Witam wszystkich użytkowników, to mój pierwszy post, do tej pory skłaniałem się tylko do biernego czytania postów jednak muszę przyznać, że to forum wiele mi dało bo nie wiem czy zdecydowałbym się na zabieg, gdybym nie przeczytał opinii tylu kolegów
Najpierw pokrótce opiszę moją historię.
PROLOG
Odkąd pamiętam, miałem stulejkę całkowitą. Kiedy zacząłem interesować się tematem pomyślałem jak większość, że może wystarczy rozciąganie w wannie
Tym sposobem, bez pośpiechu po około roku udało mi się przejść do stulejki czynnościowej, tzn. mogłem już sobie bez problemu ściągnąć napletek kiedy mój sprzęt był "klapnięty". Miałem wtedy 17 lat. Pewnego razu byłem na zwykłej wizycie u lekarza rodzinnego. Byłem przeziębiony czy coś, mało ważne. No i powiedziałem pani o moim problemie. Nawet nie oglądała sprzętu, dała skierowanie do chirurga w tej samej przychodni MSWiA w Tarnowie. Poczekałem miesiąc, no i wizyta i chirurga. Ostatecznie nie byłem zadowolony. Pan lekarz po obejrzeniu instrumentu zaczął mnie przekonywać ze wcale nie mam stulejki bo skoro klapniętego mogę "obciągnąć" to wszystko ok. Trochę mnie zdziwiła "rzetelność" owego pana, ciekawe co by było gdybym kiedyś przypadkiem przez niego miał załupek - strach pomyśleć. Nie chcę nawet wspominać, że nadszarpnął mi wędzidełko, bolało mnie jeszcze jakiś czas po wizycie... Ostatecznie wynudziłem od niego skierowanie do poradni.
Minął prawie rok od moich niezbyt przyjemnych doświadczeń
i zdecydowałem się iść ze skierowaniem do poradni specjalistycznej w szpitalu im. Świętego Łukasza w Tarnowie. Swoją drogą nigdzie w internecie nie spotkałem się z tym żeby ktoś opisywał operacje w tym szpitalu więc chyba będę pierwszy
Zarejestrowałem się, na wizytę czekałem około 2,5 miesiąca. Na karteczce miałem godzinę 10:30, w gabinecie byłem o 13:30 (masakra). Przyjął mnie Marek Pogodziński, po 15 sekundach stwierdził stulejkę i konieczność przedłużenia wędzidełka. Zostałem poinformowany o możliwości wyboru miedzy plastyką a obrzezaniem. Lekarz powiedział także, że zabieg będzie wykonany w znieczuleniu miejscowym, i jeśli wszystko będzie ok, to wyjdę ze szpitala tego samego dnia. Termin zabiegu został wyznaczony na 20.08.2012r. czyli jakiś miesiąc po tej wizycie. Od tego czasu poczytałem jeszcze więcej i zdecydowałem się na plastykę.
ZABIEG
W poniedziałek rano stawiłem się w szpitalu na wyznaczoną godzinę, zostałem zaprowadzony na salę operacyjną, piżama w dół i czekamy.
Na sali przygotowywały się już dwie pielęgniarki. Jakieś 15 minut musiałem czekać na lekarza, ale łóżko było bardzo wygodne, w tle leciała muzyczka z radia więc miałem czas na opanowanie nerwów które nie powiem, i tak nie były duże
w pewnym momencie na sale weszły kolejne dwie panienki. Co się okazało, doktor Pogodziński miał urlop, więc zabieg przeprowadzić miała doktor Anna Malis. Towarzyszyła jej studentka z Krakowa :shock: Cztery kobiety i ja sam jeden, samotny osiemnastolatek na stole
Zaczęło się od znieczulenia, igła kilka razy wbijana w prącie, ból był ale nie taki nie do zniesienia. Dość długo nie chciało mnie "złapać" znieczulenie ale pani cierpliwie sprawdzała czy czuje i czekała na mnie. W sumie znieczulanie trwało prawie tyle samo co zabieg.
Pani wytłumaczyła dokładnie co będzie robić, nawet w trakcie mnie informowała. Najgorsza była końcówka czyli przycinanie wędzidełka. Ból nie do opisania. Tam podobno żadne znieczulenie nie działa, a lekarka musiała przeciąć każde naczynie krwionośne żeby nie doszło do krwiaka.
Kiedy jedna z pań zakładała szwy, druga poinstruowała mnie, żeby przez 3 dni raczej siedzieć w domu, za dwa tygodnie do kontroli, i po każdym sikaniu ściągnąć napletek i dokładnie wytrzeć rumiankiem. Żadnych maści i leków poza apapem na ból który na początku jest nieunikniony
Ku mojemu niezadowoleniu na oddział wróciłem na wózku :lol: po półtorej godziny przyszedł lekarz, rzucił okiem przez (dosłownie!) sekundę na faje, i kazał iść do domu.
EPILOG
Pierwsze oddanie moczu to był hardcore. Podstawa prącia fioletowa od znieczulenia, tam był bardzo opuchnięty, ale lekarka upewniła mnie, że to normalne więc się tym nie przejmuje. Mija trzecia doba od operacji i wszystko jest w miarę ok. Penisa cały czas nosze przyklejonego do góry żeby opuchlizna szybciej schodziła. Teraz wygląda już znacznie lepiej (albo po prostu się przyzwyczaiłem
)
Nie boli cały czas, tylko od czasu do czasu coś ukłuje. Jeden raz tylko nie mogłem przetrzeć go rumiankiem po oddaniu moczu bo nie byłem w domu. Poza tym dbam o niego, siedzę w toalecie czasem i z 15 minut żeby bez pospiechu ściągnąć napletek i wszystko ładnie wytrzeć. Lepiej dmuchać na zimne, gdyby pojawił się stan zapalny wszystko mogłoby pójść na marne
PYTANIA:
:arrow: W miejscu gdzie wcześniej zaczynało i kończyło się wędzidełko, pozostały mi małe kawałki skóry. Mam tam szwy. Jak myślicie, to już tak zostanie? No bo raczej chyba nie odpadnie samo :lol: jako ciekawostkę powiem, że to mięsko ma prawie biały kolor, nie jest ukrwione. Potem może dodam zdjęcia żeby było wiadomo o co mi chodzi.
:arrow: Jestem 72h po, a już odpadły mi dwa szwy. Mam się tym martwić ? Nie chcę, żeby skóra źle się zrosła...
:arrow: Po trzech dobach, ciemnoczerwony kolor w okolicy jednego ze szwów jest normalny? W tym miejscu napletek jest troszke bardziej spuchnięty
:arrow: W tej chwili jeszcze czy ściąganiu napletka odczuwam ból i robię to z trudem. Jak to u was wyglądało, po jakim czasie mniej więcej wszelki ból ustąpił i mogliście ściągnąć napletek bez problemu, w spoczynku jak i we wzwodzie?
Na wszelkie pytania chętnie odpowiem
Pozdrawiam!
Najpierw pokrótce opiszę moją historię.
PROLOG
Odkąd pamiętam, miałem stulejkę całkowitą. Kiedy zacząłem interesować się tematem pomyślałem jak większość, że może wystarczy rozciąganie w wannie
Minął prawie rok od moich niezbyt przyjemnych doświadczeń
Zarejestrowałem się, na wizytę czekałem około 2,5 miesiąca. Na karteczce miałem godzinę 10:30, w gabinecie byłem o 13:30 (masakra). Przyjął mnie Marek Pogodziński, po 15 sekundach stwierdził stulejkę i konieczność przedłużenia wędzidełka. Zostałem poinformowany o możliwości wyboru miedzy plastyką a obrzezaniem. Lekarz powiedział także, że zabieg będzie wykonany w znieczuleniu miejscowym, i jeśli wszystko będzie ok, to wyjdę ze szpitala tego samego dnia. Termin zabiegu został wyznaczony na 20.08.2012r. czyli jakiś miesiąc po tej wizycie. Od tego czasu poczytałem jeszcze więcej i zdecydowałem się na plastykę.
ZABIEG
W poniedziałek rano stawiłem się w szpitalu na wyznaczoną godzinę, zostałem zaprowadzony na salę operacyjną, piżama w dół i czekamy.
Na sali przygotowywały się już dwie pielęgniarki. Jakieś 15 minut musiałem czekać na lekarza, ale łóżko było bardzo wygodne, w tle leciała muzyczka z radia więc miałem czas na opanowanie nerwów które nie powiem, i tak nie były duże
Zaczęło się od znieczulenia, igła kilka razy wbijana w prącie, ból był ale nie taki nie do zniesienia. Dość długo nie chciało mnie "złapać" znieczulenie ale pani cierpliwie sprawdzała czy czuje i czekała na mnie. W sumie znieczulanie trwało prawie tyle samo co zabieg.
Pani wytłumaczyła dokładnie co będzie robić, nawet w trakcie mnie informowała. Najgorsza była końcówka czyli przycinanie wędzidełka. Ból nie do opisania. Tam podobno żadne znieczulenie nie działa, a lekarka musiała przeciąć każde naczynie krwionośne żeby nie doszło do krwiaka.
Kiedy jedna z pań zakładała szwy, druga poinstruowała mnie, żeby przez 3 dni raczej siedzieć w domu, za dwa tygodnie do kontroli, i po każdym sikaniu ściągnąć napletek i dokładnie wytrzeć rumiankiem. Żadnych maści i leków poza apapem na ból który na początku jest nieunikniony
EPILOG
Pierwsze oddanie moczu to był hardcore. Podstawa prącia fioletowa od znieczulenia, tam był bardzo opuchnięty, ale lekarka upewniła mnie, że to normalne więc się tym nie przejmuje. Mija trzecia doba od operacji i wszystko jest w miarę ok. Penisa cały czas nosze przyklejonego do góry żeby opuchlizna szybciej schodziła. Teraz wygląda już znacznie lepiej (albo po prostu się przyzwyczaiłem
Nie boli cały czas, tylko od czasu do czasu coś ukłuje. Jeden raz tylko nie mogłem przetrzeć go rumiankiem po oddaniu moczu bo nie byłem w domu. Poza tym dbam o niego, siedzę w toalecie czasem i z 15 minut żeby bez pospiechu ściągnąć napletek i wszystko ładnie wytrzeć. Lepiej dmuchać na zimne, gdyby pojawił się stan zapalny wszystko mogłoby pójść na marne
PYTANIA:
:arrow: W miejscu gdzie wcześniej zaczynało i kończyło się wędzidełko, pozostały mi małe kawałki skóry. Mam tam szwy. Jak myślicie, to już tak zostanie? No bo raczej chyba nie odpadnie samo :lol: jako ciekawostkę powiem, że to mięsko ma prawie biały kolor, nie jest ukrwione. Potem może dodam zdjęcia żeby było wiadomo o co mi chodzi.
:arrow: Jestem 72h po, a już odpadły mi dwa szwy. Mam się tym martwić ? Nie chcę, żeby skóra źle się zrosła...
:arrow: Po trzech dobach, ciemnoczerwony kolor w okolicy jednego ze szwów jest normalny? W tym miejscu napletek jest troszke bardziej spuchnięty
:arrow: W tej chwili jeszcze czy ściąganiu napletka odczuwam ból i robię to z trudem. Jak to u was wyglądało, po jakim czasie mniej więcej wszelki ból ustąpił i mogliście ściągnąć napletek bez problemu, w spoczynku jak i we wzwodzie?
Na wszelkie pytania chętnie odpowiem