No, spuchło całkiem solidnie, przynajmniej na tej 1/4 obwodu, gdzie jest rana. W środku widać taką białą tkankę - lekarz powiedział, że to ropne.
Kiedy zapytałem lekarza o możliwość powstania blizny, to stwierdził, że bliznę można będzie wyciąć (nie uśmiecha mi się kolejna operacja), czyli jest taka możliwość :/
Ogólnie, opatrywanie zajmuje mi jakieś 2 godziny dziennie, co trochę daje się we znaki.
Plan jest taki:
- prysznic, później spłukanie małego żelem do higieny intymnej
- pryskam trochę Octaniseptem i przecieram gazikiem
- moczę pięć minut na zmianę albo w nadmanganianie, albo w ciepłej wodzie z szarym mydłem (nieźle działa na opuchliznę, od razu widać rezultaty)
- oblewam połówką ampułki soli 10% (szczypie jak cholera, ale trzeba trochę wytrzymać)
- wypłukuję
- mam jeszcze Metronidazol (płyn do infuzji z antybiotykiem), to już załatwione we własnym zakresie - biorę w strzykawkę i psikam na ranę
- suszę i pryskam Neomycyną
- zakładam opatrunek
Zażywam jeszcze Olfen, i jakieś antybiotyki.
Dłuży mi się to leczenie, ale jakby to miało pomóc, to robiłbym tak ze 12 godzin dziennie
Ale cóż, trzeba czasu.
Jutro pewnie poboli przy wyciąganiu szwów.
Poprosiłem lekarza o Relanium na uspokojenie, i wreszcie mogę się normalnie wyspać. Zażywam jeszcze Kalmsy, żeby się wyciszyć, i uspokoić hormony. Da się wytrzymać.
Chociaż z drugiej strony, to prawie pół apteki