To prawda, to logiczne, że rana szybciej goi się na powietrzu... a w wilgotnym miejscu może to trwać wieki + może wdać się jakieś zakażenie.
Co do przemywania chemikaliami, to ja czekam aż mi się zapełni pęcherz, i wtedy dopiero idę się wysikać. 1-3x dziennie pójdę.
Wczoraj przeczytałem posta i wkurzony poszedłem do łazienki, naciągnąłem i zawinąłem. Spałem zestresowany tym wszystkim.
No nic dzisiaj też z naciągniętym napletkiem chodzę.
Tak wygląda teraz:
http://www.fotosik.pl/pokaz_obrazek/e76 ... 29e6a.html
http://www.fotosik.pl/pokaz_obrazek/e3a ... 88637.html
Żołądź i wędzidełko są wrażliwe, nie mam żadnej ropy, żadnego syfu. Szwy na żołędziu są żółtawe (w rl nie jest to tak żółte jak na zdjęciu, nie wiem może światło z łazienki ma na to wpływ) od wysmarowania dopiero co Detreomycyną.
Utworzyła mi się duuuża opona wokół żołędzia jak widać, lecz się nią nie przejmuję, gdyby nie ona, to napletek by się ciągle zsuwał...
Nie wiem, ale i tak w sumie wcześniej nie mógłbym z odsłoniętym łazić, bo w ogóle nie mogłem ściągnąć całego, a jak próbowałem to bolało jak diabli. Jestem co prawda 5 dni w plecy, ale to nic, do wesela się zagoi. Mam nadzieję, że bez żadnych komplikacji.
1. Czy ta opona może coś źle robić? Np nie dopuszczać krwi itd.? W sumie nic nie czuję, żadnego ucisku.
2. Czy mam przy zmianie opatrunku ćwiczyć napletek, czy ma być cały czas odsłonięty? (miałem obrzezanie częściowe)
Dzisiaj będę miał dużo szarego mydełka
i będę moczył, ponoć jest bardzo dobry na gojenie i na oponkę.
Jebani lekarze... nie dopowiedzieli, a ja też głupi o to nie pytałem...