Cześć, ahoj i czołem! Nareszcie się tutaj zarejestrowałem
Słuchajcie, moje dotychczasowe życie obfitowało w wizyty u urologa(najgorszy był ten pierwszy raz... ), właściwie od etapu dojrzewania uważałem, że życie trochę za szybko mnie doświadczyło. Jako że poza powrotem do fizycznej normalności istnieje też życie codzienne, podzieliłem sobie tenże powrót na kilka etapów. I tak na pierwszy strzał obrałem sobie usunięcie nigdy niezstąpionego jądra(tzw. wnętrostwo) połączonego z dość rozległą przepuchliną pachwinową. Tydzień w szpitalu i gotowe. Potem przyszedł czas studiów, kiedy to na drugim roku znalazłem trochę czasu i pieniędzy aby zając się kolejnym palącym problemem: zbyt krótkim wędzidełkiem. Uboższy o kilkaset złotych i kilka godzin problemu się pozbyłem. To tak tytułem wstępu, gdyby kiedyś przyszło wam do głowy, że w dziedzinie problemów z męskością jesteście wyjątkowymi pechowcami, przypomnijcie sobie o mnie
I tak minął kolejny rok... teraz znowu mam trochę czasu i zapału, więc kilka dni temu uruchomiłem mam nadzieję ostatni projekt ostatecznej rozprawy z męskością tj. wykonanie całkowitego obrzezania. I tutaj pojawia się problem o którym wspomniałem w temacie.
Chodzi o niesamowitą wręcz nadwrażliwość żołędzia na jakiekolwiek bodźce zewnętrzne. Byle dotknięcie odkrytego żołędzia(a następnie etap "odklejania" się go od palca) wywołuje ogromny, przenikliwy ból. Zawsze byłem przekonany, iż jest to wynikiem moich zaniedbań w dziedzinie higieny. Smarowałem żołądź maścią anty-grzybiczną Clotrimazolum, po tygodniu bez rezultatów kuracji zaniechałem. Grzybicę i pochodne można odrzucić.
Kilka dni temu wybrałem się do dermatologa, ten przepisał maść przeciw-bakteryjną(ale bez wielkiego przekonania), Bedicort G. Od wczoraj w użyciu. Nadmienić też chciałbym, że część penisa od żołędzia w dół funkcjonuje zupełnie normalnie, tj. jest czuła na masturbację(czego o żołędziu powiedzieć nie można).
I teraz pytanie do was, czy dość poważna stulejka może być przyczyną braku jakiejkolwiek przyjemności z dotykania żołędzia? Żadne "przyzwyczajanie" go do tarcia itd. nie pomogło, obrzezania nie wykonam jeżeli najpierw nie pozbędę się tego bólu z jednego prostego powodu... z ściągniętym napletkiem nie uszedłbym chyba metra.
Co sądzicie? Ostatnią deską ratunku jest jeszcze neurolog.
Pozdrawiam i sorry że tak rozlegle napisane.
Kuba.
Słuchajcie, moje dotychczasowe życie obfitowało w wizyty u urologa(najgorszy był ten pierwszy raz... ), właściwie od etapu dojrzewania uważałem, że życie trochę za szybko mnie doświadczyło. Jako że poza powrotem do fizycznej normalności istnieje też życie codzienne, podzieliłem sobie tenże powrót na kilka etapów. I tak na pierwszy strzał obrałem sobie usunięcie nigdy niezstąpionego jądra(tzw. wnętrostwo) połączonego z dość rozległą przepuchliną pachwinową. Tydzień w szpitalu i gotowe. Potem przyszedł czas studiów, kiedy to na drugim roku znalazłem trochę czasu i pieniędzy aby zając się kolejnym palącym problemem: zbyt krótkim wędzidełkiem. Uboższy o kilkaset złotych i kilka godzin problemu się pozbyłem. To tak tytułem wstępu, gdyby kiedyś przyszło wam do głowy, że w dziedzinie problemów z męskością jesteście wyjątkowymi pechowcami, przypomnijcie sobie o mnie
I tak minął kolejny rok... teraz znowu mam trochę czasu i zapału, więc kilka dni temu uruchomiłem mam nadzieję ostatni projekt ostatecznej rozprawy z męskością tj. wykonanie całkowitego obrzezania. I tutaj pojawia się problem o którym wspomniałem w temacie.
Chodzi o niesamowitą wręcz nadwrażliwość żołędzia na jakiekolwiek bodźce zewnętrzne. Byle dotknięcie odkrytego żołędzia(a następnie etap "odklejania" się go od palca) wywołuje ogromny, przenikliwy ból. Zawsze byłem przekonany, iż jest to wynikiem moich zaniedbań w dziedzinie higieny. Smarowałem żołądź maścią anty-grzybiczną Clotrimazolum, po tygodniu bez rezultatów kuracji zaniechałem. Grzybicę i pochodne można odrzucić.
Kilka dni temu wybrałem się do dermatologa, ten przepisał maść przeciw-bakteryjną(ale bez wielkiego przekonania), Bedicort G. Od wczoraj w użyciu. Nadmienić też chciałbym, że część penisa od żołędzia w dół funkcjonuje zupełnie normalnie, tj. jest czuła na masturbację(czego o żołędziu powiedzieć nie można).
I teraz pytanie do was, czy dość poważna stulejka może być przyczyną braku jakiejkolwiek przyjemności z dotykania żołędzia? Żadne "przyzwyczajanie" go do tarcia itd. nie pomogło, obrzezania nie wykonam jeżeli najpierw nie pozbędę się tego bólu z jednego prostego powodu... z ściągniętym napletkiem nie uszedłbym chyba metra.
Co sądzicie? Ostatnią deską ratunku jest jeszcze neurolog.
Pozdrawiam i sorry że tak rozlegle napisane.
Kuba.
Ostatnia edycja: