witam
mój post nie będzie dotyczył bezpośrednio stulejki... będzie raczej przemyśleniem 26 letniego faceta, któremu kiedyś kiedyś dawno wycięto ten mały, na pozór błahy fałd naskórka... na pozór...
jako małemu chłopcu poddano mnie zabiegowi. nie pamiętam dlaczego. przez mgłę pamiętam tylko to że był straszny ból przy oddawaniu moczu. szczerze mówiąc nie wiem jaką metodą przeprowadzono zabieg... z opisów i fotek które tu przeglądam żadna nie pasuje w 100% do mojego przypadku. a szkoda, bo bardzo mnie to ciekawi. ale widać nie dowiem się już nigdy. tak czy siak górną część napletka usunięto aż do podstawy żołądzi, natomiast na spodniej części prącia jest znaczny fałd skórny, wędzidełko tez w normie.
ale w przeciwieństwie do większości z Was, ja nie uważam że brak tego fałdu skórnego to coś fajnego. wręcz przeciwnie. żałuję, że nigdy nie doświadczę tego jak to jest mieć te kilka centymetrów skóry więcej. nie wspominając już o funkcji fizjologicznej jaka spełnia napletek. ot choćby fakt wprowadzania członka do pochwy- napletek odgrywa tu niebagatelną rolę. jak by to powiedzieć... staram się być zawsze delikatny, ale zdaję sobie sprawę z tego, że kobietom z obrzezanym facetem jest trudniej przyjąć penisa. pomijam już kwestię wizualne. jednym się podoba a innym nie. ja żałuję, że nie było możliwości bym sam zdecydował. a może była, ale wiadomo jak to za czasów komuny było ze szpitalami- jak jest okazja to tniemy. ile panie doktorze? rzućmy monetą itd... żeby nie było, nie wygląda to fatalnie i dlatego się nad tym zastanawiam. bardziej myślę nad tym, czy nie było innej opcji.
do tej pory w zasadzie nie chce z nikim rozmawiać na ten temat. z moimi pannami też tematu nie podejmowałem. jedne się domyśliły a inne pewnie nie. no właśnie. swoją drogą ciekawe co na to kobiety. wiadomo- twoja kobieta nigdy nie powie ci ze masz spier......go ptaka czy coś w tym stylu. zresztą nie wyobrażam sobie, by powiedzieć tak po prostu, zarwanej przygodnej partnerce o tym ze nie mam napletka. ok, stałej partnerce jeszcze ujdzie, ale w innej sytuacji to dla mnie nie do pomyślenia.
zmierzając do meritum sprawy... jestem obrzezany i wcale nie uważam tego za coś fajnego. a czytając Wasze forum można odnieść wrażenie, że czyta się o zrobieniu sobie fajnej fryzury czy coś podobnego. nie to że mój sprzęt mi się nie podoba, czy nie akceptuje go. jest ok, spełnia swoje każde powierzone mu zadanie. traktuje to raczej jak strata ważnego dla faceta organu spełniającego swoją fizjologiczną rolę- niebagatelną. i wydaję mi się, że tak powinno przedstawiać się ten zabieg. na pewno nei rozumiem facetów, którzy mając zdrowego członka poddają się temu zabiegowi. pzdr
mój post nie będzie dotyczył bezpośrednio stulejki... będzie raczej przemyśleniem 26 letniego faceta, któremu kiedyś kiedyś dawno wycięto ten mały, na pozór błahy fałd naskórka... na pozór...
jako małemu chłopcu poddano mnie zabiegowi. nie pamiętam dlaczego. przez mgłę pamiętam tylko to że był straszny ból przy oddawaniu moczu. szczerze mówiąc nie wiem jaką metodą przeprowadzono zabieg... z opisów i fotek które tu przeglądam żadna nie pasuje w 100% do mojego przypadku. a szkoda, bo bardzo mnie to ciekawi. ale widać nie dowiem się już nigdy. tak czy siak górną część napletka usunięto aż do podstawy żołądzi, natomiast na spodniej części prącia jest znaczny fałd skórny, wędzidełko tez w normie.
ale w przeciwieństwie do większości z Was, ja nie uważam że brak tego fałdu skórnego to coś fajnego. wręcz przeciwnie. żałuję, że nigdy nie doświadczę tego jak to jest mieć te kilka centymetrów skóry więcej. nie wspominając już o funkcji fizjologicznej jaka spełnia napletek. ot choćby fakt wprowadzania członka do pochwy- napletek odgrywa tu niebagatelną rolę. jak by to powiedzieć... staram się być zawsze delikatny, ale zdaję sobie sprawę z tego, że kobietom z obrzezanym facetem jest trudniej przyjąć penisa. pomijam już kwestię wizualne. jednym się podoba a innym nie. ja żałuję, że nie było możliwości bym sam zdecydował. a może była, ale wiadomo jak to za czasów komuny było ze szpitalami- jak jest okazja to tniemy. ile panie doktorze? rzućmy monetą itd... żeby nie było, nie wygląda to fatalnie i dlatego się nad tym zastanawiam. bardziej myślę nad tym, czy nie było innej opcji.
do tej pory w zasadzie nie chce z nikim rozmawiać na ten temat. z moimi pannami też tematu nie podejmowałem. jedne się domyśliły a inne pewnie nie. no właśnie. swoją drogą ciekawe co na to kobiety. wiadomo- twoja kobieta nigdy nie powie ci ze masz spier......go ptaka czy coś w tym stylu. zresztą nie wyobrażam sobie, by powiedzieć tak po prostu, zarwanej przygodnej partnerce o tym ze nie mam napletka. ok, stałej partnerce jeszcze ujdzie, ale w innej sytuacji to dla mnie nie do pomyślenia.
zmierzając do meritum sprawy... jestem obrzezany i wcale nie uważam tego za coś fajnego. a czytając Wasze forum można odnieść wrażenie, że czyta się o zrobieniu sobie fajnej fryzury czy coś podobnego. nie to że mój sprzęt mi się nie podoba, czy nie akceptuje go. jest ok, spełnia swoje każde powierzone mu zadanie. traktuje to raczej jak strata ważnego dla faceta organu spełniającego swoją fizjologiczną rolę- niebagatelną. i wydaję mi się, że tak powinno przedstawiać się ten zabieg. na pewno nei rozumiem facetów, którzy mając zdrowego członka poddają się temu zabiegowi. pzdr