• Cytatów używajcie tylko jeżeli jest to potrzebne! Jeżeli chcecie komuś odpisać używajcie @ z nazwą użytkownika.

Lepiej późno niż wcale..

maciek2

Member
Cześć,

Jestem nowy na forum ale z problemem zmagałem się bardzo dawna. Już jako dziecko (4-5lat) ktoś dostrzegł, że coś jest nie tak. Niestety Babcia pracowała w szpitalu i nagadała Mamie, że działanie na tym polu doprowadzić do kalectwa tak, że nie będę mógł mieć dzieci itp. itd. Minęło od wiele wiele lat i dziś mam ich 33.. Początkowo sądziłem, że jakoś to samo się rozejdzie i rozciągnie. Niestety tak się nie działo. Nie muszę mówić jakie to powodowało u mnie wycofanie i kompleksy w relacjach damsko-męskich. Jednak po prostu po ludzku się tego wstydziłem :( Jestem w stałym związku z dziewczyną od ponad 9 lat. To moja pierwsza i ja byłem jej pierwszym w pewnym tego słowa znaczeniu. Jednakże moja ułomność w pewnym momencie sprawiła, że bardzo się wycofałem i zacząłem wpadać w jakiś kompleks bycia wybrakowanym przez naturę. Oczywiście straciłem ochotę na jakiekolwiek zbliżenia. Moja Kochana obecnie już narzeczona mnie nie opuściła. W zasadzie do niedawna nie wiedziała o moim problemie gdyż wstydziłem się nawet przed nią przyznać do tego. Jako, że byłem jej pierwszym to pewnie nie zauważyła jakiś wybrakowań bo mimo to sex uprawialiśmy. Nie powiem z jednej strony było to przyjemne, ale po każdym stosunku członek był zmasakrowany.. Pod koniec zeszłego roku postanowiłem coś z tym zrobić. Zapisałem się w październiku na wizytę prywatną do urologa. Urolog potwierdził fakt istnienia stulejki na dość długim odcinku prącia oraz dość krótkiego wędzidełka. W grę wchodziło tylko całkowite obrzezanie wraz z wydłużeniem wędzidełka. Nie zapisałem się od razu na zabieg wtedy gdyż z racji faktu, że sporo biegam to chciałem zakończyć sezon biegowy na początku stycznia i w tym samym miesiącu poddać się zabiegowi.

Zabieg miałem w miniony wtorek 23.01. Sam przebieg zabiegu to standard. Znieczulenie wstępne aerozolem aby następne kłute nie było aż tak bolesne. Z tego co widzę byłem na pewno kłuty w trzon od spodu jak i w samą żołądź. Pomijam fakt jak to było "przyjemne" ale pielęgniarka wykazała się super wyczucie, nie śpiesząc się ze wstrzykiwaniem. Potem to już cięcie, zamykanie naczyń prądem oraz szycie. Jak się okazało trzeba było mi podawać dodatkowe znieczulenie gdyż już prąd czułem na tyle, że nie dało się wytrzymać, a potem jeszcze przy szyciu zaczęło za szybko odpuszczać więc dostałem jeszcze raz :D Prącie po zabiegu było dużo większe niż normalnie aż się zdziwiłem. Miałem się zjawić następnego dnia na pierwszą zmianę opatrunku i ewentualne zalecenia. Po powrocie wieczorem przed snem udało mi się wysikać choć panicznie się tego bałem i poszedłem spać. Pierwsza noc jest trudna dla kogoś kto ma nawyk spania tylko na brzuchu. Próbowałem spać na plecach bo takie było zalecenie i w sumie kładąc się po 22 to do 6 nad ranem może przespałem 4h łącznie z przerwami. Oczywiście poranne wzwody były bardzo nie fajne, jakby ktoś pompował mi tak nie wiadomo ile krwi. Rano wstałem i chciałem się na dzień dobry wysikać i tu był zonk. To że opatrunek był miejscami czerwony to luz bo wiadomo było że tak będzie, ale niestety członek mooocno się skurczył i wysunął spodem tak, że nie wyszedł cały i się zgiął. Nie wiedziałem że po znieczuleniu jest taki fioletowy i myślałem że to już jakaś martwica. Nie było wyjścia jak zdjąć ten opatrunek i odlać się nałożyć świeży. Nie miałem w domu jeszcze nic kupionego więc zmontowałem z tego co było czyste i nie zabrudzone. Pomocna okazała się narzeczona bo jak zobaczyłem trochę krwi od strony wędzidełka to zrobiło mi się słabo dosłownie. No ale udało się go opatrzyć i pojechałem na po 14 na zmianę opatrunku. Pielęgniarka, która asystowała przy zabiegu powiedziała, że ładnie się goi i założyła lekki opatrunek. Powiedziała, że po każdym oddaniu moczu jeśli się zabrudzi opatrunek to trzeba zmienić. Swoją drogą nie wiem jak Wy to robicie, że udaje się Wam oddać mocz nie brudząc go. Być może robię go za wysoko. Powiedziała, że w sumie mogę próbować go też myć za dzień, ale nie pod strumieniem tylko bardziej mydlinkami z szarego mydła. Po czym wysuszyć lekko gazikami, octenisept i nowy opatrunek i nosić go do góry.

Dziś ok 18 minie trzecia doba od zabiegu. W zasadzie po nocy mam raczej czerwone kropeczki i to najczęściej koło wędzidełka, ale budzę się może 2-3 razy i to tylko nad ranem. Niestety muszę stwierdzić choć nie miałem dużego członka teraz wydaje mi się naprawdę mały. Ma może z 4cm w spoczynku. Przez jego wymiar mam problem z noszeniem go do góry choć mam na sobie przymałe bokserski. Ustawia mi się bardziej na wprost niż do góry. Staram się kleić plastrem tak aby stał na baczność. Po pierwszym lekkim myciu też nic się bardzo nie działo.

Czy to normalne, że miejsce kucia na trzonie po znieczuleniu jest bolące jeszcze a sam trzon miejscami filoletowy? Nic mnie nie boli poza miejscami znieczulenia na trzonie oraz tam gdzie mam szwy, jest to dość uporczywe i powoduje spory dyskomfort. Czy to także normalne w takim odcinku czasu? Dodatkowo panicznie boję się mieć jakiekolwiek myśli erotyczne bo nie wiem jak zareaguje na to sprzęt, czy nic nie puści i nie poleje się krew.. Oddaje mocz też dość mocno kontrolując strumień a nie na za zasadzie "all ahead full", a przy dwójce boję się napiąć.
Potem lub jutro może wrzucę zdjęcia aby podpytać o opuchliznę. Dziś wydaje mi się jednak ciut mniejsza niż była wczoraj. Wmawiam sobie, że to dopiero trzy doby po więc może oczekuje za dużo. Sądząc jednak po forum ludzie mają lepsze efekty po takim odcinku czasu.

Czy octenisept powoduje takie lekkie spienienie po spryskaniu i lekkie szczypanie? Czy jest to raczej zjawisko nieporządane?

Mam nadzieje, że to się wszystko jakoś dobrze skończy i będę mógł w końcu myśleć o sobie jak o 100% facecie, a nie odrzucie z G I Joe..
 
Ostatnia edycja:

maciek2

Member
Dziś mija czwarta doba od zabiegu. Niestety nadal pojawia mi się krew w okolicach szwów. Lekarka robiąc zabieg powiedziała, że jestem wyjątkowo mocno ukrwiony. Czy to może być powód? Wiele osób na forum pisze, że nie ma już prawi po tych 3-4 dniach...
 

maciek2

Member
Dziś minął tydzień od zabiegu. Odwiedziłem klinikę i konsultowałem się z osobą asystującą w zabiegu. Stwierdziła, że wszystko goi się bardzo dobrze. Miejsca gojenia zostały dokładnie oczyszczone. Ponadto nie muszę już stosować opatrunku ani nosić do góry. Zalecono wazelinę aby zminimalizować ryzyko otarć. Trochę przeraża mnie noc bez opatrunku. Do tej pory jakby nie patrzeć hamował w jakiś sposób pompowanie krwi. Sam nie wiem, trochę się dygam..
 

Podobne tematy

Do góry