Rozpocznę od często przytaczanych treningów masturbacyjnych. Te treningi były opisane w latach 60-70tych i od tego czasu zarówno wiedza seksuologiczna jak i nauka poszła bardzo do przodu. Niestety w polskiej literaturze (nawet tej akademickiej) oraz we wszystkich opisach w necie, mamy cały czas kopiuj-wklej i powielanie metod, które aby działały muszą być poddane modyfikacji. Wszystkie opisane metody (starto-stop, uciskowa, ściągania worka mosznowego) polegały na dążeniu do maksymalnego podniecenia i trenowaniu opóźniania wytrysku już na samej "końcówce". Tak wykonywane treningi tylko przyzwyczajały ciało i umysł mężczyzn, poraz kolejny do szybkiego dojścia do "punktu bez odwrotu" i pracy nad samym orgazmem. I paradoksalnie utrwalały brak kontroli nad poziomem pobudzenia, a co dalej idzie zbyt szybkie dochodzenie...
Najskuteczniejsza w leczeniu przedwczesnego wytrysku z opisanych metod jest metoda START-STOP i na niej polecam Wam się skupić.
Należy ją jednak poddać modyfikacji o relaksację przed wykonaniem ćwiczenia aby czuć jak reaguje ciało od początku stymulacji. Celem jest umożliwienie poszukiwania naturalnego przebiegu podniecenia w trakcie ćwiczenia. Istotne jest również, aby wizualizacje seksualne, fantazjowanie odbywały się bez udziału pornografii i jakichkolwiek innych stymulantów zewnętrznych. Istotą jest obserwowanie reakcji ciała na narastające podniecenie, a nie tylko na moment przed wytryskiem.
Zgodnie z pierwotną metodą, mężczyzna jest stymulowany przez partnerkę do momentu pojawienia się odczuć nieuchronności wytrysku. Następnie zatrzymuje wszelkie bodźce, aż te doznania znikną. Ta czynność jest powtarzana kilka razy, aż mężczyzna nie jest w stanie powstrzymać nadchodzącego wytrysku. Wg twórców metody, w ćwiczeniu bierze udział kobieta, która stymuluje mężczyznę. Natomiast według metody TOM należy najpierw rozpocząć samemu aby nie mieć żadnego dystraktora podczas ćwiczenia. Dopiero z czasem można wzbogacić trening o stymulację przez partnerkę, aby kontynuować nabierania świadomości ciała w atmosferze zbliżonej do stosunku seksualnego.
Ważne jest także, abyś w momencie, kiedy przekroczysz „punk bez odwrotu”, nie starał się powstrzymywać wytrysku. Staraj się wtedy odczuć przyjemność, jaką niosą doznania. Ćwiczenie polega na tym, aby czasami przekraczać granicę nieuchronności wytrysku. Nie da się odnaleźć limitu, jeżeli się go kilkukrotnie nie przekroczy.
Kolejnym etapem, jest ćwiczenie w czasie penetracji waginalnej. Najlepiej wykonuje się je, kiedy leżysz na plecach, a osoba partnerska jest na tobie. Umawiacie się na subtelny znak zaprzestania ruchów i odczekania, aż stopień pobudzenia cofnie się do momentu, który pozwala na kontynuowanie przyjemności. I nie robicie tego tuż przed wytryskiem ale kilkukrotnie, także w trakcie interakcji aby świadomie uczyć się oddalania momentu kulminacyjnego. Jak nauczycie się to robić w całej rozciągłości zbliżenia seksualnego to automatycznie będziecie mogli wydłużać stosunek.
Podsumowując:
- obserwujesz cały proces narastania podniecenia i reakcji swojego ciała. Zatrzymujesz się i kontynuujesz wielokrotnie.
- rozpoczynasz od relaksacji, aby mieć jak najlepsze czucie ciała (uruchomienie przywspółczulnej części układu nerwowego)
- czerpiesz przyjemność z orgazmu, nie powstrzymując go po przekroczeniu „punktu bez odwrotu"
Trochę się rozpisałem ale to jest takie minimum aby zrozumieć, jak powinien prawidłowo być wykonywany trening masturbacyjny.