Witam !
Nazywam sie Kamil i mam 23 lata, zdecydowalem sie ostatnio na wizyte u urologa powodu podejrzenia stulejki ( przy wzwodzie napletek sie lubi cofac na zoladz) ogolnie czesto sie tak jakby odlepie od zoledzi gdy go zdejmuje w spoczynku, czesto tez lapie infekcje. Lekarz nic nie stwierdzil po stanie spoczynku ale powiedzil, ze jesli w wzwodzie jest problem i napletek sie cofa na zoladz to mozna zrobic zabieg - naciecie napletka i poszerzenie. Ok.
Problem w tym, ze za zabieg trzeba zaplacic 500zl poniewaz nfz tego nie refunduje stwierdzil. Czy to prawda ? Na forum widze, ze nfz to normalnie refunduje gdyz ludzie robia ten zabieg. O co chodzi ? Lekarz naciagacz ?
Nazywam sie Kamil i mam 23 lata, zdecydowalem sie ostatnio na wizyte u urologa powodu podejrzenia stulejki ( przy wzwodzie napletek sie lubi cofac na zoladz) ogolnie czesto sie tak jakby odlepie od zoledzi gdy go zdejmuje w spoczynku, czesto tez lapie infekcje. Lekarz nic nie stwierdzil po stanie spoczynku ale powiedzil, ze jesli w wzwodzie jest problem i napletek sie cofa na zoladz to mozna zrobic zabieg - naciecie napletka i poszerzenie. Ok.
Problem w tym, ze za zabieg trzeba zaplacic 500zl poniewaz nfz tego nie refunduje stwierdzil. Czy to prawda ? Na forum widze, ze nfz to normalnie refunduje gdyz ludzie robia ten zabieg. O co chodzi ? Lekarz naciagacz ?