Strzałeczka, pół roku opisywałem tu swój nie udany zabieg plastyki: http://meskiezdrowie.pl/2-miesiace-po-zabiegu-problem-4354.html
Wczoraj ponownie poddałem się zabiegowi, tym razem obrzezanie całkowite w klinice Iatros w Warszawie. Operował dr Łempicki.
Przebieg zabiegu był dokładnie taki sam jak w tym temacie: http://meskiezdrowie.pl/po-zabiegu-iatros-warszawa-4596.html
O 9 wszedłem na salę, dostałem kilka igieł w sisiora (to chyba największy ból) o 9:15 doktor przystąpił do zabiegu, a o 9:30 było po wszystkim. Pielęgniarka założyła opatrunek z kilometrem plastra, a doktor kazał zdjąć go dopiero ok. 23, dał receptę na dwa leki no i zalecił jedynie przemywanie wodą z mydłem. Zapytałem czy pryskanie octeniseptem też będzie ok. Odpowiedział że tak. No i kazał spadać. Jak się nic złego nie będzie działo to nie muszę wcale przychodzić. Tyle zaleceń
Już w drodze do domu zacząłem odczuwać ból, ale nie zbyt wielki. Wykupiłem leki i zacząłem rekonwalescencje.
Przypisane leki to:
1. Doxycyclinum 1 x 1
2. Dexak - przeciwbólowy 2 x 1
Jakoś wytrzymałem wczorajszy dzień, trochę pobolewało ale dało radę wytrzymać. Pierwsze oddanie moczu było straszne, ale nie z powodu bólu.
Doczekałem do 23 i poszedłem zmieniać opatrunek. Odwijając kilometr plastra bałem się tego co zobaczę, w końcu jednak okazało się że nie ma tragedii. Nalałem wody do kubeczka, wrzuciłem mydło żeby się trochę rozpuściło i polałem tym sisiora. Spoooro krwi wyciekło wtedy. Spryskałem trochę octeniseptem, wysuszyłem gazą i zawinąłem w mały gazik.
Noc była dość słaba. kilkukrotnie budziłem się z powodu bolesnych wzwodów, ale spodziewałem się że obudzę się w kałuży krwi, ale na szczęście nic takiego się nie stało. Po przebudzeniu ponowiłem zabieg, zdjąłem opatrunek, polałem wodą z mydłem, spryskałem octe i zawinąłem nowy gazik.
Wciąż czuję ból ale da radę zdzierżyć.
Tak wyglądał wczoraj przy zmianie opatrunku (więcej zdjęć nie zrobiłem bo musiałem się zając cieknącą krwią)
Dziś wygląda tak: (wydaje mi się że poważnie spuchł)
druga strona:
Martwi mnie trochę pojawienie się plam podskórnych na zbiegu jąder i trzona (podejrzewam że to od znieczulenia)
I póki co tyle. Wczoraj cały dzień powtarzałem w myślach (i na głos) "po ch... mi to było" a dziś wciąż tego nie wiem.
Jeśli chodzi o kwestie wizualne myślałem że będzie gorzej ale chyba wciąż może, prawda??
Natomiast jeśli chodzi o moje samopoczucie to jest faktycznie kiepsko. Nie wiem jak wytrzymam miesiąc.
Martwi mnie też podejście doktorka, na pewno nie raz do niego zajrzę. Poprzedni też wszystko zlewał mówiąc że jest zajebiście, a nie było.
Wszyscy tu piszecie o maściach i innych różnych specyfikach, a ja mam tylko łykać jakieś proszki.
Aaa i rada na przyszłość. Jeśli lekarz każe wam robić badania krwi na HCV, HBV i inne rzeczy, niech wam da skierowanie, inaczej będziecie za nie płacić. Skierowanie od internisty się nie nadaje, musi być od specjalisty
Wczoraj ponownie poddałem się zabiegowi, tym razem obrzezanie całkowite w klinice Iatros w Warszawie. Operował dr Łempicki.
Przebieg zabiegu był dokładnie taki sam jak w tym temacie: http://meskiezdrowie.pl/po-zabiegu-iatros-warszawa-4596.html
O 9 wszedłem na salę, dostałem kilka igieł w sisiora (to chyba największy ból) o 9:15 doktor przystąpił do zabiegu, a o 9:30 było po wszystkim. Pielęgniarka założyła opatrunek z kilometrem plastra, a doktor kazał zdjąć go dopiero ok. 23, dał receptę na dwa leki no i zalecił jedynie przemywanie wodą z mydłem. Zapytałem czy pryskanie octeniseptem też będzie ok. Odpowiedział że tak. No i kazał spadać. Jak się nic złego nie będzie działo to nie muszę wcale przychodzić. Tyle zaleceń
Już w drodze do domu zacząłem odczuwać ból, ale nie zbyt wielki. Wykupiłem leki i zacząłem rekonwalescencje.
Przypisane leki to:
1. Doxycyclinum 1 x 1
2. Dexak - przeciwbólowy 2 x 1
Jakoś wytrzymałem wczorajszy dzień, trochę pobolewało ale dało radę wytrzymać. Pierwsze oddanie moczu było straszne, ale nie z powodu bólu.
Doczekałem do 23 i poszedłem zmieniać opatrunek. Odwijając kilometr plastra bałem się tego co zobaczę, w końcu jednak okazało się że nie ma tragedii. Nalałem wody do kubeczka, wrzuciłem mydło żeby się trochę rozpuściło i polałem tym sisiora. Spoooro krwi wyciekło wtedy. Spryskałem trochę octeniseptem, wysuszyłem gazą i zawinąłem w mały gazik.
Noc była dość słaba. kilkukrotnie budziłem się z powodu bolesnych wzwodów, ale spodziewałem się że obudzę się w kałuży krwi, ale na szczęście nic takiego się nie stało. Po przebudzeniu ponowiłem zabieg, zdjąłem opatrunek, polałem wodą z mydłem, spryskałem octe i zawinąłem nowy gazik.
Wciąż czuję ból ale da radę zdzierżyć.
Tak wyglądał wczoraj przy zmianie opatrunku (więcej zdjęć nie zrobiłem bo musiałem się zając cieknącą krwią)
Dziś wygląda tak: (wydaje mi się że poważnie spuchł)
druga strona:
Martwi mnie trochę pojawienie się plam podskórnych na zbiegu jąder i trzona (podejrzewam że to od znieczulenia)
I póki co tyle. Wczoraj cały dzień powtarzałem w myślach (i na głos) "po ch... mi to było" a dziś wciąż tego nie wiem.
Jeśli chodzi o kwestie wizualne myślałem że będzie gorzej ale chyba wciąż może, prawda??
Natomiast jeśli chodzi o moje samopoczucie to jest faktycznie kiepsko. Nie wiem jak wytrzymam miesiąc.
Martwi mnie też podejście doktorka, na pewno nie raz do niego zajrzę. Poprzedni też wszystko zlewał mówiąc że jest zajebiście, a nie było.
Wszyscy tu piszecie o maściach i innych różnych specyfikach, a ja mam tylko łykać jakieś proszki.
Aaa i rada na przyszłość. Jeśli lekarz każe wam robić badania krwi na HCV, HBV i inne rzeczy, niech wam da skierowanie, inaczej będziecie za nie płacić. Skierowanie od internisty się nie nadaje, musi być od specjalisty