Cześć wszystkim,
Powoli dojrzewa we mnie myśl o obrzezaniu (stulejka całkowita od urodzenia). Jestem z natury tych słabych psychicznie i sam zabieg staje się dla mnie bardziej akceptowalny niż:
..wenflon „instalowany” przed zabiegiem (nie lubię kłucia w żyły, zawsze mi słabo) i mycie żołędzi, o której tu wspominano. Zastanawiam się jak to możliwe przy całkowitej stulejce by chirurg odkażał żołądź, przecież na siłę napletka nie odciągnie..
Zabieg planuję u Kuźniara, prywatnie. Czy ktoś z Was się wypowie odnośnie moich wątpliwości? Śledzę forum i zachodzę w głowę jak to ominąć i tego nie doświadczyć, sam zabieg to już stres, nie potrzeba mi więcej a tu jeszcze ludzie się o wenflonach rozpisują, choć druga połowa miała zabieg bez takich „dodatków”. Od czego to w ogóle zależy?
pozdrawiam
Powoli dojrzewa we mnie myśl o obrzezaniu (stulejka całkowita od urodzenia). Jestem z natury tych słabych psychicznie i sam zabieg staje się dla mnie bardziej akceptowalny niż:
..wenflon „instalowany” przed zabiegiem (nie lubię kłucia w żyły, zawsze mi słabo) i mycie żołędzi, o której tu wspominano. Zastanawiam się jak to możliwe przy całkowitej stulejce by chirurg odkażał żołądź, przecież na siłę napletka nie odciągnie..
Zabieg planuję u Kuźniara, prywatnie. Czy ktoś z Was się wypowie odnośnie moich wątpliwości? Śledzę forum i zachodzę w głowę jak to ominąć i tego nie doświadczyć, sam zabieg to już stres, nie potrzeba mi więcej a tu jeszcze ludzie się o wenflonach rozpisują, choć druga połowa miała zabieg bez takich „dodatków”. Od czego to w ogóle zależy?
pozdrawiam