Witam wszystkich. Otóż zastanawiałem się nad tym już kilka razy, myślałem że tak ma być, ale cóż. Sam zdiagnozowałem u siebie jakiś czas temu taką lekką stulejkę (na co urolog "a to może taka tylko mała, jakby co to zejdzie przecież"). Rzeczywiście, jak mi dziewczyna pomoże to schodzi i osiada w rowku zażołędnym. I nie ma szans aby wrócił dopóty erekcja się nie skończy. Po jakimś czasie podczas seksu analnego chociażby żołądź staje się siny i kobieta mogłaby chyba starać się godzinę czy dwie - nie czuję nic oprócz lekkiego bólu, bardzo mało przyjemności. Jeśli jednak napletek pozostałby na żołędziu, to z jej pomocą doszedłbym prędko. Moje pytanie brzmi - czy to jest normalne? Po dzisiejszym takim wydarzeniu, kiedy to żołądź był naciskany przez ponad pół godziny, wróciłem do domu i dokończyłem dzieło sam - po wszystkim poczułem bolesne kłucie na żołędziu przez jakieś 10 minut. Niepokoi mnie to.
Można przenieść do inne schorzenia, bo mi się pomyliły działy.
Można przenieść do inne schorzenia, bo mi się pomyliły działy.