Ja mam jakieś 15cm, czasem 16cm, ale też jak byłem młodszy i naoglądałem sie pornoli, to myślałem, że takim wackiem to mogę co najwyżej kran zatkać.
Pierwszy raz trafił mi się bardzo przypadkowo i jakoś wtedy nie myślałem o rozmiarze, a towarzysząca mi panna (wnioskując po jej zachowaniu) była zadowolona, więc wszystko grało. Wtedy właśnie się przełamałem.
Po paru latach zacząłem się edukować i jak przeczytałem, że pochwa to nie rura miedziana, tylko żywa tkanka, która dopasowuje się do elementu weń włożonego a poza tym najbardziej unerwione jest jakieś 5 pierwszych centymetrów, to już w ogóle się uspokoiłem.
Jak ktoś bardzo chce sprawdzić czy jego mały przemyka w pochwie niezauważony, to niech tylko posmaruje go czymś na poślizg (żeby kobiecie żadnych otarć nie spowodować) i od razu po włożeniu zasuwa ile wlezie. Kobieta każe przestać, bo pochwa jeszcze nie będzie rozciągnięta i będzie czuła ból, a potem sama się dopasuje.
To tyle jeśli chodzi o sam seks.
A teraz pointa - rozmiar tak na prawdę liczy się dla nas, facetów. Wiadomo, że każdy psychicznie czuje się lepiej i pewniej, mając 20cm niż 10, ale w niczym nie przeszkadza to w seksie, chodzi o technikę, a nie jak już koledzy wyżej napisali bezmyślne pchanie.
Co dziewczyn śmiejących się w gronie z małych członków, to mogę sobie tylko o nich właściwie pomyśleć. Może to jakiś sposób na lans czy coś... nie wiem.
Pozdrawiam