7 dzień. Byłem u lekarza na kontroli, i powiedział że płyn tkankowy znajdujący się w oponce powinien już się wchłonąć, jeśli tego nie zrobił sam to już raczej nie zrobi i trzeba mu pomóc. Powiedział że nie ma innego wyjścia jak nałożenie napletka na oponkę. Ponieważ była ona bardzo duża ścisnął oponkę dwoma palcami, wyciskając z niej płyn, i jak się zmniejszyła nałożył napletek. To wyciskanie płynu trwało jakieś dwie minuty, i były to prawdopodobnie najgorsze dwie minuty mojego życia. Bolało tak że nie wiem jak to przeżyłem. W każdym razie teraz mam nałożony napletek na żołądź, i lekarz kazał chodzić tak dwa dni, po czym mogę odsunąć i przemyć szwy. Jak nie będzie chciał wejść na żołądź po tych dwóch dniach bo oponka się utrzyma to mam jechać do niego ponownie.
Ponieważ minął tydzień a poruszanie się po domu wciąż sprawia mi olbrzymi problem pozwolę sobie na pierwsze przemyślenia. Gdybym wiedział jak rekonwalescencja będzie wyglądać nigdy przenigdy nie dałbym się namówić powtórnie na ten rodzaj obrzezania, tylko na obrzezanie całkowite. Przy obrzezaniu całkowitym zabieramy sobie dużo uczuć podczas seksu, bo na dotyk wrażliwa jest tylko żołądź. Ja chciałem zaryzykować, i widać w moim przypadku póki co ryzyko się nie opłaciło.