Hej, wstyd się przyznać ale z wizytą u lekarza czekałem do 22 roku życia, poszedłem prywatnie gdyż zależało mi na czasie. Po wizycie lekarz stwierdził u mnie: czynnościowa stulejka. Mówił że mógłbym to wyćwiczyć, ale ja chciałem ten problem załatwić raz na zawsze, dlatego zapisał mi skierowanie na zabieg. Sam zabieg miał być refundowany gdyż nie dysponowałem taką ilością gotówki w tamtym okresie. Czekałem aż do 24.01, na zabieg miałem się stawić o godzinie 8:00, jednak jak to na NFZ przystało poczekałem do godziny 11:00. Zabieg prowadził ten sam lekarz u którego byłem prywatnie co mnie uspokoiło. Pomijając wszystkie czynności typu: pobieranie krwi, przebieranie itp. Znalazłem się na stole, muzyka w tle żartujące panie na sali, muszę przyznać że było tam bardzo przyjemnie. Powiedziałem iż prosiłbym o usunięcie jak największej części napletka, wspomniałem również o metodzie low&tight jednak Pan doktor powiedział że usunie tyle ile będzie uważał za stosowne, nie za dużo i nie za mało. Trochę mnie to wkur... bo zależało mi na całkowitym. Pomyślałem no trudno w końcu za darmo i nie mam co wybrzydzać, najwyżej później sobie pójdę prywatnie. Dostałem środek, który miał mnie lekko otępić, następnie dostałem zastrzyki, ból był znośny, a tym bardziej że na sali były panie nie chciałem robić dodatkowo jednej baby więcej na sali i wytrzymałem. Po zabiegu przenieśli mnie do łóżka, gdzie miałem uciskać Wacława, zwłaszcza jego trzon, oraz miałem się kimnąć. Obudziłem się 2 godziny później, widziałem że cały opatrunek jest we krwi, Pan doktor spytał się czy nie kręci mi się w głowie, jeżeli nie to miałem iść się wysikać. Odciągnąłem lekko napletek, na tyle żeby wystawała cewka i oddałem mocz. Strumień był silny, ale za to jednopunktowy. Wróciłem na łóżko i jeszcze lekko zaspany spytałem czy kiedy mam zmienić opatrunek gdyż ten jest cały we krwi i jak często mam go zmieniać. Odpowiedź mnie zaskoczyła, miałem go zostawić do następnego dnia i potem chodzić bez, dodał również że musiał usunąć wędzidełko bo było za krótkie. Pomyślałem ok. Poleżałem jeszcze godzinę, miałem się ubrać i podać dane zakładu pracy itp. Dostałem wypis i zwolnienie lekarskie do 28.01. Po powrocie do domu cały opatrunek rozmoczył i postanowiłem zrobić nowy: trochę gazy, plaster bez opatrunkowy. Po ściągnięciu opatrunku, zobaczyłem że została mi większość napletka (co zobaczycie na zdjęciach), a szwy znajdowały się pod zawiniętą skórą napletka. Założyłem opatrunek,przymocowałem delikatnie Wacława do góry i tak chodziłem. Nie dostałem żadnej informacji co do higeny itp, dlatego kupiłem sobie octenisept i po każdym siku spryskiwałem pacjenta i zakładałem świeży opatrunek. Noc była przerywana częstymi zwodami, jednak po chwili opadał i było ok. Krwi troszeczkę było, ale nie za dużo. Nie mogłem sobie pozwolić na plamienie co noc gatków krwią, dlatego robiłem sobie luźne opatrunki, bardziej na celu zatamowania krwawienia. Wacław jest jeszcze siny i opuchnięty, ale z forum wiem że to normalne i opuchlizna zejdzie z czasem. Martwi mnie jednak kwestia tych szwów, przy odciąganiu napletka czuje jak drażnią żołądź, a przy próbie odciągnięcia napletka za żołądź czuje ból, dlatego na razie nie przeginam z odciąganiem. Zamieszczam zdjęcia i prosiłbym o opinię, jaki typ obrzezania mi wykonano, oraz jak wygląda ogólna sytuacja :?
1.http://zapodaj.net/ec55d3d36aac5.jpg.html
2.http://zapodaj.net/9ee28cfee2584.jpg.html
3.http://zapodaj.net/70544fe28b4ef.jpg.html
4.http://zapodaj.net/8f1e0817ab1b0.jpg.html
1.http://zapodaj.net/ec55d3d36aac5.jpg.html
2.http://zapodaj.net/9ee28cfee2584.jpg.html
3.http://zapodaj.net/70544fe28b4ef.jpg.html
4.http://zapodaj.net/8f1e0817ab1b0.jpg.html