie żmudne, ponieważ co chwilę muszę spryskiwać octeniseptem i doslownie milimetrami usuwać pozostałości. Podczas kąpieli na pewno można to wykonać bardziej efektywnie.
Pytanie, czego użyć?
Szarego mydła? W czym wziąć kąpiel? W czym namoczyć sprzęt, żeby łatwiej było się pozbyć pozostałości po opatrunkach?

Co do samej relacji na dzień dzisiejszy. W zasadzie bez większych zmian od wczoraj. Bólu praktycznie nie odczuwam żadnego. Noce przesypiam całe.
Najgorsze jest oddawanie moczu przez niestety nadal sklejoną cewkę moczową. Ale jak wspomniałem, mam nadzieję, że dzisiaj po kąpieli wszystko będzie drożne :)
Myślę, że powoli wracam do zdrowia - przede mną jeszcze długa droga, ale z dnia na dzień jest lepiej.

PS. Wieczorem postaram się wrzucić fotki sprzętu.

Proszę o rady w sprawie tych środków do kąpieli i sposobów "oczyszczenia" sprzętu :D
 

imothep

Member
Ja od siebie polecam mydło Biały Jeleń. Podszedłem do problemu systemowo: im mniej chemii tym lepiej :D Te resztki gazy w czasie kąpieli powinny same odpaść. Zresztą nie musisz tego usuwać, bo ni jak to nie wrasta w skórę. Zobaczysz jakie to dziwne uczucie potraktować żołądź ciepłą wodą po tak długi okresie życia w zamknięciu :p
 

on22

New member
Dzięki za radę!
Rozumiem, że mydło w zwykłej drogerii sobie kupię?

Masz rację, chyba nie będę jakoś specjalnie "forsował" usuwania tych resztek gazy i też uważam, że z czasem podczas kąpieli powinny same odpaść. Zobaczymy.
Własnie, troszkę się tego obawiam, chyba nawet bardziej niż samego zabiegu :D ale dzisiaj wezmę jeszcze tylko prysznic, sprzęt w całości zamoczę chyba dopiero jutro :p Brak mi dzisiaj odwagi.
 

dieselpower

Moderator
Członek Załogi
Moczenie przyspiesza gojenie. Podczas moczenia oczyszcza sie rana. Ja musialem od drugiego dnia moczyc minimum 2 razy dziennie po min 15 min. Bez znaczenia tak naprawdę czym umyjesz. W koncu nie miales operacji na otwartym sercu...
 

on22

New member
Diesel, dzięki za radę!
Stosowałem się restrykcyjnie do zaleceń lekarza, dlatego dzisiaj dopiero pierwsza, normalna kąpiel.
Jestem po prysznicu. Nie mogę tego nazwać solidnym myciem :D jestem trochę panikarzem jeżeli chodzi o ból i tego typu sprawy, dlatego ostrożnie się opłukałem przy okazji opłukując sprzęt. Wyczuwalne było po kąpieli pieczenie, ale myślę, że nie ma w tym nic nienormalnego.
Jutro już bez cackania wskakuję do wanny i wymoczę solidnie co trzeba.

Wrzucam fotki, sorki za jakość, jutro postaram się zrobić w lepszej jakości.

5 - Album on Imgur

PS. Te ciemne plamy to pozostałości po maści na blizny, które stosuje.
 

Podobne tematy

Do góry