Witam Panowie, wracam do tematu który przyprawił mnie o depresje i męczy mnie już 5 rok!
W dużym skrócie, wystąpiła u mnie 5 lat temu grzybica na penisie bez żadnej ustalonej podstawy (nie bylo kontaktu seksualnego). Szybko zastosowany clotrimazol zlikwidował biały nalot i nieprzyjemny zapach, zostało natomiast zaczerwienienie i delikatne opuchnięcie żołędzi z najgorszym objawem częstej potrzeby oddania moczu która na minimalną chwilę przynosi ulgę.
Urolodzy wykonywali mi USG pęcherza, oglądali cewkę moczową i twierdzą że nie jest zaczerwieniona ale bez wzwodu nie widać tego aż tak bardzo, pamiętam że kiedyś miał on różową barwę a zrobił się względem tamtej okropnie czerowony.
Robiłem takie badania ale nie mam już z większości wyników bo tak naprawdę nic nie wychodziło, mianowicie:
-badania moczu
-morfologie
-posiewy moczu
-posiewy nasienia
-wymazy z cewki moczowej i napletka
-badania z moczu na:
Chlamydia Trachomatis, Neisseria gonorrhoeae, Mycoplasma genitalium, Mycoplasma hominis, Ureaplasma urealyticum, Ureaplasma parvum i Trichomonas vaginalis
w tej chwili nie pamiętam czy na coś jeszcze, ale wszystkie wyniki mieszczą się w wartościach referencyjnych/nic nie jest wyhodowane ze szkodliwych bakterii po prostu z wyników NIC NIE WYCHODZI
Trwa to tak długo że ciężko mi opisać szczegóły, a z leków które pamiętam i żadne nie pomogły dostawałem:
-clotrimazol
-klindamycina
-tribiotic
-zinalfat
-nolicin
-vesisol
-detreomycyna 2%
-betmiga
-multiuri
-soki z żurawiny z apteki
-urosept
co jakiś czas chodziłem do dermatologa i do laboratorium z wymazami ale dostaję różne maści renegerujące i nic więcej, żadnych złych wyników, nic nie wychodzi
Tydzień stosowany był również Flukonazol żeby "dobić" ewentualnie grzybicę ale nic to rowniez nie dało.
Czy ktoś wypowie się, podpowie, miał podobonie, coś/ktoś pomógł?
Przyzwyczaiłem się już do życia z ciągłym dyskomfortem ale ile można się męczyć, błagam wręcz o pomoc.
zdjecia: https://files.fm/u/exskk5p5yp
W dużym skrócie, wystąpiła u mnie 5 lat temu grzybica na penisie bez żadnej ustalonej podstawy (nie bylo kontaktu seksualnego). Szybko zastosowany clotrimazol zlikwidował biały nalot i nieprzyjemny zapach, zostało natomiast zaczerwienienie i delikatne opuchnięcie żołędzi z najgorszym objawem częstej potrzeby oddania moczu która na minimalną chwilę przynosi ulgę.
Urolodzy wykonywali mi USG pęcherza, oglądali cewkę moczową i twierdzą że nie jest zaczerwieniona ale bez wzwodu nie widać tego aż tak bardzo, pamiętam że kiedyś miał on różową barwę a zrobił się względem tamtej okropnie czerowony.
Robiłem takie badania ale nie mam już z większości wyników bo tak naprawdę nic nie wychodziło, mianowicie:
-badania moczu
-morfologie
-posiewy moczu
-posiewy nasienia
-wymazy z cewki moczowej i napletka
-badania z moczu na:
Chlamydia Trachomatis, Neisseria gonorrhoeae, Mycoplasma genitalium, Mycoplasma hominis, Ureaplasma urealyticum, Ureaplasma parvum i Trichomonas vaginalis
w tej chwili nie pamiętam czy na coś jeszcze, ale wszystkie wyniki mieszczą się w wartościach referencyjnych/nic nie jest wyhodowane ze szkodliwych bakterii po prostu z wyników NIC NIE WYCHODZI
Trwa to tak długo że ciężko mi opisać szczegóły, a z leków które pamiętam i żadne nie pomogły dostawałem:
-clotrimazol
-klindamycina
-tribiotic
-zinalfat
-nolicin
-vesisol
-detreomycyna 2%
-betmiga
-multiuri
-soki z żurawiny z apteki
-urosept
co jakiś czas chodziłem do dermatologa i do laboratorium z wymazami ale dostaję różne maści renegerujące i nic więcej, żadnych złych wyników, nic nie wychodzi
Tydzień stosowany był również Flukonazol żeby "dobić" ewentualnie grzybicę ale nic to rowniez nie dało.
Czy ktoś wypowie się, podpowie, miał podobonie, coś/ktoś pomógł?
Przyzwyczaiłem się już do życia z ciągłym dyskomfortem ale ile można się męczyć, błagam wręcz o pomoc.
zdjecia: https://files.fm/u/exskk5p5yp